Choć teraz widzę, że nadal jest pochmurno i prognozy już są nieco bardziej optymistyczne!!
Być może tylko 1-2 poranki powitają nas temperaturą ok 0-1 C
(czyli przy gruncie ok 2 stopnie mniej...)
Piątek był nieprzyjemnym dniem - ok 6-8 C, wietrznie, pochmurno (szaro i ponuro) a od południa z większymi bądź mniejszymi opadami deszczu.
W taki oto dzień, wystraszeni niesympatycznymi prognozami (i mając w pamięci koszmarny widok ogrodu (zwłaszcza zwarzonych pąków kwiatowych i smętnie klapniętych młodych przyrostów azalii
) przed 2-3 laty po szczególnie mroźnych "zimnych ogrodnikach") wyruszyliśmy na działkę.
Po drodze namówiłem Rodziców by wpaść do Botanika. Niestety nie dało rady dłużej pospacerować ze względu na pogodę i po ok 15 minutach zziębnięci wracaliśmy pospiesznie do autka (oczywiście zajrzałem na kiermasz i dokupiłem dzień wcześniej wypatrzoną żurawkę 'Neptun'
).
Jadąc na działkę zajrzeliśmy do Auchan gdzie kupiliśmy kilka worków ziemi i kory w okazyjnej cenie oraz drożdżówki (są tam naprawdę smaczne, mniam!! /tjaaa, a potem tłumaczę sobie, że "spodnie musiały się w praniu skurczyć..."
/). Był też duży wybór ładnych, kwitnących powojników od Poulsena z serii Boulevard (choć rośliny niskie, ok 30 cm).
Na działce miłe widoki - pierwsze azalie rozwinęły pąki: 'Irene Koster' oraz domniemana 'Apple Blossom'. Zaś wielu azaliom wystarczyłoby kilka słonecznych, ciepłych dni by również pokazały swoje kwiaty
Coraz więcej róż ma pąki ale nie sposób ich okryć - liczę na to, że "Kolczaste Księżniczki i Królowe" nie zawiodą mnie...
Ta OBIETNICA cudownych widoków utwierdziła nas w mocnym postanowieniu SZALEŃSTWA
Działaliśmy od ok 11.30. do 20 (z przerwą na "małe co nieco"). Niestraszny nam był deszcz (choć pod koniec dnia wyglądaliśmy jak zmokłe kury bo od czasu do czasu popadało porządnie) - czego się nie zrobi dla swoich roślinek
W ruch poszły doniczki (duuużo doniczek w różnych rozmiarach) i wiaderka oraz agrowłóknina i resztki kartonów z zimowych osłon. Wykorzystaliśmy też wszystkie listewki/pręty/"wilki" - do konstrukcji ochronnych...
Pod doniczki skryły się dziesiątki własnoręcznie wyhodowanych sadzonek jednorocznych (trafiły do gruntu po poprzednich przymrozkach bo już były zbyt wyrośnięte), mniejsze lilie (te wysokie muszą sobie radzić same...), żurawki (bo to głównie młodzież) oraz część host (tu mowa raczej o wiadrach
). Najmłodsze powojniki oraz te mniejsze z pąkami zostały przykryte agro, również piwonie oraz hortensje skryły się pod białą płachtą.
Największym wyzwaniem były AZALIE (Katee pisała, że w porównaniu do róż i powojników one są wrażliwsze na takie przymrozki) bo strasznie ciężko jest osłonić krzewy wypuszczające młode pędy oraz szykujące się do kwitnienia. Ale udało się - nawet te największe zostały lepiej czy gorzej, ale osłonięte
Ile przy tym było główkowania, ostrożności, itd...
Ogród wygląda BARDZO dziwnie (aż wstyd pokazać zdjęcia choć zdążyłem cyknąć trochę fotek wieczorem) z białymi, nieregularnymi bryłami - "namiotami" i pewnie jak ktoś przechodził przed działką to patrzył na nas jak na wariatów (zmoknięci, z błyskiem determinacji w oku i wykonujący wygibasy z agro, listewkami (i sznurkami oraz drucikami) na rabatach. Ale JEŚLI dzięki temu azalie (pąki kwiatowe i młode, jakże cenne przyrosty) bez szwanku przejdą przymrozki - to było warto!!
p.s. sorry, że się tak rozpisałem no ale to była niecodzienna akcja