Forum Ogrodnicze Oaza

Śliczne są:

Tak, Małgosiu, w wielu miejscach w Sudetach poznajemy, że tu żyli kiedyś ludzie - i odeszli - po wytrwałych roślinach. Ogrody są jak widać czasem mocniejsze od Historii.
Mało jest odmian narcyzów całkowicie białych. Ten jest dla mnie urzekający - jak tanczące elfy - narcyz Thalia.





Ten jest co prawda ozdobiony króciutkim, cynobrowym przykoronkiem - za to pachnie!
Niestety, panowie zakładający mi światłowód byli łaskawi przekopać prawie wszystkie cebulki odmiany Actaea

Najwcześniej zakwitła miniaturka:



I jeszcze taki:



Kolejne w pączkach:



Wszystkie sadzone ubiegłej jesieni.

Rozweselacze:

Koniec kwitnięcia.. W tym roku wszystkie odmiany w jednym czasie kwitną u mnie.

A to mnie trochę dziwi - bo u mnie do końca daleko... Ale niektóre odmiany są naprawdę późne. Na przykład narcyzy z grupy Jonquile`a, od których potocznie żółte narcyzy nazywa się (błędnie) żonkilami. Mają one przeważnie więcej niż jeden kwiatek na pędzie, pachną, są odporniejsze na złamanie i wykładanie - no miód z chałwą.
Do tej grupy należy narcyz Blushing Lady



oraz Quail



Ale kwitną też wcześniejsze - nadal Ecletant



Orangery



a nawet Dutch Master (zdjęcia dzisiejsze)

U mnie zakwitł pierwszy i na razie jedyny:







Z 2016 roku. Nazwa zginęła w walce...

Reszty nawet jeszcze nie widać i tak do końca nie rozumiem, "jak to działa". Narcyzy nie wyłażą, kwitnie DWA gatunki tulipanów, ale za to kwitną brzoskwinie, morele i za moment grusze...

Małgosiu, a bo ta wiosna kompletnie pogmatwana, ziemia była bardzo, bardzo długo zamarznięta - przynajmniej u nas. Przecież troszkę wyżej nadal hałdy śniegu, prawda? Jak widziałaś, na moich mikro-rabatkach wiejskich też skromniuteńko z narcyzami, a tulipanów ani hu hu, choć sadziłam wczesne, botaniczne, np. RRH. Trzy tygodnie poślizgu do "dolin", jak w paszczę dał.
Twój narcyz (trochę źle widzę na swoim monitorze z podkręconą jasnością) może być Ice Follie, przed zbieleniem, popatrz na zdjęcia moich wyżej - albo w sieci.

Oto kilka moich:
Ten zakwita jako pierwszy:

A potem kolejne, zmieniające kolor w trakcie kwitnienia:

tak wyglądają po kilku dniach:

I różne inne:







Tahiti:

Małgosiu, ten zmieniający kolor to narcyz trąbkowy Mt. Hood, a żółty powyżej - jeśli tak wczesny, to Carlton.
Na trzecim zdjęciu - prawdopodobnie Sempre Avanti.
Jeśli ma to dla Ciebie znaczenie, najlepiej "wygugluj" odmianę i porównaj "z natury".
Widzę, że masz całe łany tego dobra

Dziękuję Aniu za rozpoznanie odmian. Oczywiście zapiszę, choć wcześniej nie zwracałam na to większej uwagi, a kupując konkretną odmianę często i tak zakwitało coś innego Te, których na zdjęciach jest najwięcej kwitną w naszym ogrodzie już od prawie 40 lat i każdego roku bardzo cieszą. Ale gdybym dysponowała większą ilością miejsca narcyzów byłoby u mnie znacznie więcej

Moje dzisiejsze słoneczka

gazela wrote:
Tak, te dawne odmiany może nie były tak wymyślne, efektowne (żeby nie napisać: efekciarskie), za to zdrowe i plenne. Jak pokazała wyżej Małgosia -CHI, rosną na wpół zdziczałe w miejscach, gdzie ogrodnika nie ma od trzech czwartych wieku.
Też nigdy mi dosyć narcyzów - lubię wszystkie, po prostu wszystkie.
Narcyz pełnokwiatowy Dick Wilden



Narcyz Jonquille`a Marinette





Narcyz trąbkowy Salome



Narcyz Tazetta Bridial Crown (poplamiony nadmanganianem - podsypywałam powojniki )





Sempre Avanti i tulipany Thubergens Variety



Śliczna botaniczna miniaturka - Narcissus canaliculatus



A na koniec - tadaaaammm! Przebijający wszystkie jeśli nie urodą, to na pewno powalającym zapachem Narcissus poeticus (recurvus)


Choć usuwałam dziś mnóstwo przekwitniętych pędów, jest jeszcze sporo pąków - powinny kwitnąć do maja.

Aniu , ten ostatni to stara pachnąca odmiana ? . Jeżeli to ten , to mam i ja . Dostałam z ogrodu , którego już nie ma , a miał więcej lat niż ja . Mieszkała tam nauczycielka co uczyła moją mamę ,ogrodzenie wokół domu było z pełnej róży rugosy a obwódki rabat były właśnie z narcyzów , tych i tych całkiem białych . Dom ten był z przepięknym dużym ogrodem , a ludzie Ci byli bogaci jak na tamte czasy , bo mąż tej Pani był popem przed wojną . Nie chcę zaśmiecać wątku wspomnieniami , ale jak ktoś nie wie , to jest to najbardziej pachnąca odmiana .
U mnie jeszcze nie kwitnie




Beata

Na te "zwykłe białe, pachnące narcyzy" poluję od lat. Nie wiem ile już kupiłam, ale żaden jeszcze nie zakwitł... I nie wiem dlaczego - podejrzewam, że to nie ta odmiana.
Dla mnie to jest wspomnienie dzieciństwa. U dziadków pod Nałęczowem rosły tylko takie i to były "narcyzy" w przeciwieństwie do tych "wymyślnych miastowych żonkili".

Te stare botaniczne odmiany muszą mieć "ciasno" by zakwitły tak że po posadzeniu pojedynczych cebulek trzeba czekać parę lat by się namnożyły. No chyba ze się posadzi całą kępe to wtedy po roku zakwitną.

Małgosiu , jak nie kwitną to może właśnie te . Najlepiej kwitną pozostawione samym sobie najlepiej w trawie ,a jak się o nie dba to nie chcą . U mnie w kamieniach kwitły , a teraz tylko kilka kwiatów będzie i chyba pójdą do przesadzenia

Beata

Tak, Beatko, to właśnie "prawdziwy narcyz". Niestety, też nie mam dużej kępy - a pamiętam z ogrodu (działkowego) mojego dziadka, wystrzelało po kilkanaście pędów kwiatowych z jednej grupy. I też tymi narcyzami obsadzona była wzdłuż ścieżka - zresztą innych kwiatów było niewiele, głównie co zostało z poniemieckich. Nie bardzo było skąd brać - a dziadek uprawiał raczej pomidory i ogórki. Takie czasy były.
Zapach nie do podrobienia.