Forum Ogrodnicze Oaza

U Marysi szał pąków i kwiatów, u Joli różowe księżniczki całe w pąkach, u Ani eleganckie primadonny, Nimfa pokazuje dorodne różyce a ja.. tnę. Wszystko się upiekło i nie ma na co czekać. Tak to mniej więcej wygląda; Bordeaux:



Out of Rosenheim patrzy w ziemię:



Ona ma całkiem ładne kwiatki ale kto wie czy zdąży je pokazać:



Lambada też chyba cos zgubiła:



Alaska, to wczoraj, dziś już wszystko suche:







Mała Garden of Roses:





Alex MacKenzie, nie odbudował się tak jak miałam nadzieję:





Zostawiłam mu te trawki żeby ochroniły wilgoć przy korzeniach ale to chyba tylko moje złudzenie. Barbara:



Deszczu wciąż nie ma. Padało trzy razy od połowy maja ( bo pokropienia jak kropidłem nie liczę). Dziś skończę mam nadzieję ciąć róże (przy samej Luizie zejdzie mi ze dwie godziny ) jutro podsypię nawóz na drugie kwitnienie i porządnie podleję i będę liczyć na łaskawszą końcówkę lata.

Mirko żywe trawki przy korzeniach to raczej wypiją resztki wody z gleby. To już prędzej wyściółkowanie np. skoszoną trawką zatrzyma parowanie.

Na dobranoc takie zbiorowe zdjęcie róż, bo mi się niechcący jakby mini różanka zrobiła . 5 odmian to już różanka ? Jak widać sezon dopiero mi się rozkręca. Ze wszystkim w ogonie jestem

Jolu ekstra jest różanka i świetne tło.

Wszystkie jesteśmy wspaniałymi ogrodniczkami we wspaniałych ogrodach, cieszę się że jestem wśród Was

Wciąż mnie zachwycają opryskane
od czarnej plamistosci dzisiaj ,oby w nocy nie padało .

Marysiu Marry Ty powinnaś wiedzieć
co to za róża na tym zdjęciu ?
Pięknie pachnie i ten dziwny układ płatków .


Rośnie w warzywniku
Deszcze spowodowały gnicie kwiatów na potęgę ,wręczw
zastraszających ilościach ,jak wchodzić na drabinkę i ciąć ?
Za każdym razem ryzykuję zlot z niej.

To tylko niewielki wycinek .
NN,uwielbiam tę.









Stu procentowa landrynka ,trudno uchwycić jej kolor .
Piękne zdrowe liście .

Czy 2,5 godziny wystarczą od oprysku od CP rózom
by przyswoiły środek ? idzie burza na wsi ,masakra

Mówią, że trochę więcej tych godzin potrzeba. Może jednak nie lunie tak od razu, żeby cały środek zmyć. Jeśli stosowałaś środek systemiczny, to niektóre nawet z gleby są wchłaniane przez korzenie.

Powiedzcie mi kochani, czy jeśli na przekroju pędu jest w środku brązowe kółko, to choroba, czy normalny wygląd starszego pędu ? Pytam, bo postanowiłam, że sprowokuję mojego 'Alchymista' do wypuszczenia młodych pędów i z siedmiu starszych, które miał, postanowiłam obciąć trzy tak na 3 oczka. I dwa pędy wyglądające na starsze miały takie brązowe centrum, trzeci młodszy pęd był jasny na całym przekroju. Już się bać ?

Żeby nie było bez kwiatka , zaczyna kwitnienia 'Souvenir de Baden-Baden'

Fafka wrote:
Chyba sobie znalazłam odpowiedź. Może komuś też się przyda. Taki film p.Hyżego:


W trzeciej minucie filmu widać zbliżenie przyciętych pędów 4-letnich i mają w środku brązowe pierścienie. Mogę spać spokojnie i nie wyobrażać sobie najgorszych chorób.

A żeby było miło, zdjęcie róży 'Maxim'

Dziękuję Jolu za filmik, dobrze wiedzieć.

Mirko - masz przecudną różę zbytnio przeceniasz moje możliwości, rozpoznać różę to daleko trudniejsze, niż rozpoznać dzieło sztuki. Potrafię rozpoznać różę którą mam, co to za rozpoznanie. Mnie angielkę rozpoznała Ania.
Możesz sprawdzić Lavender Lassie, bo ta mi przychodzi do głowy.

Kwitnie Sangerhauser, morela i falbanki.

