constancja wrote:
Oczywiście o ile zima będzie łaskawa i oszczędzi róże na tyle, żeby było co kulkować.
Taaa...
Dlatego ja
Alchymista to co roku przed zimą przyginam prawie całkowicie do ziemi, by nie zmarzł. Leży sobie pod sidingiem domku opatulony dodatkowo co tam mam pod ręką, jak kołderką
Ze zdziwieniem przeczytałam więc tekst :
...przygięte jesienią pędy są szczególnie narażone na przemarzanie.
Wiosną prowadzę go już bez przyginania do samej ziemi. Akurat z przyginaniem u tej odmiany nie ma problemu, bo wytwarza długie pędy i zawsze jakoś dadzą się przyszpilić. Gorzej byłoby u mnie z miejscem do przyszpilania, bo to duży krzew. Musiałabym przyginać wszystkie w to samo miejsce, a w kulkowaniu chodzi o to, by (napiszę obrazowo) krzew tworzył jakby fontannę z przygiętych pędów, więc trzeba mieć w koło krzewu sporo miejsca.
Mój Alchymist po przyginaniu zimowym, puszczony potem luzem, i tak ma bardzo dużo kwiatów
Louise Odier u mnie ma tak sztywne pędy, że nie dałaby się przygiąć.
Mrs. John Laing w zeszłym roku udało mi się przygiąć. Troszeczkę... I z moich obserwacji wynika, że należy przyginać młode pędy, bo starsze robią się zbyt sztywne do przyginania. Nie należy też przyginać
zbyt młodych ponieważ się łatwo łamią - są jeszcze zbyt kruche na formowanie.
Z przyginaniem odmiany Souvenir du Dr Jamain nie powinno być problemu
Ma wiotkie, elastyczne pędy.
W tym roku przyginałam odmianę
Gipsy Boy.
Sadzona jesienią 2012 roku, W 2013 tylko rosła bez kwitnienia. W 2014 miała na tyle długie pędy, by dały się przygiąć w pałąk do swoich własnych pędów.
To było prawdziwe kulkowanie w kółko!
Ta odmiana słynie z obfitego kwitnienia, więc bardziej to zrobiłam dla zagęszczenia krzewu niż dla pobudzenia kwitnienia.
Nie mam zrobionych zdjęć pod kątem kulowania, ale te nowe przyrosty wyrastają z tych pędów przygiętych
Kolejna odmiana
Veilchenblau... Próbowałam ja poprzyginać, ale ma straaasznie sztywne pędy, więc udało mi się je jedynie nagiąć w górnej ich części tak, by tworzyły zamknięty łuk
Veilchenblau także należy do odmian wrażliwych na mróz. Gdy ją zostawiałam na zimę w pionie nigdy nie kwitła następnego roku.
Musi leżeć, dosłownie (!), na ziemi by nie zmarznąć, więc ma zaordynowane superkulkowanie
Żeby pędy nie podnosiły się, bo są bardzo sztywne i długie, dodatkowo przygniatam je jakąś niewielką płytką chodnikową.
Któregoś roku w marcu zrobiło się ciepło 15*, więc odniosłam różę do pionu. Po czym w drugiej połowie marca spadł śnieg i nastał mróz do -11
Róża zmarzła mimo tak niewielkiego, jakby się nam zdawało, spadku temperatury. Musiałam ściąć ją do kopca.
Bowiem najgroźniejsze dla róż nie są niskie temperatury w zimie lecz nawet niewielkie mrozy na przednówku.
Dlatego nie spieszmy się z rozgarnianiem kopców wczesną wiosną!
Różom nic się nie stanie
Nie przegrzeją się
Moja znajoma, która ma rozarium z około 1000 odmian, powiedziała, że niektóre kopce rozgarnia dopiero w maju i różom nic się nie dzieje.
Ale to już była taka luźna dygresja, a propos "przygięte jesienią pędy są szczególnie narażone na przemarzanie."