Forum Ogrodnicze Oaza

Wybrałam się dziś do ogrodniczego. Z uśmiechem na ustach
Drzewek nie wykopywałam, wzięłam tylko paragony. Grzecznie i uprzejmie wyłuszczyłam sprawę i spytałam jaką mają dla mnie propozycję. Pani pokiwała głową, powiedziała, że widocznie w szkółce pomieszali drzewka, powiedziała, że bardzo jej przykro i zaproponowała częściowy zwrot kosztów. Co prawda oba drzewka są nie tej odmiany co trzeba, ale przystałam na to, że zwrócono mi koszt jednego z nich. Wzięłam pieniążki i pojechałam do drugiego ogrodniczego (bo podczas weekendu dowiedziałam się, że jest jednak drugi ) Tam mieli Inkę. Tzn. prawdopodobnie Inkę Kwitła i kwiatki mi się zgadzały, więc wzięłam, choć była dość mizerna. Pani powiedziała, że mają jeszcze kilka drzewek "z tyłu", więc mogę sobie wybrać ładniejszą, ale niestety te ładniejsze, choć miały metkę "Inka" kwiatki miały drobniutkie, więc stwierdziłam, że już wolę tą mizerną a jednak pewniejszą.
Uświadomiłam jej, że drzewka tej samej odmiany nie mogą mieć tak różnych kwiatów - bo ręce mi opadły na to co szkółki wyprawiają.

Oczywiście jak zobaczyłam Reliance to nie mogłam się oprzeć i kupiłam także i teraz mam 3 brzoskwinie. Wcześniej zakupiona rzekoma Redhaven trafiła do sąsiada.

Żeby sobie powetować przeżyty stres związany z reklamacją i uczcić jej pozytywne załatwienie kupiłam głóg szczepiony Pauls Skarlet o którym marzyłam od dawna

Aaa... zapomniałam się pochwalić, że kupiłam także "wertykulator" ręczny, czyli takie obracające się gwiazdki Fajna rzecz, tylko muszę potrenować jak się tym pracuje.

Brawo, brawo!
Niech Ci wreszcie ta Inka kwitnie i pysznie owocuje

Mam nadzieję, że spośród 3 posadzonych odmian przynajmniej jedna się porządnie przyjmie i będzie owocować pysznymi brzoskwiniami.
W życiu nie planowałam posadzić 4 brzoskwiń w ogrodzie.

Nasza Bura stała się kobietą. Siedem światów!! Psy się złażą, opryskują mi rośliny, zostawiają pamiątki!! Kojec ma całą porozrywaną siatkę. Wygląda jak bunkier, a i tak dziś rano pies sąsiadów zrobił koleją dziurę i się do niej włamał. Przez podwójną siatkę za tym leżącym oknem się przedarł

Kojec wygląda tak



Te dachówki to oczywiście są rozwalane, to chwila moment!





Żadne nasze zasieki nie są w stanie zatrzymać adoratora Boję się, że już pozamiatane Jest teraz ponoć w najgorszym momencie.

Czy to aby na pewno wertykulator?
Może to raczej aerator?
Chyba takim czymś się ciężko pracuje

Areator ma gwiazdki bardziej proste i nie ma poprzeczki na dole do podcinania chwastów. Ten jest do podcinania chwastów i ich "mielenia"... wyrywania? No, coś takiego.
Sprawdziłam i za lekko nie jest niestety, ale może nabędę wprawy. Chyba to i tak lżejsza robota niż kopanie

Coś podobnego do tego, tylko z 1 kijem

Chyba taki kojec nie pomoże zatrzymać adoratora, trzeba Burą zabrać do domu.
Może Bura nie chciała tamtego kawalera, 'aktu' przecież .. nie widziałaś.

Ja mam taką nadzieję, ale siedziała rano pół godziny w kojcu, bo ja jechałam do pracy, a M. jeszcze spał. Zabrał ją zaraz potem. Wcześniej pies rozrywał siatkę jak jej nie było. Podczas jej pobytu nie udało mu się, tym razem 1 raz wszedł do środka jak była, a ile czasu tam był, nie wiadomo. M. powiedział, że zwiał jak tylko on się zbliżył.

Ciekawa jestem czy jak narozrabiał to rujka nagle się skończy, czy nie? To byłby jakiś znak.

Moje nabytki:
Rzekoma Inka, na fotce kwiatki wydają się nawet spore, ale są naprawdę drobniutkie





Rzekoma Redhaven (obstawiam, że to Saturn)



Jej kwiatki z bliska

Weterynarz powiedział, żeby przyjść z nią na sterylkę za 3 miesiące dopiero. Nie wiem dlaczego.

Może za młoda? i trzeba poczekać. Po 3 tygodniach od zaistnienia ciąży można zrobić usg i na 99% będzie widać czy faktycznie jest. Zadecydować wtedy co dalej....

Może jednak nie jest w ciąży, cały czas z niej mocno kapie... ale nie wiem czy to cokolwiek może oznaczać. Pamiętam, że jak kotka zaciążyła, to rujkę skończyła natychmiast, zniknęły wszystkie objawy jak ręką odjął. Ale na psach nie znam się zupełnie.

Ależ się narobiło!
Lucynko, trzeba po cieczce odczekać ze sterylizacją... przeróżne fizjologiczne zmiany, typu wszelakie obrzmienia, powinny się wyciszyć...
Tylko upewnij się u weta, że ciąży nie ma...