Łodygi róż po dzisiejszych opadach opadły na maksa do dołu.Musze dać im podpory,co powinnam zrobić wcześniej.Pieknie kwitną,pachną i są ozdobą działki.

Głupio tak się wypowiadać po panu GH, ale jak przeczytałam Twoje, Jolu, pytanie, stanęły mi przed oczami świeże obrazki z niedawnego przycinania Alchemika.



Tu jest chyba na odwrót? Przecięte pędy bardzo różne, jednolicie beżowe też. Nie przejmuję się zbytnio, bo Alchymista chyba trudno zabić. Raczej on ma krwiożercze skłonności.

Przycinam przekwitłe róże codziennie, w ten sposób po pierwsze mi łatwiej fizycznie dać radę, po drugie - bardziej wyględne są. Teasing Georgia przycięta tak, że zostały jej tylko kwitnące gałązki het, nad moją głową - na pustych, ogolonych "nogach". Akurat lilie z nią sąsiadujące rozkwitną lada moment, więc mają więcej "luftu" i lepsze miejsce na scenie, że tak powiem.
Próbowałam też przygiąć "bicze" na samej górze Elfe - źle to się skończyło, jeden oderwał się, drugi mocno zgiął, prawie złamał. Dałam spokój, wolę mieć widok na kwiaty z drabiny, niż w ogóle. Od podstawy idą dwa nowe, może te zakwitną dla moich oczu.

CPM - w słonku



Evelyn



Mango, teraz podoba mi się bardziej (zdjęcia do kitu, zostawiłam na wsi aparat, telefon to urządzenie do komunikacji werbalnej, a nie do robienia obrazków odpowiedniej jakości )



Młody kwiat jeszcze bardziej "mangowy"



Jude the Obscure ma dwie wiechy z takim mnóstwem pąków, jak nigdy w swojej bodaj ośmioletniej historii



Tylko że...te pąki wyglądają, jakby wyrosły na jakiejś innej róży. Zdecydowanie wolę jakość od ilości w wydaniu różanym.



Nadal dość ładnie kwitnie bialutka Claire Austin



W ostatnich póki co kwiatach Tranquillity schroniła się prze mżawką pszczoła



Jolu - a to zdjęcie zrobiłam w pełnym słońcu.

Artemis, mam dwie i przesadzana już dwa razy, chyba teraz już mają odpowiednio



The Fairy, też w kolumnie


Bontry Bay


New Dawn - odrodzona

Mirko Czy mogłabyś cos więcej napisać z praktyki o Saharze?
Rozważam ją w miejsce wolne koło domku.Czy podczas deszczy mocno gubi płatki ? jaka jest
jeśli chodzi o powtarzalnośś kwitnienia? Pędy ? ma mocne czy wiotkie?

A Lambada ? ,Arabia?
Dzięki wielkie
Czy ktoś ma róże na balkonie miastowym ?

Bogusiu Sahara dopiero po kilku latach zaczęła mnie cieszyć, wcześniej mnie wkurzała Nie rosła, nie rosła, kwiatów było tyle co kot napłakał i jakoś mnie nie porywały. Ale teraz cieszy i to bardzo. Ma bardzo trwałe kwiaty, trzymała pierwszy kwiatek ponad tydzień, (inne też ale ja miałam na celowniku ten pierwszy żeby sprawdzić). Kwiaty są duże ale lekkie bo półpełne ale tak zbudowane że wyglądają na pełne, mają przyjemny aromat. W tym roku dorosła do 130 cm a myślę że może więcej więc można ją spokojnie brać na solitera, będzie ją widać. Przepięknie się komponuje z niebieskim, u mnie z szałwią. Liście ładne, błyszczące, odporne na choroby pięknie podkreślają ognistość kwiatów. A teraz.. "pięknąś wiadomość schował na ostatek".. Nie lubię u Sahary przekwitania, tych wszystkich cętek i kropek. Może one i nie są jakieś szpetne szczególnie ale dla mnie róża musi mieć nieskazitelny kwiat, no cóż, to zdecydowanie rzecz gustu. Za to podoba mi się jaśnienie jej kwiatów aż do kremowego i łososiowego. Jeśli jednak szukasz róży bezproblemowej to Sahara będzie ok. Teraz właśnie sprawiła sobie piękny nowy pęd, widać że będzie wyższy niż pierwszy (tylko tak jeszcze ze dwa bym poprosiła ):



Jeszcze co do Twoich pytań; jest sztywna, stoi mocno o własnych siłach: deszcz większy dotąd był jeden ale nie zauważyłam żeby ją mocno sponiewierał ale ona stoi pod jałowcem który ją osłania. Pamiętam że powtarza kwitnienie ale czy obficie nie pamiętam. Po prostu trzeba ciąć jak tylko przekwitnie.

