Forum Ogrodnicze Oaza

dorciaj wrote: Tego nie było w planie?
Trzeba było kopać u mnie - nie miałabyś tego problemu

Dorcia
Słów mi brak, żeby wyrazić swój podziw dla Twojego wysiłku . I jeszcze musisz to powtórzyć trzy razy , może chociaż deszcz nie będzie padał

Jesteś szalona mówię Ci
Zawsze nią byłaś.
.....
Wiedziałam,że jesteś uparta jak.... ale żeby w deszcz zaiwaniać? to już gruba przesada Ja owszem robię plany ale jedynie kilkugodzinne
Forsycja u mnie ma jeszcze gołe gałązki.Takie kwiatki zobaczę chyba dopiero za dobry tydzień.

markita wrote: Koniecznie musimy Dorci wynaleźć jakieś pnącze, które będzie chciało rosnąć w byle czym...

Marto-tylko jest pewien szkopuł, Dorcia nie cierpi bylecajstwa i żaden ersatz u niej nie przejdzie taka to gadzina

Od dawna wiedziałam, ze powojniki to nie moja bajka. Zbyt leniwa jestem A czy znasz Dorcia takie cuś jak ciemiężyk? Bo mnie to dziwactwo wzeszło z nasion i teraz mam kłopot co z nim

I to w deszczu!!! Podziwiam samozaparcie ..i ciezka prace!
A kwiaty przesliczne

Strzelam. Te 70cm zostało nawiezione pod zabudowę, a pierwotna ziemia to piachy ?

Ja mam samą glinę i z nią nie walczę Bo co to za walka, mogę kopać...kopać...kopać i wiecznie będzie tylko glina

Woda stoi bo brak drenażu Chodzi mi o taki drenaż prawdziwy, z rurami. Dopiero takie cudo pozwoliło mi poważnie myśleć o uprawie lilii OT Mimo wszystko montuje drugi głębszy system z pompą bo nadal za dużo wody mi stoi i mnie zalewa

Marta, wycieńczona owszem, ale czemu od razu biedna . Z Kopciuszkiem to ja mam tyle wspólnego tylko, że obie jesteśmy brunetkami , zatem wiemy, że nasz wysiłek nie idzie na marne, bo konsekwentnie i według planu zmierzamy do celu .

Lilka, nie taka słaba, ta nasza płeć - po prostu siłę nadrabiamy inteligencją i skromnością .

Martuś, narobiłam się bo chciałam - przecież nikt mnie nie zmusza . Mam tylko nadzieję, że posadzone rośliny wynagrodzą mi moje starania .

Gosiu, w planie miałam jakieś 50cm, bo wiedziałam, że tam akurat bardzo kiepski będzie z kopaniem . Dwa lata temu Tata kopał pod kotwy do altany . Dlatego mam zaplanowany więcej niż dzień na róg altanki .

Martusiu, luzik, dziś czuję się już dobrze, nawet zakwasów nie mam, więc z moją formą po zimie jest lepiej niż zaplanowałam . Zobacz jak pogoda jest wredna, dziś na przykład nie pada, ale ja dziś na ogród czasu niestety nie mam .

Romciu, oj tam, oj tam - a co ja z cukru jestem, żeby się deszczu bać . Poza tym ostrzegałam przecież, że koniec z forami dla Ciebie .

Marto,Romcia ma rację - bylejactwa nie będzie . Ja dużo czasu spędzam w ogrodzie i patrzenie się na byle co byłoby udręką. W tym roku będą tam posadzone miny (chyba ), bo ostateczny plan nasadzeń jeszcze nie zamknięty. Tak czy siak podłoże musi być przygotowane .

Marysiu, sęk w tym, że chyba właśnie nie pod powojniki te miejsca szykuję . Moim zdaniem powojniki wcale nie są wymagające i na prawdę nie wiem, dlaczego tak dużo osób ma problem z ich uprawą .

Diana, już Ty to chyba powinnaś mnie zrozumieć, bo przecież kto, jak kto, ale to Ty najczęściej harujesz w niesprzyjających warunkach .