Będziemy trzymać rękę na pulsie. Staramy się trzymać ją cały czas w domu i tylko spacery na smyczy. Ostatnio nawet spokojnie zostaje w domu, co jeszcze nie dawno było nie do pomyślenia.
Jak działam w ogrodzie to biorę ją ze sobą, albo zamykam w kojcu obok i obserwuję, albo przypinam do najbliższego drzewa i co chwila zerkam czy nie zbliża się adorator Tak dziś sadziliśmy drzewka Na szczęście żaden się nie zbliżył.
Trochę się wystraszyłam na spacerze, bo nad jezioro przyszedł Roni. On jest ogromny, kiedyś wklejałam fotki, jak chodził sprzyjaźniony z Burą. No ale w tej sytuacji bałam się, że może się do niej dostawiać i mi przy okazji może się oberwać. Ale jak tupnęłam i krzyknęłam "do domu" to zawrócił i odszedł. Jest niesamowicie spokojnym psem i bardzo posłusznym, co nie zmienia faktu, że i tak się go czasem boję.

Moje roślinki z pewnością ucierpią przez te wizyty, bo psy załatwiają na nie swoje potrzeby

Dziś jak wspominałam sadziliśmy drzewka - brzoskwinię Reliance (prawdopodobnie) i głóg różowy P. Scarlet. Głóg jak planowałam poszedł za skalniak, w miejsce wyciętej śliwy, jednak trochę dalej od komina grillowego.

Brzoskwinie teraz mam 3 - ciekawe czy odmiany się sprawdzą - Inka, Reliance i być może Saturn - wszystko loteria

Działałam także w warzywniku. Płotek skończony, teraz wzięliśmy się za ścieżki. Tym razem układałam taką z mniejszych płytek, więc poradziłam sobie z nią sama. Przy okazji wyplewiłam trochę truskawek, bo graniczą z tą nową ścieżką.

Na razie warzywnik wygląda ... cóż... jak po wojnie Wszystkim czym się dało, nakryłam pozyskaną dla warzywnika część trawnika.









Groszek pilnie strzeżony



Wanna ma nową podstawę. Zabrakło jednego słupka, ale stary dębczak wytrzyma jeszcze wiele lat.



Tylko nie popadajcie ze śmiechu - prowizorka zbierająca wodę ze szklarenki



Całkiem ładnie zbiera i na pomniejsze podlewania mam zawsze wodę. Na konkretne podlewanie biorę wodę deszczową pompą z dużej beczki za szopką.

Dobry wieczorek .Piękny sad masz,o takim właśnie marzę,deszcz kwiatów jabłoni .Ogródek sielski, cudny taki ciepły i domowy.Oj powalczyłaś w warzywniaku,nie zazdroszczę , bo zapewne łatwo nie było a i dużo zostało do zrobienia.Jeżeli pozwolisz zaglądać częściej będę

No to macie zabawę z psiami nas dopiero to czeka, ale kiedy to nie mam pojęcia bo tak dużą sukę mam pierwszy raz
Chodniczki zawsze są przydatne, można bez błota wyskoczyć bo koperek lub pietruszkę, a prowizorki są najtrwalsze, żebyś widziała nasze zbieracze deszczówki

Kasiek
Dziękuję za pochwały W warzywniku już z górki. Jako, że zmienialiśmy ogrodzenie, to przy okazji zmieniłam jego ramy, odcięłam część zacienioną, a dołożyłam kawałek z trawnika. Dlatego wszystko w powijakach. Musiałam na całym obwodzie odciąć cegłami ziemię w warzywniku od murawy ( hehe, jak to dumnie zabrzmiało ... no... niech będzie, od łączki ) Noszenie cegieł, ich wpasowanie... trochę się narobiłam i napukałam w te cegły. W końcu cegieł brakło i w najdalszym rogu ( z groszkiem ) wstawiłam dachówki. Może choć trochę zablokują wdzierający się tamtędy podagrycznik.
Pozostało mi tylko oczyścić truskawki. Resztę już będę robić systematycznie do połowy maja, bo to zagonki pod fasolkę, pomidory, ogórki, dynie, cukinie... one wszystkie ciepłolubne. Dopiero na początku czerwca warzywnik będzie wyglądać jak warzywnik Mam nadzieję, że trawa pod okryciami zdąży się zadusić, a nornice zrobią swoje. Jeśli nie, wezwę pomoc do kopania.

Maju
Staram się powoli likwidować te prowizorki, ale jak widzisz, nie zawsze się udaje To akurat jest miejsce, którego nie ogląda nikt poza mną. Z tyłu, za szklarnią, a dalej pole...

Szklarni miało nie być! Ani żadnego foliaka, bo one na ogół uroku ogrodowi nie dodają. Jednak po 3 latach wymiękłam. W sumie z dołu, z altanki prawie go nie widać, a jakie korzyści!! W naszym klimacie bez niego krucho byłoby z pomidorami. Do gruntu nadają się tylko nieliczne, a jak rok deszczowy to i tak nic z nich się nie urodzi, bo zaraza zje.

Burka przed chwilą bardzo ładnie dała sygnał, że chce wyjść. Ostatnio było z tym bardzo kiepsko. Pospacerowała spokojnie, bo nie usłyszała żadnego psa w okolicy - rzadkość Wiecie jaka cisza? Jaka cudna jest noc? Księżyc tak świeci, że wszystko widać, ciekawe czy nie przymrozi.

Niezłe przeboje z Burą i zalotnikami Zasieki rewelacyjne..ale pewno pomysłowość psiaków w miłosnym nastroju Was zaskakuje.

Te dachówki ułożone to i dla Cygusia nie byłyby problemem

3mam kciuki, żeby najskuteczniejszy kawaler nic nie narozrabiał...