Forum Ogrodnicze Oaza

Kiedyś to się siało.

Można poklikać strony katalogu, popatrzeć ,zidentyfikować odmiany siedząc na kwarantannie lilycompany.nl/en/catalogue
Fuwel dobry na zbiorówki,choć cena waluty nie jest optymalna no i lili 5 sztuk trzeba kupić
Mirku
Stwierdziłam ,że mniej więcej wszędzie mają to samo w asortymencie ...... Jak chcesz mieć daną odmianę i jak jest to kup ,bo w następnym sezonie może nie być .....
Zakupy skończone ,no chyba,że stacjonarnie coś się jeszcze z lili przyplącze niechcący .....
Teraz czekanie na przesyłki i na wiosnę .....

Odnośnie rozmnażania, to 2 i 3 z listy Ani, są do opanowania nawet dla takiego amatorskiego amatora, jak ja. Nie tyle chodzi mi o rozmnażanie, ile o nie marnowanie.
Pink Planet narobiła tyle dzieci, że mam dwie doniczki maluchów posadzonych jesienią; na pewno się nimi podzielę, jeśli by ktoś chciał, jak i wszystkim co znajdę w donicach po letnim kwitnieniu (kiedy to będzie...), wstyd przyznać, ale do tej pory maluchy lądowały na kompostowniki.

Mirku a czemu masz po kilka cebulek w doniczce ? a nie np jedną ?

Jak widać na górnym zdjęciu, w maleńkiej doniczce jest kilka nasion z jednej krzyżówki. Cała zwartość przesadzam do dużej doniczki i jak się uda, zakwitnie kilka i każda może być inna. I to jest największe przeżycie, czekać co wyjdzie. Nieraz paluchami otwieram pąk, aby podglądnąć.Aby lilię zapylić, też trzeba pąk otworzyć, zanim pszczoła czy motyl coś zmajstruje.






Tak wygląda pokolenie jednej krzżówki.

Zdjęcia moje, rośliny nie , rośnie to u naszego zachodniego sąsiada w naturalnym siedlisku.

Lilia martagon








obok rośnie najprawdopodobniej odmiana ,,Nicotine ''

Ta 'Nicotine' to w lesie? Bo rozumiem, że zachodni sąsiad, to za Odrą?

Tak Aniu w kraju za Odrą i wiem o czym pomyślałaś , a przynajmniej ja pomyślałem, że mogłaś o tym pomyśleć : jak to możliwe ? Sama pomieszkując od czasu do czasu w górach widziałaś kiedyś zapewne naturalne stanowiska lilii złotogłów. Takich stanowisk jest coraz mniej- rabunkowa gospodarka leśna, wycinanie drzew na potęgę i niszczenie z tego powodu naturalnych siedlisk nie tylko flory ale także fauny. U Niemców jest inna mentalność oraz inne pojmowanie prywatnej własności. I dlatego takie miejsca jeszcze są. U nas powiedzmy natrafiasz na taki łan lilii nie zrywaj kwiatów, albo też są takie przypadki, że od razu za łeb wyciąga kwiat z cebulą, to się zmarnuje. Masz takie stanowisko to weź jedną małą cebulkę, nasiona na rozmnożenie, a nie wszystko. Inna sprawa wiedząc, że tam będzie wycinka należy inaczej postąpić tutaj należy wręcz dane siedlisko lilii przenieść do siebie żeby tego nie zatracić. Potem przecież można oddać naturze w przyszłości cebulki. Nasiona wysiewać na naturalnych stanowiskach. Może jestem głupcem, ale ja tak myślę. Człowiek wokół siebie niszczy wszystko w imię czego ?

Miałam szczęście natrafić na tę ślicznotkę podczas zeszłorocznej wycieczki po mniej uczęszczanym szlaku w Tatrach. Zarówno my jak i jedyny poza nami turysta na szlaku, zatrzymaliśmy się tylko po to żeby podziwiać i zrobić zdjęcia

Piękny okaz który rzec jasna potrzebował czasu aby tak zakwitnąć. Robi wrażenie, ludzie często nie wiedzą z czym mają do czynienia, a że ładne to trzeba wyrwać, a nóż widelec będzie rosło z powodzeniem u mnie, skoro na takim wypierdzianowie kwitnie, to u mnie w ogrodzie urośnie dwa razy takie

W oczekiwaniu na nowy sezon wspominki z poprzednich lat

Z liliami dopiero zaczynam.
W grudniu skusiłam się i zamówiłam kilka lilii. Ponieważ ziemia w ogrodzie była już zamarznięta, wsadziłam je do doniczki balkonowej wypełnionej mieszanką ziemi, perlitu i torfu. Doniczkę postawiłam na nieogrzewanym, nieocieplonym strychu.
Dzisiaj zauważyłam, że kiełkują

Czy to dobrze? Co mam dalej z nimi robić?

Kasiu, niezbyt dobrze, bo mało jeszcze światła. Mają na tym strychu pewno za ciepło.
Wiesz co, ja bym wykorzystała odwilż, wykopała dołki w ogrodzie i razem z doniczką wkopała tak, by brzegi były z linią gruntu. A na wierzch coś lekkiego , substrat, torf, w ostateczności gałązki iglaste.
Inna opcja - zabrać do mieszkania, pozwolić rosnąć i potraktować jak pędzone hiacynty.

Strych to z tych zimniejszych raczej
A czy moglabym je teraz, tzn. w weekend wsadzić do gruntu? Do tego czasu doniczkę wstawiłabym do tunelu foliowego. Czy teraz, kiedy ruszyły takie przesadzenie z donicy do ogrodu mogłoby im tylko zaszkodzić?

Kasiu, nie wiem - rosnących nigdy nie przesadzałam. Zrób doświadczenie i opisz wyniki eksperymentu.

Nawet jeśli strych chłodny, to na dworze dodatnie temperatury, a na strychu zawsze kilka stopni więcej, prawda?

Z drugiej strony facet z Fluwela pisał, że do rozmarzniętej ziemi można wsadzać i teraz. Niby z Holandii, ale klientelę mają z różnych krajów.

To chyba poeksperymentuję.
Pędzenie w domu chyba nie do końca sprawdzi się przy dziesięciu cebulkach.
Do soboty większych mrozów nie widać. Posadzę je na rabacie, trochę okryję i niech sobie radzą Nawet jeżeli tylko część przetrwa, to i tak będę zadowolona.

Kasiu, ja się na liliach nie znam, więc doradzać nie będę, napiszę tylko, że według prognoz w najbliższym miesiącu nie przewiduje się jakichś większych spadków temperatury,cały czas jest to w dzień powyżej, a w nocy niewiele poniżej 0. Sprawdzałam z myślą o wysadzeniu do gruntu pustynnika, bo jak nie patrzeć, zimnego strychu brak, miejsca w lodówce też już brak...