Tak dawno nikt (w tym ja
) nie odzywał się w moim wątku, że nie mogłam go odnaleźć w spisie
moich wątków....
Już się wystraszyłam, że mi go usunięto...
Piękna pogoda, słońce świeci, lato! A ja większość czasu w robocie
.... No nic, czekam na weekend. ..
Gorzatko, interpretacja dowolna...
Martuniu, Aniu, dziękuję.
Aguskac, dzieńdoberek
! U nas taki wybór, że ciężko się zdecydować i to są właśnie tego barwne konsekwencje
. Ciekawa jestem tylko, jak długo te roślinki u mnie przeżyją. Niestety temperaturę mam na balkonie (a raczej loggi) iście tropikalną. W słoneczne dni popołudniami bywa czasami grubo ponad 40st. C. Już myślałam nad wystrojem śródziemnomorskim, ale z kolei nie miałabym gdzie tego przechowywać zimą.
Iwo, te słodkie kwiatuszki też mnie urzekły, ale... nie wiem co to jest
....
Julka, prawda? Człowiek czasami sam siebie nie poznaje
. Ja z moją monokolorystyczną, burą naturą, nagle wyskakuję z taką fontanną kolorów ! Chyba musiało przytrafić mi się coś takiego
...
Bozuniu, ufff, efekt kolorystyczny jak dla mnie piorunujący... ale.... nadal mi się podoba. Szkoda, że nie dotarłaś do Adriana
.
Inag, mnie też ta pokojowa dekoracja przypadła do gustu, tylko eM narzekał, że jak kwiecie podrośnie, zasłoni mu sprzęt audio....
Chcąc nie chcąc musiałam wyprosić roślinki na balkon
.
Kasiu, oj tak oczoje...ne te kolorki, znaczy chciałam powiedzieć .... intensywne
.
Jak walka z ogrodowym najeźdźcą? Ty już pewnie w raju na Wyspie? Zazdroszczę....
Widzisz
Monik, nie mam ogrodu na wyciągnięcie ręki, to chociaż na balkonie się realizuję
. Prawdę mówiąc wszystkiemu winna pogoda... gdyby nie te deszcze, pewnie siedziałabym cały czas na ogrodzie i o balkonie nawet nie pomyślała... Przez ostatnie dwa lata obsadzałam go dopiero po sierpniowym urlopie i to wrzosami... Z trzech powodów: po pierwsze, jak pisałam Aguskac, mam trudne warunki klimatyczne, po drugie nie ma mi kto podlewać kwiatków jak wyjeżdżam, więc pewnie (jeżeli do tego czasu przeżyją) w sierpniu biedactwa będą skazane na śmierć z pragnienia
, a po trzecie mam pod sobą bardzo niemiłą sąsiadkę (i jeszcze
niemilszą jej córkę), którym przeszkadza najmniejsza kropla wody spadająca na balkon podczas podlewania... Teksty w stylu (wypowiadane głośno między sobą, żebym słyszała)
znowu ta kobieta (to o mnie)
zalewa nam balkon (to o kilku kroplach wody), skutecznie na kilka lat wyleczyły mnie z posiadania kwiatów na balkonie... W tym roku stwierdziłam, że mi to tito...
Słonecznego dnia !
Może dziś będzie świeża porcja zdjęć...