Paweł, źle strzelasz i mogę się założyć, że jak pokopiesz u siebie, to też w końcu do piachu dotrzesz, albo raczej do czegoś co nie jest glina i jest przepuszczalne .

Dorotko widzę, że pracujesz faktycznie jak pszczółka Ale roślinki odwdzięczą się za cały trud pięknymi kwiatami Wiosenkę masz śliczną , moje krokusiki już przekwitły, było bardzo gorąco i szybciutko to poszło.....

Jej, to tyle wysiłku dla miny? Dobrze, że mi wzeszła tylko jedna, jeśli takie wymagające Bo co to za tajemnicze pnącze, jeśli nie powojniki

Dorcia, jeżeli skupimy się tylko na części użytkowej ziemi ( do 2m ), to nic nie znajdziesz poza gliną Nie spotkałem się, by ktoś głębiej kopał pod nasadzenia, na oczko wodne też raczej głębszych nikt nie robi Głębiej to tylko można kopać studnię albo pod budowę domu Więc realnie mam tylko glinę, a co tam tkwi 10m wgłąb...mam nadzieje, że coś tkwi, bo jak nic nie ma to czasami się ziemia zapada - jest sporo takich historii w internecie

Zaraz, zaraz, ja nie powiedziałam byle co, tylko na byle czym... A to robi wielką różnicę... Jest wiele roślin, które są piękne, a wiele do szczęścia nie potrzebują...
Dorcia, chodzą słuchy, że Cię zbanowali za zbytnią pracowitość i wpędzanie innych forumowiczów w kompleksy! No zaloguj się, spróbuj i pokaż, co tam znów zrobiłaś... Niech nam w pięty pójdzie!

artam wrote:

Zawsze ,,chylę czoła'' przed płcią piękną która ,,macha'' szpadlem .

Gratuluję efektownego machania szpadlem i ja Ja się przymierzam już drugi rok do kostkowych krawężników ale mobilizacja słaba

Aga, nie mam wyboru, muszę się uwijać, bo przez tą dłuuuuugą zimę i tak mam opóźnienie . U mnie jeszcze kilka krokusów kwitnie, ale to już taka końcówka . Teraz za to cieszą kwiaty na forsycji, bo pięknie obsypana kwiatuszkami .

Marysiu, te wysiłki to nie dla miny . Muszę to po prostu zrobić, żeby cokolwiek tam rosło . A tajemnicze pnącze jeszcze nie wybrane. Skłaniam się do wiciokrzewu , ale jeszcze nie na 100% .

Paweł, a ja to mam nadzieję, że znajdę jakiś skarb . I dziadek, i pradziadek, mieli manię zakopywania kosztowności (dziadek ukrywał je przed Niemcami)- kto wie czy nie na mojej działce , bo była tu kiedyś zagroda dla koni .

Marta, nic nie pokarzę, bo nie robiłam fotek. W każdym razie osiągnęłam wczoraj kolejny poziom, ten co to jest po wycieńczeniu . Na dodatek, jak już byłam wstanie usiąść do komputera, to okazało się, że znów coś się krzaczy . Rzuciłam więc wszystko w cholerę i poszłam spać .

Dorotko, i jak, wymyśliłaś coś na tą nową rabatkę?

Paweł, dzięki . Wczoraj machałam też widłami . Nie byle jakimi, bo takimi po dziadku jeszcze . Stały nieużywane chyba z 10 lat, a może i więcej . Są zardzewiałe, trzonek rozeschnięty trochę, ale jak na takie starocie, to nieźle się trzymają .

Wiesiu, obrzeża z kostki robi się naprawdę szybko i jest to bardzo łatwe . Na pewno sama dasz radę .


Miałam zamiar zaraz zabierać się do pracy, ale właśnie zaczął padać deszcz - nie miałam go w planach .

dorciaj wrote:
Że dam radę to wiem, sama zakładałam te które teraz trzeba przesunąć Ale jakieś lenistwo wiosenne mnie męczy