Lambada to jedna z moich ulubionych, za super zdrowe liście i i te miotły pąków a potem kwiatów, potrafi zrobić show. Pierwsze kwitnienie jest spektakularne, jesienią kwiaty są większe i bardziej różowe i jest ich mniej. Już po głównym kwitnienie, inne przycięte ale ona wciąż kwitnie, jak widać jest dość wysoka, ten płot ma 175 cm:



To ta pierwsza bo na końcu szpaleru Bengali. Zapachu prawie nie ma, ledwie wyczuwalny, liście bardzo błyszczące, oliwkowe, młode czerwonawe i jak dla mnie piękne nie mniej niż kwiaty. Teraz z powodu suszy kwiatki są dużo mniejsze niż zazwyczaj i jest ich mniej:





Arabia.. no cóż, chyba żadna mnie tak nie wkurza jak Arabia. Krzaczek ładny, dobrze rozkrzewiony, liście ładne, obfite, błyszczące tylko że ja jej na liście nie hoduję Ona u mnie w ogóle nie kwitnie bo pięciu kwiatków na krzyż nie uważam za kwitnienie. Pan Hyży utrzymuje że ona kwitnie bardzo obficie więc widocznie ja nie umiem z nią postępować. Teraz ma kilka pąków ale to wciąż jest nic w porównaniu z tym co powinna mieć.





Liście ma super zdrowe, nigdy na niej nie widziałam żadnych objawów chorobowych ale u mnie ma zawsze dużo ślepaków i może tu leży źródło problemów ze słabym kwitnieniem:





Gdybym je od razu przycięła pewnie byłoby lepiej. U mnie dorosła do mniej więcej metra:



Trochę żałuję że nie wzięłam Caramelli albo La Villa Cotta bo też brałam je pod uwagę.

A teraz co słychać u róż bo za chwilę koniec spektaklu; Alexandra:











Astrid Grafin von Hardenberg, mocno przycięta i dopiero się odbudowuje:





Rosenresli:











(Suchy pęd aż błaga o wycięcie ale mi się nie chciało bo musiałabym iść po klucz, otworzyć domek z narzędziami i wyciągnąć sekator dwuręczny, za dużo fatygi )

Garden of Roses, ładnie w tym roku:

















Out of Rosenheim;







Rugosa Roseraie de l`Hay; zakończyła pierwsze kwitnienie i nawet bez cięcia zabrała się za produkcję kolejnych pąków więc w nagrodę przycięłam stare pędy:



Wciąż kwitnie Mary z górnych pąków, dół i boczki już przycięte wie powinno być jeszcze kwitnienie jesienne:





Piękna pachnąca Ulmer Münster:



I w nieco cieplejszym odcieniu Jugendliebe:



Barock powoli kończy kwitnienie, dół też już przycięty i zaczął wypuszczać nowe pędy;





Elmshorny, jak zawsze bez wytchnienia:





I podobnie bez przerw, Brillant Korsar;



Obok niej Rosanna, po jednym, dwa kwiatki co jakiś czas i wszystko:



To by jeszcze nie było źle ale żeby ona chciała iść w górę, w końcu pnąca jest. Nie bardzo mam pomysł jak przyciąć Amadeusa; słabo, mocno Jak Ty Aniu tniesz swojego?



On za chwilę skończy i coś z nim trzeba zrobić. Wciąż kwitnie ostatnimi kwiatkami Freisinger Morgenrote, zaskoczyła mnie nieźle, były tylko dwa opryski Substralem 2 w 1, ostatni 26 maja a praktycznie nie ma cp, co jej się stało





W ogóle praktycznie nie ma chorób, czyżbym zawdzięczała to suszy?? Jeszcze kwitnie Sangerhauser na wyższych "piętrach" chociaż dół już przycięty:





Dość mocno cięłam Postilliona żeby miał mocniejsze przyrosty i większe kwiaty ale wiadomo że ostatnie słowo jak zawsze będzie miała pogoda:





U jego stóp przycięte Kosmos i Rosenfee:



I też mocno przycięta Geisha ale tej to nie wiem czy coś pomoże:



