Forum Ogrodnicze Oaza

W lidlu już jakiś czas stoją hippeastra. Chyba cebule w miarę duże, tłuste pączki i grube łodygi. Będzie czad jak zakwitną bo chętnych do kupna nie widać

Co do mnie, nałożyłam sobie kategoryczny szlaban na tego typu zakupy; czeka mnie wnoszenie doniczek z ogrodu do domu, a to nie jest szybka zabawa. Na razie część pszła "do budy" (czyli do domku narzędziowego, z jednym marnym okienkiem), ale nawet i tam nie bardzo zasypiają. Koło 15 sztuk nadal pod chmurką, wyglądają jak w środku lata. A dwukrotnie w lecie kwitnący Stardust stoi na tarasie i pręży liście.
Czy i kiedy zakwitną - wielka zagadka.

jagodka27 wrote:
No i spektaklu nie będzie... Pojechałam specjalnie żeby zobaczyć kwitnące a tam jeden niedobitek.
Musieli chyba wczoraj przecenić na 9.99 bo taka cena widnieje.

W kaufie ścięte kwiaty zwartnic. Z wielkim zdziwieniem stwierdziłam że to Tosca.Dwa pędy.Koszt 22 zeta .
To moja rozczochrana wieża Eilffa .

Hm, nie rozumiem - sprzedawali jako cięte, jak w kwiaciarni?
Ja i tak mam wewnętrzny zakaz kupowania cebuli , obeszłam go jednak troszkę, bo Renia sprzedawała piękne i sprawdzone.

"Wieża Eiffla" robi wrażenie, rozumiem, że któraś zeszłoroczna cebula się obudziła u Ciebie. Moje siedzą w piwnicy, ciemnej, ale tym razem cieplejszej, niż w ubiegłych latach. Tak postanowiłam, bo może trudności z wybudzeniem wynikały z zbytniego wyziębienia?
I tak bardzo długo były "na wybiegu".

Dokładnie, jak w kwiaciarni. Toski nie pomylisz z niczym innym, jak wiesz jak wygląda. Oko wyostrzone dostrzegło to co znajome wśród innych bukietów hehehe. Miałam zrobić foto, ale nie byłam sama, to tak jakoś nie było za bardzo czasu .......Dostałam kiedyś kwiat rajskiego ptaka z kwiaciarni i niemal nie rozebrałam go na części, tego cudu natury. Jednak chyba rośliny wolę w doniczkach a zwłaszcza w gruncie, no i bukiety z kwiaciarni chyba mnie irytują, bo są na chwilę a chciałoby się mieć na zawsze.....Czasem robię fotki jak coś mnie zaintryguje.....
Chico stoi u mnie na parapecie i robi co chce .......Jak przekwitnie znów trzeba będzie dbać by miał żarełko i picie i liściorki. Potem traci liście i tak stoi to nie podlewam ,a jak zaczyna ruszać to przesadzam do nowej ziemi i zaczynam podlewać i tak w koło.....Dziś mnie cebule tak nie ruszają ale gdyby to były cebule odmian których nie widziałam, to by nie było przeproś ...... nałóg to nałóg hehehehe

Chyba muszę powoli wnosić doniczki do mieszkania; dziś zrobiłam lustrację i znalazłam takie bladawce:



Zaginały się, jak uszy charta, to się zlitowałam, zmieniłam ziemię, zrobiłam podpórkę, podlałam i postawiłam na parapecie w (nie bardzo) ciepłym pokoju.
Prócz tego przytargałam jeszcze dwie cebule, nie aż tak wysokie liście, ale spore.
Nie wiem, czy to coś zdolne będzie kwitnąć...ale chyba w mrokach piwnicy już mu starczy?

Mój ostro przeceniony "czerwonak" tak kwitnie (chyba Ferrari, sądząc po rozmiarze i "pikotkach")



Nawet jeśli okaże się jednorazówką, ubarwia te ołowiano-bure dni.

Miałam nadzieję, że zakwitnie na Święta no i jest! Kupiony bez nazwy, ale myślę, że to odmiana-Apple Blossom. Czekam jeszcze na rozwinięcie pąków drugiej, czerwonej odmiany.

Moje pocieszki też rosną:




Narazie roboczo podpisane bo kupowane z mixu więc może to być coś innego

A mnie rozkwitła taka cebula z Ikei. Na obrazku wetkniętym w doniczkę było coś w rodzaju Appleblossom





Chyba Alfreco, bo ma seledynową gardziel i w ogóle kremowe tony.

