Forum Ogrodnicze Oaza

Już za moment, może jutro, trzy, dwa, jeden -



W tym roku pierwsza będzie ta najstarsza azalia, która być może jest Satanem. Pąków mnóstwo.

No i już. Zaczęło się, choć rozruch bardzo powolny.



Tu na pierwszym planie Sunte Nectarine



A dziś rankiem otworzył pierwsze kwiatki Toukan, w tej fazie budyniowo żółte.

U mnie też był pierwszy Cunningham's White.



GOLDEN TORCH odżył po podwyższeniu, opryskach i poliversum. Teraz stoi w pąkach.



Zaczynają azalie.


I karłowa Princess Ann, środek usechł w lato.

Na nizinach sezon przyspiesza, w Rododendronowie słabo nabiera tempa.
Cunningham's White w różowych pąkach



Karzełek Shamrock, kilka kwiatków przy ziemi



Rozesłąne jak zwykle w czołówce, Scarlet Wonder kiedyś trzymane zamiast pelargonii w mieście, teraz powsadzane tu i tam.





Baden Baden, najstarszy z nich, po przycięciu dwa lata temu lekko zgęstniał i kwiatów nie trzeba szukać



Również wczesne R. williamsianum, Vater Böhlje, ten marnie się ma, ale kwitnie



Ten większy i na lepszym miejscu - już rozwinął pierwsze kwiaty



Z tej samej grupy Gartendirektor Rieger, mizernie, ledwo trzy pąki, w tym jeden ułamałam, usiłując podnieść leżące na ziemi gałązki





Goldbukett, hybryda z grupy Warda



Jak widać, sporo pąków, choć do rekordów daleko



A to staruszka Erato; został z niej jeden badyl, reszta krzewu po (brutalnym) przesadzeniu stopniowo obumarła. Mimo to trzy kwiatostany i na tym badylu zdrowe liście. Oby tak dalej, oby odrodziła się.





Cosmopolitain ma niby zdrowy krzak, ale kwiatostan w tym roku tylko jeden.



Inne się czają.

Ponieważ obiecałam, że Morgenrot otrzyma swój wątek, to specjalnie mnie obchodzi w tym roku. Zerkam na nie co rusz, (mam 2 gzemplarze) i chociaż to nie mój ulubiony kolor, muszę przyznać, że jego czerwień jest niesamowita, a zwłaszcza w pąkach. Zimą były w bardzo dobrej kondycji, potem, im bliżej wiosny stan liści się pogarszał. Zaczęłam im dogadzać i już jest lepiej, a wszystko przez ten przyrzeczony wątek. Leczenie trwa, czekam na "czerwony" spektakl.

U mnie, nie licząc dahurczyka, pierwszy startuje Bengal



Niestety żadną miarą nie potrafię zrobić zdjęcia rzeczywistego koloru - coś między ciemną cegła, a brudnym bordo.

A tu portrecik Impeditum zrobiony w niewielkim arboretum Josefa Eberta w czeskim Ferdinandowie, niedaleko od Hejnic (ja na obfite kwitnienie i taki rozmiar jeszcze sporo poczekam):

Jakość portretu nienajlepsza, ale światło i aparat na lepszą nie pozwoliły.

Nazwy nie pamiętam.

Azalia 'Spek's Orange' zaczyna płonąć.


A różanecznik 'Brisanz' wysilił się na jeden kwiatostan. Liście obżarte przez opuchlaki, chociaż w ub. roku miał aplikowane pożyteczne nicienie.

Spesk's Orange jest fantastyczną azalią.
Ja, człowiek małej wiary, w te nicienie średnio wierzę. Opuchlaki = niestety, opryski twardą chemią, a jeszcze lepiej połączone z podlewaniem.
Teraz można kupić koncentrat z wrotyczu, nie wiem, może do podlania wystarczy? Ale cena odstrasza, zwłaszcza przy moich ilościach. Musiałabym się chyba zapożyczyć.

Wrotycz do znalezienia na nieużytkach. Jeśli faktycznie tak skuteczny, trzeba wyprawić się na poszukiwania, a kasę trzymać na roślinki.

Tylko że ja nie jestem wiedźmą warzącą w kotle trucizny.

Nie wiem, nie próbowałam wrotyczu. Tylko słyszałam co nieco.

Następny w kolejce, głównie do walki z opuchlakami

- Danuta

W tym roku zadałam rodkom. wrotycz, bo jest też na kwieciaka, dostały dwie róże. Robi się trzy podlewania w odstępach, muszą być dwie butelki. No nie wiem czy będzie skuteczny.
Na opuchlaki są jeszcze dobre nicienie ale nie sprawdzałam ceny.

Marysiu, o nicieniach właśnie powyżej pisze Fafka, zobacz zdjęcie jaki obżarty ten rododendron

Na ile i jak dużych sztuk Ci starczyły te dwie butelki, Marysiu? Taka mała na portalu licytacyjnym kosztuje 25 zł, w sklepie ponad 30 o ile pamiętam.

Dwie butelki 500 ml (po 25 zł. jedna) wystarcza na trzy konewki po 10 litrów w odstępach i nimi podlałam dwie róże i dwa rododendrony.
Odwołuje nicienie.

Czyli razem 4 sztuki.
W przypadku rododendronowa trzeba by ilość pomnożyć przez 30.

Załóżmy, że tych największych "wielorybów" bym nie traktowała trutką, one muszą sobie radzić same. to x 25 załóżmy, robi i tak kwotę.

Prawda jest taka, że pryskam Mospilanem (raczej nie podlewam) tylko ewidentnie pogryzione maluchy, takie do 5 lat. Z wiekiem i rozrostem kolekcji liczę raczej zamiary na siły, cóż....