Forum Ogrodnicze Oaza

Bogusiu dobrych wielu wieczorów ..... nic nie jest wieczne jak widać ....
Zaczynałam na innym forum swoją przygodę - tak jak i inni ,wątek najpierw ze zwartnicami ,a potem rabatowy. Tylko jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy zrobić coś by udokumentować chociaż część, a tak wiele informacji przepadło i dobrze że choć zdjęcia mam. Moim zdaniem przepadło tyle ciekawych wiadomości i wszystkie spisy ,niezwykle cenne bo zweryfikowane np Zwartnic, które nie są wcale tak popularne. Hostingi to też loteria .Ja od lat wprowadzam fotosem= ręcznie po jednym zdjęciu i one nie gineły, choć to mozolne ,a mam już chyba ze dwa terabajty jpg Może kiedyś się zmobilizuję i zrobię taki skrót ala co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.




Trochę się martwię. Niby popadał śnieg i jest kołderka jako taka ,ale zapowiadają spore przymrozki. Mieliśmy w sobotę położyć na rabaty taki dobrze przerobiony obornik, zwłaszcza na piwonie i kopce na róże ,no ale ......

Beatko poprosimy o więcej zdjęć z lata

Mireczko, tylko kiedy, jak ja wychodzę rano z domu jak jest ciemno i wracam jak ciemno. Robota ,dom ,wnuczki, wyjazdy ,obowiązki i zmartwienia. Czasem następuje zła wiadomość jak grom z jasnego nieba i niby jesteś przygotowana na to co nieuniknione, a jednak rozpadasz się na milion kawałków i nijak ukoić ten ból = własny i innych. Koszmar i chciałbyś by był to tylko sen, a tu w żaden sposób już nic się nie da. Rozpacz i bezsilność. Ciężko o tym pisać. Dobrze, że mam obok siebie silne ramię i mogę na nie zawsze liczyć .
Niedługo święta. Obiecałam sobie ,że w tym roku postawię na konkret, a nie przerost formy nad treścią. Cieszyć się z obecności bliskich, bo to najważniejsze. W tej krzątaninie umyka nam to co istotne. Przyjedzie amerykanka i przegadamy całą noc, o ile nic nie zmieni planów, bo różnie z tym jest . Rozmowy przez ocean to nie to samo.
Rabaty zasypane śniegiem ,temperatury na minusie. Zabrakło jednego ,może dwóch dni, by zrobić niezbędne prace, a tak jest jak jest. Może róż nie wymrozi ,zwłaszcza tych małych. Wiem powtarzam się. Planowałam jeszcze wyplewić trawę dokoła nich wzdłuż balkonu i dać korę ,bo koszenie pod nimi nie jest za bezpiecznie. Zostanie pasek trawnika pomiędzy i wystarczy raz dla kosiarki przejechać . To zrobię wiosną i nic się nie stanie. I tak zawsze trzeba plewić na pustyni. Może uda się równo wytyczyć te granice wreszcie ...

Zostaje cały czas segregowanie fotek i jest to mozolne, by nie pomylić liliowców z liliami; róż z piwoniami. No cóż, z braku czasu nie są zbyt ekstra jakościowo, ale dobrze że w ogóle są. Melodia płynie; '' Miało być pięknie, a jest byle jak''. .
Tu moment jak liliowiec patrzy w stronę słońca ,pokazując kolory. Niby takie same, a forma inna...
Wrzucę trochę koloru i światła w wolnej chwili ,może dla relaksu ,bo przecież te rabaty to moja terapia + wartość dodana do życia. Trzymajcie się ciepło i wybaczcie brak uśmiechu .

Beatko niestety ,życie nas nie rozpieszcza .
Nie dawaj się przeciwnościom i smutkom ,chociaż mamy do nich prawo.
To prawda co piszesz ,coś nagle się zadzieje i nie mamy na to wpływu.
Niebawem będzie z górki kalendarzowo ,coraz bliżej do naszych ogrodów i ogródków i cale ukojenie
właśnie otrzymamy od przyrody .
Czekam na Ciebie tutaj

Hej, jest tu kto...???