Piękny:)) ja w tym roku jestem twarda nic nie kupuję.. czekam i dopieszczam te co siewki i co były kupione
może kiedyś się doczekam

Eleno, pojechałam do Ikei po pokrowiec na materac, nie po kwiaty oczywiście. Ale stały przeceniona bardzo mocno,,,
W dodatku nie wiem, czy będę miała inne kwitnienia - choć dziś odkryłam taki nos:



W doniczce są znaczniki, a jakże - tylko nie wiem, czy któryś odnosi się do tej cebuli.

Miło popatrzeć, że już Wam kwitną, przynajmniej nowo zakupione.
To mnie zmobilizowało, żeby zabrać się za swoje. Dość długo były na zewnątrz, to teraz w najlepsze śpią. Kupiłam ziemię, wymieszałam z perlitem i teraz ogrzewam ją w temperaturze pokojowej, a jutro zaczynam przesadzanie i generalne oględziny. W tej chwili wypatrzony mam tylko jeden pąk, na 'Lunie'.

Ja mam jeszcze na Barbadosie, ale jakiś małowaty.
Jolu, co jest dla Ciebie sygnałem, żeby przenieść cebulę "na salony"? Bo u mnie w piwnicy, jak pisałam wyżej, prawie za każdym razem najpierw pojawiają się liście, całkowicie pozbawione chlorofilu. Przenoszę w takim stadium do światła i wyższej temperatury, ale może źle robię?

Łatka wrote:
Robię dokładnie tak samo. Czy to dobrze, czy źle - patentu na prawdę nie mam , ale kombinuję sobie tak, że skoro coś rwie się do życia, to trzeba pomóc.

Przesadziłam 40 uśpionych cebul, drugie tyle przede mną. Wśród nich 15 sztuk ruszyło, więc te poszły "na salony", jak to Ania pisze.
Najbardziej ucieszyły zapąkowane. Do wcześniej wymienionej 'Luny' dołączyły 'Revelation', 'Bogota' i moja krzyżówka nr 1/17 ('Olaf' x 'Magic Green').
Pewnie najbardziej będę czekała na pierwsze kwitnienie siewki. W ubiegłym roku kwitła mi inna cebula z tego skojarzenia. Ciekawie będzie porównać rodzeństwo.

W tym roku wyjątkowo późno zabrałam się za przesadzanie i widzę, że to był ostatni dzwonek, bo korzenie niektórych zaczynały podsychać. W końcu od początku października rośliny nie były podlewane. Tyle ich wilgoci, co liście łapały z powietrza, a w korzeniach ziemia stopniowo wysychała.

Gdybym tylko musiała martwić się dorosłymi cebulami, od których oczekuję kwitnień, to ta osiemdziesiątka byłaby małym pikusiem. Jednak ku mojemu przerażeniu w doniczkach rozpychają się jeszcze dzieci i młodzież. Teraz zaanektowały jedynie stół kuchenny i półtora metra parapetu (z dostawką na szerokość dla trzech rzędów doniczek). Na razie tego nie ruszam, ale wiosną trzeba rozsadzić i nawet w ogrodzie będzie problem, jak to ustawić. A w domu ???

No właśnie. Nie zapylam, nie sieję, a i tak mam trochę przybyszówek, i to nawet fajnych odmian. Gdzie te "dobre ręce", bo ja stołu kuchennego w żadnym razie nie mogę oddać doniczkom - mam taki, przy którym trzeba siedzieć na stołkach barowych i to jedyna powierzchnia niedostępna dla mojej skocznej Cytry. A parapety częściowo okupowane przez mniejsze hibiskusy (duże stoją na ziemi) i przez katleje, mój fiś ostatni.
Dlatego trudno, hippeastra w stanie szczątkowym, taki na wieloletniej piętce i uporczywie się zmniejszające, miast grubieć, pójdą do odpadów kompostowalnych. Zaś te, co im daję ostatnią szansę, trafiają do doniczek po 5-6 sztuk, i tak łatwiej zmieścić 3 średnie doniczki niż 15 małych.

Po sylwestrowym weekendzie:





Obie cebule wyprzedażowe z Ikei - a ta druga, aż się boję to napisać, zapewne jest Arlekinem.
Zauważyłam te podłużne, spłaszczone pąki i już podejrzewałam, że to może być mój ulubieniec. Jutro będę pewna.

Dzisiaj skończyłam przesadzać hipki.
Same duże, dorodne cebule, 15 sztuk.
Prawie wszystkie miały przybyszówku, nawet po kilka sztuk.
Zostawiłam na co cenniejszych po 1 reszta na kompost.


Młodzieży nie zasuszałam.
Przesadzę wiosną.
Są to krzyżówki i wysiewane od
Jagódki, choć z tych wysianych mało miałam wschodów.

Ręka nadal nie jest sprawna, stąd takie opóźnienie.