Forum Ogrodnicze Oaza

Witam, ja mam 4 szynszyle trzy samiczki i jednego chłopaka, w zeszłym roku samiczka miała młode ale zanim trafiły do nowych domów wszystkie były oswojone i dały się brać na ręce, a żadne nie gryzło. Nie puszczamy ich nigdy bez opieki, po prostu wieczorem znajdujemy czas i całe towarzystwo biega po pokoju i po nas a my pilnujemy aby niczego nie pogryzły, wchodzą nam na kolana, ramiona i mamy fajny kontakt ze zwierzakami. Są w osobnym pokoju w klatkach bo prowadzą nocny tryb życia i przeszkadzałyby nam kiedy śpimy. Nie polecam kupowania w zoologicznym, czy od masowych hodowców bo będą całkiem inne i w wielu przypadkach dzikie, osoby które od nas kupiły szyszke są zadowolone i zawsze mogą zadzwonić w razie problemu, jeden pan miał swoją ze sklepu i u nas dokupywał jej towarzyszkę potem dzwonił mówiąc że nasza jest kontaktowa i żywa, podchodzi do klatka gdy córka do niej idzie a tamta prawie cały czas siedzi w kącie i fuka kiedy chce się ją dotknąć , także dużo zależy od tego skąd jest szyszka i jak została wychowana, pozdrawiam i mam nadzieje że pomogłam jak coś jestem do dyspozycji proszę pytać.

Kochamy zimę



A śnieg z własnego ogródka smakuje najlepiej



Z zimowym pozdrowieniem - Pchełka

Mój Puszek jest znajdą malutkiego wyrzucono,do śniegu w mrożny zimowy grudzień jest z nami już 6 lat,mając 1,5 roku bawił się z córką na łące,a że żadnemu zwierzakowi nie przepuści,ugryzła go żmija, córka przybiegła z płaczem,nigdy tego nie zapomnę,był to 3 maja.Nie wiem czy mu pomogłam,ale dałam mu polopirynę do kiełbasy,którą zjadł i mleka na miskę.Po kilku godzinach spuchł jak balon a ja i dzieci czekaliśmy na najgorsze,nie mogliśmy zawieżć go do weterynarza,bo była zamknięta.Jakimś cudem przeżył.Ostatnio,znów miał pecha,porzucił ktoś psa haskiego,który wszedł na naszą posesie,a że,Puszek broni swojego terenu,ten będac większym dużo od nieg,chwycił go zębami,za grzbiet,2 dni nie wychodził z budy,nie było mowy o tym aby go,gdzie zawieżć do weterynarza,nie dał sie dotknąć,kazdego by ugryżł.Haski,ciągle się pląta po Zawoi,nie mam do niego żalu,bo to nie jego wina,tylko głupota ludzi Puszek na szczęście wyzdrowiał,i mam nadzieje że nie zaczepi większego psa.
Oto mój wierny przyjaciel.









Jest tak mądry,że dobrze wie kiedy idziemy w plener(Po ubiorze butów)jeżeli podjeżdżamy samochodem pierwszy siada do samochodu i spokojnie leży na wycieraczce.

Burza:

Nasza rezydentka Bianusia kończy dzisiaj 11 lat. Jak na Berneńczyka jest to słuszny wiek.Bardzo nas raduje,że nadal cieszy się dobrym zdrowiem i mam nadzieję,że jeszcze jakiś czas pozostanie z nami

No to wszystkiego najlepszego dla solenizantki.... .....nie ma awatarka z ,,pucem'' wołowym to niech wystarczy kwiatek .....do pogryzienia......Roma wytłumaczysz Biance ,,o co kaman''

Dużo zdrówka i szczęśliwych dni dla Jubilatki.

Psisko kochane, żeby Cię nic nie bolało i żeby same radości i smakołyki tworzyły Twój 'pieski' świat.

Wycałuj solenizantkę i poczęstuj koniecznie smakołykiem. Dla mnie Berneńczyki to najpiękniejsza psia rasa. Romciu, powiedz, ile sierści dziennie z nich zbierasz? A gluty ślinowe to cały dom upstrzają czy da się wytrzymać? Pytam, bo bym chciała kiedyś... może... zakupić takiego psiaka....

Elu-nasze bernusie to psy domowe,na dworze są wtedy kiedy i my tam przebywamy.Jeśli są wyczesywane systematycznie to nie jest najgorzej co zaś tyczy glutów to tego problemu nie znamy

Nie żartujesz Romciu? Berneńczykom nie lecą z pyska frędzle śliny wokół przy każdym ruchu? Jak miałam stróża moskiewskiego to wszystko było w ślinie, myślałam,że ta rasa ma tak samo.

Nie ,nie żartuję moje żadnych glutów nie mają.

Potwierdzam Berniołki nie glucą.
Bianeczko jeszcze wielu ,wielu lat w zdrowiu ,niech "starcze" dolegliwości z daleka cie omijają.Twój synek cie pilnuje a Roma i Jasio dbają o szczęście. Jaskowa twoim rajem .STO LAT !!!! /a wiek seniorki godny podziwu .Kto mówi ,że Bernusie są krótkowieczne ?/

Aga77 wrote:
Zgadzam się z Agą, to kwestia oswojenia i wychowania. Moja szynszyla dała się brać na ręce, przybiegała do mnie kiedy zalegałam na kanapie oglądać TV. Nigdy mnie nie ugryzła, nie pogryzła niczego, nie fukała, ale i tak bardziej można oswoić miniaturowego królika ten to jak pies potrafi się zachowywać.

Mam miniaturowego królika i dwa psy . To są nasi domownicy i przyjaciele . Mamy z nimi świetny kontakt i rozumiemy się na migi nawet . Wiem o tym , bo jeden z moich psów z racji wieku stracił słuch . Aby wykonał jakąś komendę to świetnie mnie rozumie jak zawołam go ruchem ręki .

Mam różne zwierzaki, najbardziej kocham futrzaste, a tego nie zapraszałam:

Ale okaz. Takiego " domownika " to nie zazdroszczę.

Mamo ale żmijądz