Forum Ogrodnicze Oaza

Gabryś, na którą byś znalazł miejsce? Zacytuj fotką.

Żabulka
Czy życzy sobie Pani przepis na chutney z aronii ?
Twoje mistrzostwo w wykonywaniu przetworów jest bezsprzeczne. Założę się o 300 g czekoladę, że w tej Belgii nawet im się śniło, że można z warzyw i owoców wyczarowywać takie pyszności ...
Brawo Krysiaczku
Będę mocno trzymać kciuki, aby tegoroczna zima była łagodna, tak, aby mąż mógł mimo wszystko znaleźć pracę ... co za kraj
pozdrawiam cieplutko, uszy do góry

Nie miałem na myśli żadnej konkretnej, po prostu oglądając Twoje cudności, doszedłem do wniosku że jedna Hoja w domu to za mało
Może polecisz mi jakąś odmianę, podobają mi się wszelkie Variegaty ale nie tylko.

Aniu, jak mój braciszek przyjechał i zobaczył tą oszałamiającą ilość zrobionych przetworów, to mnie spytał z uśmiechem na buzi: ''Siostra, ty chyba nocowałaś przy tej kuchni?! I jak ja to teraz mam zabrać?''
No a co do pracy, to uszy postawiłam do góry bo mążek takową znalazł. To chyba twoje kciuki pomogły!


Gabryś, poleciłabym Ci hoję tricolor ma pięknie wybarwiające się liście oraz hoję obscurę (ale raczej ten klon o wybarwiających się liściach, ja mam zieloną) - jej aromat jest (jak dla mnie) cudniejszy od aromatu hoi lacunosy.

Ja to mam inny problem, robię przetwory a jakże i nawet to lubię, układam słoiczki na półki i po kilku tygodniach zapominam o nich. W następnym roku znajduję zapomniane pyszności i to zazwyczaj podczas układania kolejnych słoiczków... przyznasz, że to frustrujące. Jakoś nie mam nawyku sięgania po zapasy do spiżarni podczas zimowego gotowania, lubię jedynie ją napełniać
Gratuluję "mążkowi" nowej pracki

Witaj u mnie, Mróweczko.
Ja sięgam po zapasy nim jeszcze nadejdzie zima - no ten typ już tak ma! To jedna z moich wad. No i wtedy czasami się zdarza że one nie doczekują zimy, czyli mam kłopoty z przetrwaniem by ich nie wybierać zbyt często.

Ja też jestem wyżeraczem zapasów , muszę, bo w domu nie bardzo jest zainteresowanie moimi wysiłkami , chociaż ostatnio zrobiłam buraki według Twojego przepisu (osobiście nienawidzę buraków ) i mój M. stwierdził, że to najlepsze buraczki jakie w życiu jadł . Takiego sukcesu w przetworach jeszcze nie miałam , a to wszystko dzięki Tobie

W takim razie Martusiu cieszy mnie fakt, że choć skromny ułamek moich przepisów się komuś przydał i że nie pozostaniesz już jedyną pożeraczką zapasów zimowych. Może w ten sposób uda Ci się twoją drugą połówkę zachęcić do korzystania z ogromu pracy jaką wkładasz w wykonanie tych smakowitości. Tego Ci życzę.

Incrassata w niedawnym kwitnieniu:

Będę się powtarzać, ale znów napiszę: cudna

Och i ja muszę napisać że cudna , tym bardziej że w ulubionych mych barwach

Mnie też niesamowicie podobają się jej baldaszki kwiatowe. A żółty kolor to mój ulubiony kolor.

Ja za żółtym akurat nie przepadam,ale ta Incrassata wygląda ładnie

Trudno się nie zachwycić takim cudeńkiem .A u mnie biały raczek obsypany pąkami .Też się cieszę chociaż nie kwitnie tak długo ,jak Twoje hojki .Czy wzięłaś się za wsadzanie swoich roślinek ? Pogoda wprawdzie mało zachęcająca ,ale może być jeszcze gorzej .Ja już sobie wszelkie prace wykonałam i oczywiście czekam na wiosnę .W międzyczasie jeszcze zima ......ale co tam

Aniu, jej kwiat na żywo wygląda jeszcze lepiej.

Ewuś, poczekam aż choć na chwilkę przestanie padać i wtedy je wciepie do ziemi.

Śliczne kwiecie, Krysiu!

A, dziękuję Asiu. Dzisiaj pod blokiem sadziłam (a właściwie mój małżek) cebulki Korony cesarskiej i Cebulicy dzwonkowatej, trawkę Red Baron, Liatrę i Liliowca. O kurczoki, już się nie mogę doczekać przyszłorocznego efektu ''mojej'' pracy! W domowych natomiast hojka Lacunosa Eskimo choć jest jeszcze tycia, to wyprodukowała swojego pierwszego pączusia. Teraz wciąż czekam na otwarcie się jej pysia. Hojka Incrassata też pęcznieje w swoim kwieciu.

Żółta hojka jest cudna. Na żywo jeszcze nie widziałam

Żółtej hoi jeszcze nie widziałam. Mam w domu różową.