Forum Ogrodnicze Oaza

Dzisiaj na celowniku Gąski Zielonki.





Strzał w dziesiątkę! Przy okazji wpadły Maślaki, Rydze, Borowiki, Podgrzybki i Kureczki

Obiadek z głowy no i coś w słoiczki się zmieści.
Smacznego.

Dziękuję Podgrzybki i Borowiki "poszły"do sąsiada. Reszta już się przerabia. Kurki i małe zielonki do słoiczków, a Zielonki większe i Rydze do zupki. Maślaczki się suszą

Oj można kompleksów się nabawić patrząc na takie imponujące zbiory
U mnie zawsze w chodzeniu na grzyby, one liczą się najmniej
Owszem lubię je zbierać, ale kontakt z naturą, cisza, spokój, czasem mile towarzystwo są ważniejsze od pełnego koszyka

Ja mam tak samo. Najważniejszy jest pobyt w lesie. Dlatego staram się unikać chodzenia do lasu w weekendy, kiedy las jest przepełniony krzykami, nawoływaniami i pełny walającymi się śmieciami.
Lasy, powietrze i te widoki w górach dodatkowo wpływają pozytywnie.








Samo zbieranie jest też super, bo każdy z trudem znaleziony grzyb jest nieocenioną przyjemnością, a jego widok jest ucztą dla zmysłów.
Nie jest priorytetem nazbierać dziesięć koszy, ale też wolę wyjść z lasu zrelaksowany z większą ilością niż z jednym grzybkiem, w końcu przyjeżdżam na grzybobranie, a nie tylko pospacerować jak na wycieczce typowo krajoznawczej.
Grzyby i tak w większości rozdaję. Nie wszyscy mają możliwość zbierania, a lubią jeść, więc mogę sobie połączyć przyjemne z pożytecznym.

Dzisiaj cudowna pogoda na grzybobranie





Niestety w lesie niesamowicie sucho. Wszystko trzeszczy pod nogami.
Pokazały się grzyby zwiastujące koniec sezonu- Mleczaje chrząstki i Mleczaje biele.



Nie radze próbować tych grzybków na końcu języka. Mleczko jest niesamowicie piekące. Dawniej, jak było mało tych szlachetnych odmian, w tamtych rejonach, spożywano tego grzyba po odpowiednim przyrządzeniu.(niektórzy jedzą do dzisiaj). Najpierw trzeba go gotować, dwa razy odlewając wodę aby się pozbyć piekącego mleczka. Następnie pociąć na wąskie paski i usmażyć. Smak wyborny, przypominający mięso królika.
Nadal niesamowicie rosną rydze i teraz bogato obrodziły opieńki,



ale dzisiaj zająłem się tylko pozostałymi borowikami. Pomimo suszy i końcu sezonu, jeszcze wpadło ponad 70szt (75)
Dużo już jest wielkich i trafiają się robaczywe.



Młode są bardzo wysuszone, ale jeszcze coś tam rośnie



Wstawię wszystkie dzisiejsze zdjęcia, bo nie wiem, czy to nie ostatnie z gór w tym sezonie. Dużo zależy od pogody.

Tego chciałem uwolnić z nacisku kamienia, ale Prawdziweczek bardzo się z nim zżył i się do niego przykleił



Dużo ukryło się w kamieniach i dlatego ocalały.... do dzisiaj









Kolejny, który nie może się zdecydować gdzie góra, gdzie ma być dół



ten chyba dzisiaj najładniejszy



Pozostałe






Dzisiejsze



No nic, trzeba kończyć, bo grzybki czekają na obróbkę. Część do suszenia, część na krokiety z grzybami

Mniam... co za uczta dla oczu i dla ducha. Dosłownie oglądając, jestem wyobraźnią w tym lesie
Za nic nie potrafiłabym wybrać najpiękniejszego - wszystkie zasługują na miano mistera tego grzybobrania.
Jacku

Jedno z ostatnich grzybobrań w tym sezonie. Późny wyjazd, bo poranek z dużym przymrozkiem. Ogród, dachy, samochody siwe od szronu. Przyjazd do lasu dopiero o ok 10-tej. Pierwsze podgrzybki jeszcze pokryte topniejącym lodem



Tam gdzie bardziej operowało słońce Podgrzybki już ok.



Jeszcze można znaleźć takie dziwolągi czteronożne - zrośnięte kapeluszami



Pomimo trudnych warunków jeszcze koszyczek udało się uzbierać



Na jutro zapowiadają jeszcze zimniej, ale trzeba zaglądnąć na Zielonki i będzie przerwa.