I podobnie krótko cięta Amber Queen:



Eifelzauber też nie żałowałam sekatora:



Natomiast nie wiem jak zmusić Hansaland żeby szła w górę:



Dość mocno przycięty Abraham Darby:



On źle znosił suszę, mam nadzieję że jesienne kwitnienie będzie lepsze. Tu aż się boję wleźć i czyścić i wygląda na to że wszystkie mamy takie róże które sprawiają ten problem jak czytam:





Ładnie kwitnie maleństwo doniczkowe NN, takie "ślubne" kwiatki:





Ona czasami lubi złapać cp a w tym roku nic. "Nie-Alchymist" też zdrowiutki, on co prawda mało chorowity ale cieszy że nie trzeba lać hektolitrów chemii w tym roku:



I parę fotek na dalekich planach jak to ogólnie teraz wygląda:

Piękne, piękne, ale czego Ci zazdroszczę, to taki dłuuuugi, słoneczny płot.

Hrabina von Hardenberg kiedyś mnie nęciła - czy ona jest często jeszcze ciemniejsza, niż na Twoim zdjęciu? Ma przecież drugie imię, Nuit de Chine (czy ci hodowcy nie mogą się zdecydować, potrójne albo i poczwórne nazewnictwo - )

Alexandra też urocza, falbaneczki, ciemniejszy środek, blada "korona" -

Prawie przeoczyłam kwitnienie Wedding Piano, bo jest nieco hm, ukryta za wielgaśnymi już liliami.





The Wedgwood Rose, ale boczne paki coś nie tak.



A oto, jak wygląda ostrzyżona Teasing Georgia.



Takich róż "na długich nogach" mam kilka i nie wiem, czy je krótko uciąć, by teoretycznie sprowokować rozkrzewienie. Bo jeśli pęd wychodzi z ziemi jeden, to jak utnę - zostanie prawie nic.

'Aleksandra' też spowodowała u mnie bicie serca, bo serce to głupie bywa, a rozsądek wie, że róży to już nie wcisnę. Tym bardziej, że zaczyna nudzić mnie uprawa doniczkowa czterech sztuk i już niespokojnym okiem patrzę, jak przemeblować rabaty, żeby jednak te z donic upchnąć w grunt. Niby małe, ale i na małe miejsca niet.
Przecież mogę napawać się urodą róż na zdjęciach z Waszych ogrodów.

'Souvenir de Baden-Baden' - dla mnie kwiaty tej róży są wręcz nierealne


Aniu na Twoim ostatnim zdjęciu 'Flora Danica' ma dokładnie taki kolor jak u mnie. O kształcie już wcześniej pisałam, że zgodny. Ale pokazuj jeszcze, pokazuj , jak kwiat się starzeje.

Jolu, dzięki za przypomnienie, tak, wiedziałam, że ktoś mnie o coś pytał, ale - ten profesor wrocławskiego uniwersytetu mocno się na mnie już uwziął.
I fajnie, że napisałaś o swoim Amadeuszu, mój opis koegzystencji z nim pewno niewiele wniesie. Wstawiałam zdjęcie w swoim wątku, Amadeus rośnie przy północnym filarze wspierającym taras mojej chatki - zawieszonym na wysokości ponad 3 m. Do tego filaru mam umocowane gołe "nogi" Amadeusowe (trochę dla przyzwoitości przesłonięte powojnikiem Guernsey Cream) ). Kwitnące pędy zaczynają się właśnie 3 m nad poziomem gruntu i włażą przez balustradę na taras - czyli kolejne 120 cm. Pędy wycinam sporadycznie, tylko przekwitłe wiechy kwiatów, o ile dam radę - bo przecież to wymaga alpinistycznych wyczynów z drabiny ( placyk pod tarasem jest niby w miarę poziomy, lecz niezbyt równy, wysypany tłuczniem). Do niektórych pędów nie sięgam ani z drabiny, ani przez balustradę. Staram się mocować drutem młode, rokujące pędy do desek - i tyle.

Dla mnie to róża bezproblemowa (może w porównaniu z angielkami wszystkie są łatwe ). Owszem, napadają na nią mszyce i przez to czasem dostaje CP - ale nic sobie z tego nie robi, mimo iż pomóc mogę w ograniczonym zakresie - oprysk też trudny. Okazjonalnie mineralny nawóz - i basta.

Mój numer jeden w tym roku Nautica. Pięknie pachnie i niesamowicie kwitnie.