Forum Ogrodnicze Oaza

markita wrote: A teraz co? Od grudnia?
Marta, to mnie trochę uspokoiłaś, bo już miałam jakieś zamiary samodoskonalenia! Ale nie... Spontaniczność górą! Uff!
Zdjęciami się w ogóle nie przejmuj, nikt już nie pamięta, co pokazywałaś pół roku temu , a jakoś to gadanie nasze trzeba okrasić , zwłaszcza w dobie kultury obrazkowej!
Podlewałaś, sucho jest? Patrz, a ja nic o tym nie wiem... Przyglądam się nawierzchniom wokół, ale tak bardziej pod kątem tego, czy ślisko czy nieślisko, bo opon jeszcze nie zmieniłam... Mówisz, że trzeba jechać podlać...To mnie zaskoczyłaś!

Z racji, że jestem tu nowa oglądam wątki kolejne forowiczów. Jeśli ktoś nie pamięta co było pół roku temu, to ja obejrzałam, a co! Co pomyślałam? Hmmmm...

W pewnej polskiej komedii szukali hasła reklamowego, wtedy ktoś powiedział: "Od zera do milionera!"
W większości zakładanych ogródków widać jak to hasło sprawdza się w ogrodnictwie. Bo czyż nie zaczynamy od ugoru, czy jak w tym przypadku od pobudowlanego placu? No i co z tego, że jest aż tak źle na starcie? Ano nic! I to jest to co mi się podoba w posiadaniu kawałka ziemi, można na nim wyczarować w zasadzie wszystko o czym się marzy.

I wcale nie potrzeba na to mieć dużo pieniędzy, w przeciwieństwie do tego że potrzeba dużo samozaparcia, no i czasu. Wiem, bo wszystko to przerobiłam na własnym organizmie.

W każdym razie ja po obejrzeniu tego wątku z pewnością w depresję nie wpadnę, czego i innym wraz z gospodynią wątku życzę.

No to łączę się w listopadowym podlewaniu. Sucho... Opadająca mgła to zbyt mało...

Matka natura dzisiaj mnie wyręczyła w podlewaniu i prawie 2 godziny padał całkiem ładny deszczyk.

u mnie od rana nic tylko pada i pada....ale za to jaki ciepły dzień
nie mogłam iść posadzić róż ale za to jutro idę bo ma być ładnie i przyjemnie

a u mnie dzisiaj nie padało więc tylko zamiast kosiarki miałam taczkę z ziemią do obsypywania róż.... oj biedny, biedny ten mój kręgosłup, przypominał o sobie za każdym razem jak podniosłam do góry łopatę z ziemią.... no ale jakoś dałam radę....

A o jakiej depresji piszecie? przecież do wiosny już tylko 96 dni
a tak poważnie to jest niestety bardzo powszechny i poważny problem i nikomu tego nie życzę.... i czasami jedyne wyjście to zgłosić się do dobrego specjalisty...

Niestety kręgosłup to podstawa i jak wysiada to klapa na całej linii hmmmm wiem coś o tym

No wysiada, wysiada, ale na szczęście teraz przed nami trochę spokojniejszy okres to sobie odpocznie przed pracami wiosennymi... tyle dobrze że już mi dzieciaki z rąk zeszły i nie muszę ich dźwigać.

promyk wrote: A jeszcze lepiej do dobrego masażysty

Oj przydałby się przydał jakiś dobry masażysta, a najlepiej przystojny o ciepłym głosie...mmmmhhhhhh..... no już widzę reakcję mojego M chyba byłaby to pierwsza i ostatnia wizyta......

A tak serio to poważnie myślę o jakiś masażach i o wizycie u Serwinki ale tam się doczekać swojej kolejki to cały dzień zleci...

Ja znam naprawdę dobrego masażystę. Głos chyba przyjemny haha nie pamiętam, no może z przystojnością nie tak do końca:D:D:D Ale fantastycznie doprowadza człowieka do pionu

O to fajnie, to Uleńko jak możesz to daj na miary na Pw chyba że można tu.... tylko jakby co to później sobie zażycz jakieś tantiemy za promocję....