Miruś ,jestem ,jestem ,choć jakby dla mnie czas przyśpieszył. To się nazywa stres i tym razem to kłopoty w rodzinie, w dalszej i bliższej. Owszem Bogusiu one są większe czy mniejsze, ale u mnie to zaćma oczu u mamy i to postępująca szybko i radykalnie, więc wszystko było na cito. Sprawa bardzo osobista i priorytetowa , bo to moja mama. Ona jest z tych, co to do lekarza w ostateczności, więc musze trzymać rękę na pulsie zarówno logistycznie jak i w sferze psychiki .Do tego jeszcze wszystko przed świętami i powstrzymać mamę by nic nie robiła to niewdzięczna rola. Wszystko na mojej głowie, ale teksty typu robię kłopoty są nie do zniesienia. Z drugiej strony święta i można było trochę dystansu złapać. Do tego dopadło mnie jeszcze jakieś świństwo, bo pogoda fatalna i człowiek musiał się stykać z wieloma ludźmi, a jednocześnie zadbać my mama niczego nie złapała przed zabiegiem. Więc sama z kaszlem ,zatkanym nosem i bolącymi plecami i nic tylko by wypadało się do łóżka położyć. Amerykanka w ostateczności nie przyleciała i po płyneły łzy na ekranach ,więc tak, wiecie jak to jest. Niezmiennie trochę czasu w święta poświęciłam najmłodszym członkom rodziny ,bo czas szybko mija i chwile są ulotne. Było wspólne i zespołowe składanie namiotu dla moich kwiatuszków. Taki prezent wymagający bycia razem. Jednym słowem w tym zabieganiu, potem wszystko było jak zwykle i człowiek musi sobie radzić. Sprawy zawodowe zeszły na drugi plan, ale i one pewnikiem mnie dogonią wcześniej ,czy później. Po mimo tego wszystkiego ciepło zawsze myślę o forum ,o swoich przyjaciołach i znajomych. To co istotne, żeby wszyscy byli zdrowi i mieli dla siebie wiele wyrozumiałości.
Trzymajcie się cieplutko i oby do wiosny.

Perełko mimo prawie 45 lat w listopadzie przeszłam operację zaćmy na drugie już oko. O ile pierwszy zabieg był dla mnie mało przyjemny - na bank wina operatora, to drugi był o niebo bardziej komfortowy, bo lekarz był bardzo delikatny. Poprawa jakości widzenia jest natychmiastowa po zabiegu. Są oczywiście ograniczenia - bo schylać się nie można i nic dźwigać przez 6 tygodni.Oba zabiegi w znieczuleniu miejscowym - kropelki do oka.

Marzenko ,najważniejsze że człowiek widzi. Prawe oko za nami i jest okey, nic nie boli i tu wszystko odbyło się wręcz wzorcowo ,choć mama narzeka ,że lepiej jest jak ma się sprawne obie soczewki. Kontrola 4 stycznia i wyznaczona data na drugie oko. Pewnie to będzie bez zbędnej zwłoki i badań ,które trzeba było dodatkowo zrobić. Moja mama z szydełkiem czy drutami się rzadko rozstaje ,tak jak z książkami i już cieszy się, że wszystko wróci do normy. Może jednak choć trochę będzie robić sobie przerwy i spa dla oczu. Niestety do nowych technologii czytania ciężko namówić. Okazuje się w rozmowach ,że problem dotyka wielu ludzi. Mój wzrok, tak jak i uzębienie zawsze pod regularną kontrolą ,to samo dzieci. Z drugą połową gorzej ,bo on uważa że naprawiamy dopiero jak się zepsuje.
Przed nami jeszcze Sylwester i Nowy Rok i szczerze =życzenia ,te banalne mogłyby się spełnić.

To ja rozumiem, co czuła mama - ja też drutowo - szydełkowa i książkowa. Najgorzej jednak mi było kiedy sialam nasionka i nie specjalnie je widziałam... Po operacji o niebo lepiej

Beatko jesteś silną kobietką, wiem że dasz radę chociaż dużo się na Ciebie zwaliło. Też jestem po operacji zaćmy, na obu oczach, w 2015 i 2016 tylko że moja była posterydowa, niestety znowu kwalifikuje się do ponownego zabiegu chociaż tym razem już laserowo ale się z tym zbieram i zbieram. Jak już nic nie będę widziała to pójdę.

