Forum Ogrodnicze Oaza

Widzę, że towarzystwo zapada w zimowy letarg

Mój ciągle jeszcze ma zapas energii ,



jak się dobrze nie wyspaceruje to w domu uporczywie przynosi piłeczki

Wiesiu-takie spokojne to one są po godz.20:00 a w ciągu dnia,szczególnie przy tej pogodzie to można zwariować co chwilę inne chce wyjść z domu albo do niego powrócić,kuchnia wygląda jak pobojowisko.Największym problemem jest chodnik który musi leżec w kichni ze względu nia Biankę która jako staruszka ma już pewne problemy ze wstawaniem i chodzeniem po śliskich kafelkach, rozjeżdżają jej się nogi.

Romeczko, cudne foty i cudny zwierzyniec
Piku/Wiesiu, żaden tam letarg tylko wina życia w niedoczasie, już niedługo zwolnimy obroty jak śnieg pokryje wszystko i mrozisko ściśnie ogrody, nosy i uszy.
U mnie integracja przebiega prawidłowo, obie "trzęsidupki" pomalutku się otwierają, a Pako to silny gość, dał radę, żyć będzie, żeby tylko jeszcze ten pęcherz mu ruszył, na razie jest pieluchowcem/pampersowcem , czy ja już pisałam że Pako ma jeszcze wybite górne kły, wrośnięte śruty z wiatrówki i przypalony grzbiet? Jutro będzie wielkie wejście, Pakulec pierwszy raz wyjdzie na salony, oczywiście w pampersie. A to kilka integracyjnych fotek.

Z dzisiejszych zabaw, Rufus, najstarszy z gromadki, 10-letni niemal amstaff i Pepsi, mieszanka z chartem z pewnością, co ona robi z mojego ogrodu
Przygarnięta na tydzień na DT jest już u nas grubo ponad miesiąc.







Jakby ktoś chciał poczytać smutną historię mojej przygarniętej suni to jest na FB www.facebook.com/agus.wu.5/media_set?set...0001560009673&type=1

Iwono-Twojej ekipie też niczego nie brakuje
Jolu-nasz tymczas jest już u nas trzeci rok

Romciu nawet nie strasz choć bardzo się do niej przywiązałam.
Nie oddam do schroniska, ani żadnej nieodpowiedzialnej osobie

Ale, jest jedno ale ... po trzech hiptetycznych latach będę musiała zakładać ogród od nowa
Ogród, bo z trawnikiem muszę ruszyć już od wiosny, żeby nóg nie połamać
Póki co sunia w kojcu, ale w dzień ja wypuszczamy, żeby pobiegała, bo ta rasa/nie rasa koniecznie musi.
Jaka ona szczęśliwa, kiedy ziemi sypie się jej spod łap
Lubi wszystkie psy i te maluchy i te większe, chociaż z tym nie ma problemu, a miałam obawy o Rufusa

Nigdy nie trzymałam psa w kojcu, nie licząc innej przygarniętej ze schroniska suczki i teraz żal mi biednej Pepsi, a jak przyjdzie zima
Marzę dla niej o leśniczówce właśnie, idealnie nadawałaby się na psa strużującego, ba nawet potrafiłaby pomóc w przy opiece nad stadem.
Wolna, szczęśliwa, skacząca jak sarna wysoko

Jednak dostrzegam jedną, czy jedna tylko .... niebywałą zaletę żadnych normic w ogrodzie never ani żadnych pędraków bp wszystkie wykopie i zniszczy

Kilka fotek wspólnych jeszcze z Rufkiem









i zajawka kolejnych maluchów

Powiedziałam sobie,że już żadnych tymczasów bo skończę jak nasza śp.piosenkarka. Nasza cała piątka siedzi w domu i do tego 6 kotów,toż to horror całe szczęście,że koni do domu wziąć nie można

miałam obiecane zabranie Pepsi ... po szczeniakach, afera w mieście ... i nic
Cisza w eterze, a Pan ze schroniska , który miłą się zająć całym towarzystwem startuje w wyborach
Kasę bierze, a nam proponuje pomoc
No to mam stadko nie mówię, że koniec, ale ile M wytrzyma

Kotów nie mam dotychczas, ale .... nie mówię, że mieć nie będę

To ja pokażę zabawę dwóch suczek

Moja Pchełka (czarno-biała, 2 lata) i suczka mojej mamy Saba (6 lat)



2 psy to ja miałam tylko przez tydzień Teraz pozostał mi na pociechę filmik

Haniu, załoga G,mały non stop w ruchu ,ale się udało-zatrzymał się na 10 sekund .

Od kilku lat żaden kot nie przekroczył progu naszego domu dosłownie tata znienawidził tak te stworzenia do tego stopnia że mógłby go udusić żywcem aż tu nagle niedzielnego popołudnia dostajemy od znajomego taki prezent.

Berneńczyki to moja miłość ale kiedy przychodzą takie dni jak ten to zaczynam w to wątpić i zastanawiam się czy to raczej nie przekleństwo

Już wiem skąd się biorą małe berneńczyki lepi się je z kudeł wyczesanych dużym berneńczykom potem te małe rosną, też się je wyczesuje i znowu lepi kolejne...

No proszę a ja do dzisiaj zastanawiałam się skąd też biorą się te przesympatyczne kuleczki

A nad nami fatum zawisło,w ciągu miesiąca odeszły dwa moje kocurki

Czasami tak niestety bywa nic na to nie poradzimy.My mieszkamy w lesie gdzie raz na tydzień przejedzie jakiś pojazd a jak na ironię losu,przed samym domem ,samochód przejechał nam pieska