Teraz będzie czas ,żeby o siebie zadbać .Też zaczęłam chodzić do specjalisty nie ma innej rady jak chce cieszyć sie swoim ogródkiem .Mam już przekaz na zabiegi, więc zimą będziemy się uzdrawiać :rotfl1:OJ Martusia zaraz nas wyrzuci

A tam wyrzuci... najwyżej patelnią nam masaż zrobi...

O matko , niezła dyskusja się tu odbyła pod nieobecność , patelnią nikt nie oberwie, tylko proszę mnie tu zaraz namiary na tego masażystę . Trochę się trzeba po sezonie zregenerować

Romciu ja też mam wyrzuty sumienia z powodu swojego charakteru, bo nawet obiadu u mnie na co dzień nie uświadczysz . Dobrze, że dziecko je w szkole, a M. przeważnie nie ma . Ja tam pilnuję tylko swojej diety
Fajnie, że zdjęłaś kłódkę z Jaśkowej, szkoda mi Cię było, jak się tak błąkałaś bezpańsko

Dorotka ciekawe, że już późną wiosną mi ten żółty przechodzi , w tulipanach na przykład nie znoszę . Ciekawe, czy moje nowości nie sprawią mi żadnej niepożądanej niespodzianki

Dorcia no i znów zniknęłaś , gdzie te firanki
A forum nie pustoszeje nigdy , ale z tym wsparciem w oczekiwaniu, to masz rację, ja ostatnio mam coraz większego niechcieja

Marto ja głównie podlewałam dlatego, żeby opróżnić moją beczkę na deszczówkę . Bo nawet nie jest tak strasznie sucho , ale dzięki temu zimozielone i inne dostały potrzebną przed zimą dawkę wilgoci
A na zmianę opon zimowych to już naprawdę ostatni dzwonek , straszą zimą od weekendu

Danielo miło mi Cię gościć
A czy to nie z tej samej komedii ja zapamiętałam "od nędzy do piniędzy" . Jest coś w tym temacie
I masz rację, że nie trzeba być krezusem, prawdę mówiąc mnóstwo roślin mam dzięki fantastycznym forumkom i 90% z nich nic nie kosztowała

Izo nie wiem jak u Ciebie, ale u nas wciąż nie pada, a straszą, że przyjdzie zima od razu z mrozem

Marto to chyba już ostatnie ciepłe dni , ja przyspieszyłam prace zakańczające sezon, bo prognozy coś niewesołe

Sylwio, Jadziu, Ula, Jolu dzięki za dyskusję, która o ile pamiętam, miała się odbyć u Sylwii



W obliczu ostatnich prognoz i tego, że jak czytam kopcujecie i przygotowujecie się jednak do zimy, ja również przyspieszyłam prace. Dowiozłam sobie dziś kory i jutro kończę kopcować róże, częściowo korą, częściowo ziemią. Juki związane, jutro dokończę opróżniać beczkę na deszczówkę, bo muszę na zimę całe ustrojstwo odłączyć , no i poprzykrywać stroiszem to i owo . Gałęzie na ten cel znoszę już od dwóch tygodni z każdego spaceru z psem . A jak Ula wytnie świerki , to będą mieć dodatkową kołderkę

Na koniec moje aktualne kwiatki

Martuś, no znikam ... no co poradzić . Firanki czekają na umycie okien . Ale będą ... wkrótce . Ja też mam "niechcieja", ale internetowego .
Te aktualne w ogrodzie to nie w moim guście , ale parapetowiec jak najbardziej .

Chyba Cię myślami ściągnęłam
Mój niechciej też częściowo internetowy , a zwłaszcza jeśli chodzi o mój wątek Wiesz, w poniedziałek było takie piękne słoneczko, że wyszłam do ogrodu porobić jakieś zdjęcia, a potem przyszłam do domu, obejrzałam je i stwierdziłam, że do kitu , tu już żadne słońce nie pomoże, dlatego też wolę parapetowca

Ja to nawet nie mam ochoty do ogrodu wyjść. Cały czas się zastanawiam, jak ja te róże zakopczykuję . A jeśli spadnie śnieg, przed tymi mrozami? to na śniegu mam ten kopiec robić? . Po co mi te róże były?