Dorcia, ja już od dłuższego czasu ogroduję, to do strat nieco się przyzwyczaiłam
Ale odkrywam ich coraz więcej, nadal ratuję co się da...
O przesadzaniu wciąż nie ma mowy, o sadzeniu też...
W ogóle mnie nie przygnębia nadchodzący wrzesień, może we wrześniu popada
Marta, odczucie było z porannego spaceru z psem
Wiesz, niektórzy twierdzą, że ja nigdy nie miałam trawnika
Ale teraz to się naprawdę obawiam, że nawet tego, co miałam, mieć nie będę... Dziś miało niby padać, oczywiście nie padało... Ale znów obiecują, może w końcu się sprawdzi..
Krzysiu, dzięki, w ostateczności spróbuję tej drogi, bo jakoś mocno się uparłam
Za nic nie chce mi się machnąć ręką
Na razie jeszcze czekam na odpowiedź mailową, bo w rozmowie telefonicznej zaczęli mięknąć
Vituś, a co mi zostaje, tylko uśmiech pogodny
To się dopiero teraz okazuje, co upały zrobiły z Martowym...
A co będzie po zimie, w którą rośliny wkroczą osłabione?
Ja też dziękuję, pomoc była niewielka, zepsułam w końcu to krzesło czy nie?
Wiesiu, no właśnie o te korzenie walczę, ale to nierówna walka, bo z jednej strony ja, a z drugiej stado nornic!
Przyznam, że z ogromnym niepokojem będę na wiosnę obserwować, co się będzie działo, właściwie wtedy się dopiero okaże, na ile skuteczna była ta moja walka... Ja się na razie z sadzeniem wstrzymałam, na balkonie mam całkiem już sporą rabatę
Małgoś, u mnie jest bardzo źle... Uratowałam to, co najcenniejsze, ale strat jest sporo. Część floksów już wycięłam, wyglądały na żywe, ale nie doszłam jeszcze do floksowej łączki, a tę potraktowałam po macoszemu i tam może być gorzej. U mnie też kilka trytom się nie pokazało bądź wyszło marnie, ale teraz odrabiają i przyrastają.
W epokę lodowcową nie wierzę
, a ocieplenie jednak odczuwamy...
Mirka, ale tylko liliowcowe pasje podziwiasz? Do innych roślin też trzeba dojechać
I nie dla liliowców dojeżdżałam przede wszystkim w te upały
, liliowce dopiero teraz trochę wody dostały. Ta moja miłość do liliowców taka napadowa
raczej... A zamówiłam przede wszystkim tego 'Green Mystique', wiem, masz, widziałam, a do niego jeszcze kilka, żeby się wysyłka przyzwoicie rozłożyła
Ewa, susza latem u nas na bank, ale takiej to jeszcze nie było. No i mam nadzieję, że to nieprędko się powtórzy... Toteż nie poddaję się zniechęceniu i zamawiam! Zaraz sobie piwonie zamówię na poprawę humoru!
U mnie nie padało już 43 dni... Jakiś dziennik suszy może należałoby założyć
Dopiero teraz ujawniają się kolejne zagrożenia dla życia kolejnych roślin... Dziś ratowałam kulki, które do niedawna wyglądały jeszcze nieźle, wypadnie mi też kilka Szmaragdów sadzonych jesienią, że też jak już się zdobyłam na ten żywopłot, to musiało przyjść takie lato...
Od góry słońce nastaje na życie roślin, od dołu nornice... Czegoś takiego jeszcze nie było... One ryją tam, gdzie podlane, czemu nie ma się co dziwić, ale też odżywiają się
, co jakiś czas odkrywam takie hosty...
Obecnie reanimuję siedem host, nigdy latem to się nie zdarzało! Łupem nornic padła też jeżówka, kruszczyk
, zygaden, na szczęście nie w całości... Miarka się przebrała, zamorduję je!
No ale dość utyskiwań
Rośliny się starają... Trytoma 'Green Jade' chce mi chyba zrekompensować wszystkie inne kwitnienia, których nie ma... Naliczyłam czternaście pędów kwiatowych!
Zakwitła też niby 'Yellow Hamer' z OBI, to chyba też 'Green Jade'...
'Alcazar' teraz już pnie się do góry, ale dużo niższa niż normalnie...
Miał być łan, a jest
one
Miała być 'Alba'...
Powtarzają dzwonki 'Beautiful Trust'
Zauschneria garetti
Widoczek w miarę zielony...
A na koniec moja budowla, z której jestem niezwykle dumna! Rozwiązuje bowiem pewien palący
problem... Ja nie miałam, gdzie wypalać przeróżnych suchelców, wszystko składowałam niby na kompoście, ale wobec wciąż zwiększającej się ilości takich na przykład traw, obawa, że zawalę pół działki róznymi takimi, stawała się coraz bardziej realna i trochę ten sen z powiek spędzała...
Powstał taki kamienny krąg
, dzisiaj jeszcze wywiozłam ze środka sporo ziemi, stał się głęboki i wreszcie będę mogła bezpiecznie wypalać suchelce... A że suchelców będzie w tym roku więcej niż zwykle, tym bardziej budowla była konieczna
I zapraszam na pieczone ziemniaki, moje marzenie się spełni!
To moje pierwsze doświadczenie z mokrą zaprawą, ale się trzyma!
A jednak nie koniec... Bo ciocia też nie próżnowała, wielka konstrukcja pod powojniki powstała. I jesteśmy gotowe do przesadzania powojników, o ile jest jeszcze co przesadzać