Wybaczcie moje drogie , ale jakoś sobie nie wyobrażam tego cyt'' Jak już nic nie będę widziała to pójdę'' Faktem jest ,że starzejemy się i z wiekiem zaczynamy nie domagać, taka kolej rzeczy , tylko - dla mnie nie widzieć ,to nie być i na dzień dzisiejszy sobie tego nie potrafię uzmysłowić. Mija dzień za dniem ,trzeba być bardziej uważnym co priorytetowe ,a słowa to konkretna treść ,a nie frazesy jakby się chciało .
Są gorsze rzeczy od zaćmy i trzeba żyć dalej, może to nie miejsce na dywagacje, ale dołek ,to zawsze dołek. Skala porównawcza nieadekwatna do niczego. To jest ciężkie , nauczona pokory muszę przetrawić ból ,niesprawiedliwość i bezsilność. Najsłabszy element słabości< Bezradność i rozpacz ,nie może trwać wiecznie i musisz być silna tam gdzie twoja siła akurat potrzebna. Słowa umierającego dziecka ,zatroskanego o ojca ,matkę : słowa matki zatroskanej o dzieci, o najbliższych, by to co nieuchronne było godne, dało się wytrzymać, miało jakiś sens = dla tych co zostają . Czasem nawet łza nie płynie ,bo jej już nie ma. Tytanem nie zostaniesz, bo jesteś człowiekiem ,tylko człowiekiem i aż człowiekiem. Stawiając świecę w tej odchłani- jesteś obok ,dalej jesteś, bez słów, patosu. Potem dzwonisz i pytasz, czy zupa zjedzona , czy ręczniki uprane .......
Mireczko doceniajmy to co nam dano ,małe rzeczy .....
Dziś poszłam zobaczyć jak się mają moje żórawle, ale równie szybko jak poszłam ,tak szybko wróciłam. Na króciutko wyszło słonko, jakby chciało pokazać, że jest, żebym nie zapomniała jak świeci.....ale nie teraz kochana ,teraz nie czas na spacery, naucz się wreszcie

TEKST PIOSENKI: ŚWIAT NAS POKOCHA
Muzyka: Kamil Mikuła
Słowa: Jerzy Masłowski
Wykonawca :Krzysztof Respondek

Jeszcze trochę powalczymy
Jeszcze wszystkim pokażemy
Że na przekór czarnym wichrom
Wciąż jesteśmy
Wciąż żyjemy
Pozbieramy posklejamy
Tamte plany i marzenia
Jeszcze wszystko jest przed nami
Jeszcze nie czas na wspomnienia
Znów zakochamy się prawdziwie do szaleństwa
Ktoś nas zabierze w wielki rejs
W cudowne miejsca
Świat nas pokocha,
Tak jak nigdy nas nie kochał
I zapomnimy co to pustka ból i nokout
Jeszcze kiedyś odnajdziemy
Własne miejsce na tej ziemi
Zdobędziemy wszystkie szczyty
I do gwiazd też dosięgniemy
W jednej chwili wszystkie szczęścia
Wpadną prosto w nasze ręce
Jeszcze nie raz zwyciężymy
Jeszcze wszystko
Będzie piękne
Znów zakochamy się prawdziwie do szaleństwa
Ktoś nas zabierze w wielki rejs
W cudowne miejsca
Świat nas pokocha,
Tak jak nigdy nas nie kochał
I zapomnimy co to pustka ból i nokout
Dziękuję za całe 10 k w tym roku

Czas się obudzić i zadziałać ogrodowo. Zamówiłam zestaw malw pełnych w całej gamie kolorystycznej. Marzy mi się zestaw mięt, takich o różnych smakach ,może do skrzyneczek i donic. Może ktoś miał i może się podzielić wrażeniami co do smaku.

Zakupy poczynione ,przynajmniej te na czasie i najpilniejsze, na dobry początek. Dalie zamówione a i co nieco może uda się bezpośrednio z Holandii przytaszczyć. Zfocę jak przyjdą. W ogrodniczych klapersów jeszcze brak. Część nasion jest własnych zbiorów. Folia czeka ,a mnie czeka wiosenny stres ,jak jesienne nasadzenia przezimowały i czy nie trzeba będzie uzupełniać.

Na razie zima, albo jesienne klimaty Cieszy każdy dzień ze słonkiem.

Perełka wrote:
Ale to chyba jest właśnie fajne? Czekać, aż się pojawią , wyjdą z podziemia - i cieszyć się każdym kiełkującym pędem.
A jak coś "wypadnie"...cóż, jest miejsce na te nowe zakupy, prawda?

Dziś piękny słoneczny dzień. Idealny czas na inspekcję róż. Trzeba będzie popracować sekatorem ,może zasadzić ze dwie nowe ,choć to jeże straszliwe są i zawsze jestem pokłuta.