Forum Ogrodnicze Oaza

Przetrzymała lato

Ułanka Beacon:

Swoje trzy fuksje zabrałam z działki późno - pod koniec listopada, zaniosłam na przechowanie do domu, w którym pali się węglem i drzewem. Babcia E. starannie cały czas podlewa je wodą ze studni Pierwszy raz udało się w ten sposób przechować fuksje. Lada dzień będę na działce, to porobię zdjęcia. Czy ktoś z Was też przechowuje swoje ułanki?

W ubiegłym roku po wielu latach przerwy kupiłam sadzonki fuksji stojących i zwisających, oczywiście wszystkie nn z targu. Porządnych zdjęć nie mam ale troszkę widać. Pytałam mojej koleżanki jak przechować więc zrobiłam jak wskazała. Trzymam w piwnicy i podlewam bardzo rzadko i dość oszczędnie. Moja koleżanka ma wieloletnie krzaczysko, przepiękną odmianę i zawsze przechowuje w garażu bez okna. Muszę wiosną wziąć od niej kawałek tej pięknotki i ukorzenić

Robię tak jak koleżanka Eli, tu pisałam jak to robię forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/1...nka?start=108#778385. Późnej ciepłej zeszłorocznej jesieni zakwitła obficie po raz kolejny, tu ją prezentowałam forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...xvi?start=738#816498, a było to 28 X 2022.

Ja jesienią, kiedy już nastają przymrozki, przenoszę doniczkę do domu. Pięknie wtedy jeszcze wygląda, ale po kilku tygodniach zaczynają opadać liście. Wtedy ścinam ją o około 1/3 i wynoszę do garażu. W garażu jest małe okienko, ale światła za dużo nie ma. W zimie krzaczek jest w fazie łysych gałązek. Podlewam może tak z 2-3 razy w zimie. Roślinka wydaje się całkowicie wyschnięta, ale tak naprawdę jest uśpiona. Teraz mój krzaczek jest w fazie przednówka, bo wypuścił kilka malutkich pączków w kątach łodyg. Za jakiś miesiąc będę częściej podlewać, a za kolejny powoli nawozić, ale wtedy muszę go wystawić na bardziej oświetlone miejsce. Przechowuję tak swój krzaczek już z 5 lat.

Tutaj zdjęcie mojej fuksji w fazie zielonej, tuż przed kwitnieniem: lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8Cf8JU...1-h659-no?authuser=0

Ewa, wspaniały okaz, taki gęsty. jedną z moich fuksji babcia E. przycięła po swojemu, bo stwierdziła, że pędy takie byle jakie Druga robi się krzaczorem - wypłukana ze skarlaczy rośnie do góry jak szalona. Moje generalnie nie zgubiły liści, są zieloniutkie, ale to pewnie dlatego, że w domu w którym stoją bywa chłodnawo - co chyba im służy. No i ta woda ze studni

Alu te biało/czerwone zwisające mam identyczne . Kupiłam dwie sztuki ale zdjęć nie zrobiłam. W ubiegłym roku kupiłam nowy aparat tel. i jakoś tak ani za bardzo zdjęć a na dodatek późno nauczyłam się je podpisywać

Jeśli to ta sama, to odmiana nie do zabicia, wdzięczna do uprawy, nie potrzebuje zbyt dużej opieki, roślina nie do zdarcia i zawsze kwitnie. Żyje ze mną już z 10 lat, zapomniana na dworze przeżyła wiosenny silny przymrozek - zmarzła i odbiła, przeżyła tę zimowe nadmierne zasuszenie - długo odbijała, ale żyje.

Moje fuksje na dziś:

Ułanka Beacon:

Mam trzy fuksje w donicach, jedną kilka razy prezentowałam. Że mi było mało, dokupiłam kiedyś magellańską niby mrozoodporną, przyszła tak marna sadzonka, myślałam że nic z niej nie będzie. W tym roku nabrała wreszcie trochę ciała, mam ją w donicy, boję się zostawić ją na zewnątrz, wniosłam wczoraj do werandy podczas padającego śniegu, oto ona:



Myślę, że wysadzę ją na zewnątrz dopiero gdy "wyprodukuję jej dziecko z sadzonki", żeby mieć zapas, gdyby się okazało, że nie jest mrozoodporna.

I jeszcze jeden "doniczkowiec" Kufea hyzopolistna, też ją wczoraj wniosłam, cały czas kwitła. Ma drobne błyszczące listeczki jak mirt i drobne kwiatuszki białe lub różowe. Jest stale oblegana przez pszczoły i trzmiele, dość łatwo można ją przezimować, podobnie jak fuksję.


Ups, w złym wątku wstawiłam, ale nie wiem gdzie przenieść, ktoś pomoże?

Nie chcę nikogo martwić, ale na zdjęciu to chyba nie jest fuksja magellanica. Moja rosnąca od trzech lat pod chmurką wygląda tak.

Mam fuksję magellańską Riccartonii. Pierwszą zimę przeżyła bez problemu, okryta tylko ściętym miskantem.

No właśnie ten kształt kwiatów był mi podejrzany i dlatego jestem ostrożna. Sprzedali mi to w fuksjahybrida.pl, więcej tam nic nie kupię, nie tylko z powodu niezgodności, mikrej wielkości i wiecznego czekania, nie polecam. Nie zmienia to faktu, że ta którą mam i tak mi się podoba

Coś tam fatalnie poszło w tej fuchsji, kiedyś przysyłali piękne, zgodne sadzonki, wzorcowo opakowane. Nadal mam ostróżki i pelargonie od nich. Cóż, zła moneta wypiera dobrą.

Aniu oni chyba zaprzestali sprzedaży - szkoda, bo mieli fajne odmiany fuksji i pelargonii