Forum Ogrodnicze Oaza

Co to za ptaki?



Oko wychwyciło ruch, ale na maksymalnym przybliżeniu, bez dodatkowego obiektywu nie bardzo widać. Ciemne i duży klucz.

Ja się nie bardzo znam i jestem ślepawa, lecz ostatnio coś mi się obiło o uszy (a raczej o oczy), że żurawie zaczynają przyloty w lutym.
Luty tuż.

Też widziałam taki klucz nad Katowicami leciały na zachód.

Kaja wrote:
Okazuje się, że na osiedlu żyje kuna domowa. Ktoś nagrał nawet filmik jak się przemieszcza pod samochodami. Jednak to zwierzątko, które ja widziałam zupełnie nie jest do niej podobne. Widać wolnożyjących stworzeń jest na moim osiedlu więcej.
Oprócz filmu są też inne dowody ich działalności. Niestety już nie takie przyjemne jak ich oglądanie. Przegryzają kable w samochodach. Obawiam się ,że z tego powodu mogą źle skończyć. Jest też dobra wiadomość, bo ktoś pisał że pod maską znalazł martwego zagryzionego szczura. Podejrzewa o to kunę. Od razu pojawiły się rady na odstraszenie i podobno najskuteczniejsza w tym jest koska do wc marki Domestos.

O tej kostce też słyszałam i miałam ją pod maską, bo ja na wsi zaraz koło lasu mieszkam i kuny bywały tu na porządku dziennym, a raczej nocnym. Dotąd nie przegryzły nam kabli, wygrzebywały tylko to wytłumienie spod maski, pewnie jako materiał na gniazdo, więc co roku wieszam im na płocie taki gałgan luźno utkany, z którego mogą sobie naszarpać surowca.

Mnie kuny robią to samo, co Ali. Pełno ich w obu miejscach, w których żyję - powiedziałabym nawet, że w mieście ich obecność łatwiej zauważyć. Za radą "wiedzących" umieściliśmy pod maską samochodu nylonowy woreczek wypchany kudłami moich psów i od tej pory jakoś szkód nie mamy - ale być może to przypadek.
Kuna jest pożytecznym zwierzakiem, no, może nie dla hodowców drobiu, bo bardzo drapieżna. Z dwojga złego wolę mieć kuny, niż szczury, a te w mieście mają wypas.

Podpisuję się pod tym, co napisała Ania nt. pożyteczności kun. Nikt z okolicznych sąsiadów-rolników nigdy nie skarżył się na kuny tylko na lisy. Jak mnie gryzonie chcą pożreć ogród, to ja się cieszę z obecności kun. Kuny są dokuczliwe jak się zagnieżdżą na strychu, bo hałasują nocą i zanieczyszczają strych swoimi odchodami. Z "drobiu", to one żywią się dzikimi ptakami. Ale zawsze zdarzają się sytuacje wyjątkowe, kiedyś czytałam wpisy wściekłej posiadaczki oczka wodnego, bo bocian wczesną wiosną przyleciał i zjadł wszystkie ryby z oczka. No cóż bocian był zmęczony podróżą, głodny, a że nie było jeszcze obfitości pożywienia, to poszedł po najmniejszej linii oporu, a przecież wszyscy bociany uwielbiamy i nie uważamy ich za szkodniki.

Nie potrafię sobie odmówić...

Jest tak jak u mnie. Z łańcucha najpierw zostały wyjedzone co do jednego orzeszki.

Babcia Ala wrote:
Kuny przede wszystkim niszczą ocieplenie dachów i to jest duży problem, bo poza wychodkiem i często spiżarnią, robi koszty ogrzewania (a docelowo remontu co przy użytkowym poddaszu może solidnie szarpnąć po kieszeni).
Wszystkie drapieżniki idą po linii najmniejszego oporu i to nie jest wypadek szczególny czy jakoś zaskakujący.
Boćki żywią się żabami, robakami, ptakami, wężami, rybami i wszystkim co się zmieści do dzioba i jest mięsne.
Kuny u mnie trzebiły kury, ale również odgryzły głowę wysiadującej kaczce piżmowej (wysiadywała na zewnątrz, przez prawie miesiąc było ok i tuż przed lęgiem przyszła kuna). Kuny są słodkimi zwierzakami, bardzo dobrze walczą z gryzoniami. Niestety są też szkodnikami.
U mnie też wyściółkę z samochodu kradły, jakiś czas temu założyłem do samochodu wynalazek "antykuna" ale dopiero za jakieś pół roku ośmielę się polecić lub odradzić, bo nie przychodziły na szaber codziennie

Rok temu w styczniu pisałam w tym wątku...
Amlos wrote:
No i niepotrzebnie się pochwaliłam! Widok jaki zastałam po przyjeździe na ogród kilka dni temu, wprawił w osłupienie, złość i bezsilność
Trzy sezony cieszyliśmy się, że regularne, przedwiosenne odwiedziny dzików nareszcie się skończyły... Przyznam , że podcięło skrzydła na parę dni...









To tylko fragmenty ich buchtowiska - nie ma praktycznie nietkniętej rabatki

Tyle cebul i bylin przepadło...

Aniu, strasznie mi przykro z powodu takich strat. Może nie będzie aż tak źle.

Nie zazdraszczam za to bardzo współczuję, tyle mogę Wszystkiego pewnie nie wybrały chodż to żadne pocieszenie sama bym się wkurzyła niemiłosiernie a potem pewnie ruszyła do porządkowania bo co innego można zrobić. Trzym się

Teren jest nieogrodzony czy sforsowały ogrodzenie?

Dziękuję Dziewczyny, za miłe słowa wsparcia

Myślę, że powody były dwa. Około 2 tygodnie była otwarta główna brama na teren naszego RODu (którą zwykle otwieramy pilotem) - ponoć mróz coś tam podniósł (?) i gospodarz zablokował zamykanie .
Do tego jakiś czas przedtem, jeden z działkowiczów nie wyrobił autem na oblodzonym zakręcie i zniszczył część naszego płotu. Mimo obietnicy, nie kwapi się usunąć szkody

No cóż, już mi przeszło - w obliczu innych nieszczęść, których mnóstwo dookoła...

Aniu, głęboko Ci współczuję , wszystko będzie trzeba odbudować, a masz taką piękną kolekcje bylin, ale jeśli mogę się czymś podzielić to pisz.

To miła, wzruszająca propozycja, Marry - d z i ę k u j ę z całego serca
Ale, jak pisze Gosiaczek, może nie będzie aż tak źle i coś się jednak wykluje ?
Efekty wyjdą na jaw jak ruszy wegetacja - na razie gleba podmarznięta i nawet trudno uporządkować to pobojowisko

Aniu, współczuję Faktycznie, szkody wyrządzane przez sarny to przy tym pikuś.
Zapewne co nie co zostawiły. Ale roślin żal