Forum Ogrodnicze Oaza

Gosia i Ty do wspomnień sięgasz ja właśnie archiwa przeglądam, też coś się pojawi
Myślisz, że bollywoodzka pogoda to taka, jak dzisiaj A mnie się zupełnie odmiennie kojarzy

Jolu... u mnie dziś pogoda z gatunku: czasem słońce... czasem deszcz
Fakt... nie spojrzałam, jak rysowała się sytuacja na "Bliskim Wschodzie"

Wspomnienia na razie ubiegłotygodniowe... bo i w ogrodzie od tamtego czasu nie miałam okazji być...

Jadziu... może jeszcze będzie ładnie tej jesieni... kto to wie?

Wygląda na to ,że to słońce lata jak opętane z północy na południe i z powrotem

Kiedy u Was świeci -u nas leje i na odwrót . Dzisiaj mieliśmy piękny dzień!

Gosiu -czy to już naprawdę czas wspomnień?

Gosia je wcześniej sięgam .... do sierpnia
A Bollywood to mi się kojarzy z piaskiem i słońcem wyłącznie, znaczy pogodowo
No i śliczne Panie i taniec brzucha też
Panowie ... przemilczę pozwolisz co nie znaczy, że ten ... tego Sympatyczni są także

Magda... z własnych obserwacji wnoszę, że słońce lata ze wschodu na zachód... mniej więcej
Ale mogę się mylić
Czy czas wspomnień? Nie wiem... wiem natomiast, że mój chytry plan, aby przed pracą skoczyć na pięć minut do ogrodu i uwiecznić jesienny ogród, skąpany w blasku porannego słońca... spełzł na niczym
Logistycznie - niewykonalne, kiedy trzeba dopilnować, żeby towarzystwo sprawnie zebrało się do szkół...
Może po pracy znajdę chwilę? Niestety... obawiam się, że poranne słońce nie zaczeka

Jola... jakoś mamy różne skojarzenia, może dlatego, że jeśli chodzi o filmy z tych rejonów globu, moja znajomość ogranicza się wyłącznie do tytułów

Poranna temperatura na poziomie +3 stopni (I piętro) wzbudziła mój lekki niepokój... i słusznie... dach garażu skrzył się i bielił w promieniach wschodzącego słońca...
Trzeba będzie powoli chować to i owo...
Taką psiankę na przykład... choć czuję, że znów ją uśmiercę

Mroźno mówisz na południu? Mam nadzieje, że moi 'pomyślą' i schowają przynajmniej agapanta.
Och ja tęsknię do grzebania w ziemi

Pozostaje kopanie grajdołków na plaży

Przy tym wietrze to na plaży można tylko marszobiegi uskuteczniać
Basen zostaje na przyjemności. Wreszcie czuję, że mam kręgosłup i jakieś mięśnie nawet

Gosia nie powiem, z jeden filmik obejrzałam taki tańczono-śpiewany
Mam na myśli bardziej szerokość geograficzną, klimat i te rzeczy
Chłodny poranek u nas zdaje się cieplej było Rankiem 7.

Tak sobie czytam o tym skrzącym się dachu i już wiem co dzisiaj będę robiła ... czas taras zabrać do domu - zanim mi się agawy będą skrzyły .

Czy to już czas na jesienną depresję ...

Dorcia, to co będziesz robić w listopadzie???

Gorzatko, też "domówiłaś"? Ale Ty pewnie nie żałujesz

Iwonko, właśnie na listopad tą depresję chyba sobie zostawię .

Siberko... drzwi starannie zamykam... okna też... balkonu nie posiadam... rozsądek nie miał szans wrócić tej nocy i zatakować niespodzianie
W dzień, z kolei, staram się być odporna na wszelkie zaczepki, zwłaszcza, jeśli pojawiają się ze strony obcych a do nich chyba tymczasowo można zaliczyć tego gościa

Jola... zdecydowanie nie moje klimaty... i szerokości geograficzne też
Przymrozek, na szczęście, nie wyrządził strat w ogrodzie, ale też miał niewielkie pole do popisu...

Dorota... że mam kręgosłup, to wiem... choć sposób, w jaki ta świadomość do mnie dociera, nie należy do miłych
Podobnie bywa z mięśniami

Dorcia... w listopadzie depresje są usprawiedliwione... i nawet przedwcześnie brzmiące standardy okołoświąteczne, nie są w stanie tego zmienić

Ale na razie mamy październik...

A mój Rozsądek zagłuszyła Radość

Oj, bo zacznę żałować, że oddałam sumaka w dobre ręce

No to ja zacznę żałować, że nawet nie zdołałam go do tej pory posadzić!
Już przeczuwamy depresję? A o samospełniających się przepowiedniach słyszałyśmy? Ja ma hojki, żadnej depresji się nie spodziewam!
A Ty, Gosia, masz psiankę! Trzeba coś zielonego mieć, podkreślam zielonego!
I Gorzatkowo trzeba zakładać, znów będziemy rozrabiać!

Marta... zdarzało mi się pokazywać parapety... wprawdzie żadnych rarytasów na nich nie mam, ale jest zielono
O to więc bądź spokojna

Ja natomiast zaczynam się niepokoić o rzeczoną psiankę, bo będę ją musiała wydostać z donicy, którą dzieli z iglakiem
Przyciąć mocno... bo buja się skubana gdzieś na wysokościach... dziś na ławkę wchodziłam, żeby ją ładnie zdjąć... fotograficznie
No i w nowej donicy zatargać do domu...
I co dalej? Znów uśmiercę?
Gdzie mój guru psiankowy?

Siberko... Radość i Rozsądek... a nie da się tego pogodzić?
Pomyśl sama... robiąc takie zakupy, stworzyłaś okazję do wieloletniej (tfu, tfu!) radości! Czyż nie postąpiłaś rozsądnie i roztropnie?

Pracuję nad pogodzeniem Rozsądku z Radością... Do czasu prac polowych wróżę sobie sukces, ale potem

Fikaj, fikaj, Artamko, póki hojki małe, bo jak się rozrosną

Ja sumaka nie sadziłam, ja go wyhodowałam z kawałka korzenia, ale trzymałam w doniczce, a potem oddałam
Może go odwiedzę? Toż to prawie synek

gorzata wrote:
Oj tam, oj tam. Ja uważam, że im dalej tym lepiej
Przynajmniej na razie.

Ja na razie walczę z radością rozsądkiem. Powoli rozsądek zaczyna przeważać. Stworzyłam nową rabatkę. Kupiłam tylko 2 iglaczki. Pozostałe roślinki z ogrodu. Rozsądek kazał przesadzić, bo miały za ciasno