Tradycyjnie czwartek (już trzeci) spędziłam w lesie.


Dzisiaj pobiłam swój tegoroczny "rekord"
Mimo zimnej nocy, coś tam zebrałam

Wytłumaczę się z nieoczyszczonych grzybów w koszyku. Wszystkie resztki lądują u mnie w zagajniku. Liczę, że doczekam się własnych podgrzybków. Olszówki już są, a czasem pojawi się pojedynczy koźlak.

Pomimo większego przymrozku niż wczoraj, plan w 100% wykonany

Jak zwykle imponujące zbiory i fajne zdjęcia.
Te zielonki też zbierane w górach? A to ciekawe...co prawda ostatnie znalazłam z trzy dekady temu, ale jako młoda osóbka uwielbiałam je zbierać w Borach Dolnośląskich.
Niestety, w Karkonoszach w zyciu ich nie widziałam. Czy one nie potrzebują piaszczystego podłoża? Bo w mojej pamięci lekko trzaska pod zębami zupka z (nawet starannie czyszczonych) zielonek.
jack90 wrote:
Hm, a po weekendzie te śmieci ulegają anihilacji? Bo ja co najmniej kilka razy w roku na spacer po lesie, w tych bardziej uczęszczanych przeze mnie miejscach, zabieram worek 60 L. Nie na grzyby bynajmniej.
Puszki i butelki, zwłaszcza te plastikowe, to "stały element" nawet daleko od popularnych szlaków w Karkonoszach.

Przychodzi mi do głowy gorzka myśl, że może teraz mniej będzie tego plastiku w krzakach - pójdzie przez kominy.

Łatka wrote: Dzisiejsze Zielonki zbierane w okolicy Pustyni Błędowskiej


Wymagają piaszczystego podłoża. Jednak te zbierane w mchu, bardzo trudne do namierzenia, czyści się jak inne grzyby. Najgorsze są na suchym piaszczystym podłożu, ta naprawdę ciężko wyczyścić. Dlatego unikam takich miejsc.Tutaj pokazałem podłoża takie pośrednie. Dużo igliwia,mchu, mniej piasku.
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/7...by?start=1026#815721
Co do śmieci- tak, ulegają anihilacji. W jaki sposób? Wystarczy przeczytać mój post z 22-09-2022.
"Zawsze biorę ze sobą dodatkową torbę na wszelki wypadek, gdyby grzybów było więcej niż pojemność mojego koszyka. Jak jej nie używam do grzybów, to schodząc z gór zbieram do niej śmieci. Dzisiaj zapełniłem ją w 5 min "

To wszystko jasne, w moich górach piaszczystych miejsc raczej nie uświadczysz.
Mamy za to piękne bagna z endemiczną florą.

Chylę czoła za ten worek.

Nawet na piaszczystych terenach nie wszędzie rosną. Wczoraj byłem 10km dalej i tam już Zielonek nie uświadczysz, no, może sporadycznie. Są natomiast również bagna i łęgi. Nie wolno tam wchodzić, bo to jest Matecznik i trzeba uszanować spokój Łosi, Jeleni itp.
Najlepsi są ci "porządni śmieciarze". Pakują swoje śmieci do reklamówki, pozostawiają pod pierwszym lepszym drzewem i uważają, że są w porządku, bo nie rozrzucają śmieci po całym lesie Albo piwosze wciskający puszki pod kamienie, drzewa, do ściółki. Super wyglądają jak suną z puszką piwa w dłoni wyciągniętej na wysokość oczu. Łokieć i przedramię działa jak stabilizator. Nawet jak się potknie, nie uroni ani kropli.

Śmieci pozostawiają też robotnicy leśni w miejscu swojej pracy.

To prawda, Alu.
A również tacy "robotnicy leśni", co mają z leśnictwa kartkę na wycinkę - i tną, ile starczy paliwa w pilarce.
Ale to wątek o grzybach, nie o śmieciach, więc przepraszam za dygresję.

Dzisiaj trochę nie w tym dziale, ale nadal jest to forma wypoczynku w pięknej scenerii



i tak jak grzyby, relaks relaksem, ale wolę jechać z czymś do domu niż tylko posiedzieć



Oczywiście jeszcze parę razy wyskoczę na ostatnie grzybki i zdam relację w tym temacie.