Dorota, ja tamte nabytki posadziłam, jakoś wiele czasu nie potrzebowałam 

 Ale teraz sporo przybyło i sobie taki mini-ogródek na balkonie tworzę z konieczności 
  
 Ja też chcę burzę, tylko taką spokojną 

A do naszych sklepów tyle pięknie rozrośniętych jeżówek rzucili 

 , skorzystałam z tej oferty 

 i niestety, posadziłam, a teraz biedne schną...
Gosiulu, śliczna naparstniczka, prawda? 

Liliowce już mnie nie denerwują, opracowałam nową koncepcję 

 , poprzesadzam, podosadzam, będzie ok, a jak nie, to znów opracuję nową koncepcję 
Marta, no właśnie, okazało się, że jednak tylko w Lublinie... Twoje niepadanie mi się udzieliło! Rozbawiłaś mnie tymi samolotami 

 Myślisz, że to przez te samoloty? 
Mirka, ja już dawno skończyłam eksperymenty z wysiewaniem jeżówek, po co mam się denerwować? 

 Chociaż, trzy takie ładne kępki sobie zostawiłam, reszta na kompost poszła... 'Must Be Heaven' cudny, będę teraz poszukiwać takich jasnych z ładnym przechodzeniem barw, nawet jednego już mi się udało dopaść 
'Walking in the Beauty'
Ja też jednak lubię liliowce 
Dalu, ja też boję się myśleć o rachunku za wodę... U mnie ta woda leje się godzinami, a i tak obowiązuje reglamentacja 

 , nie wszyscy dostają tyle, ile by chcieli, podlewam to, na czym mi najbardziej zależy...
O, przepraszam, ja się już z tego klubu wypisałam 

 Choć liści liliowców po kwitnieniu nie lubię, ale nikt nie jest doskonały 

 Toteż wybaczam, nie patrzę, ale w tym roku liście i podczas kwitnienia były zżółkłe... A farfocle... Głównie same odpadają! 

No przecież podpisałam zdjęcie 
Gosiulu, teraz to mam rzeczywiście strasznie! Suszki uprawiam 
  
Elu, ale fajne paszczki, nie? Ja jestem zauroczona naparstnicami, nie ustaję w wysiłkach, by mieć więcej takich i innych paszczek 

Temat pogody drażliwy... U mnie porządnie popadało ostatnio 10 lipca... Od tego czasu raz przez 5 minut...
A róża znalazła miejsce w miarę stałe 

 tuż obok liliowców w tym samym odcieniu.
Zdołałam przesadzić może z 15 liliowców, a teraz muszę jeździć je podlewać 
  
 A cóż to byłby za rok bez przesadzania liliowców! 
Edyta, bywało, że kwitły lepiej 

 A róża to 'Simply Peach', nawet ładna...chyba 
Dorcia, bo ona wcale nie była zielona, tylko w pąku zielona, zdemaskowałam ją na czas 

Widełki zbyt delikatne do przesadzania liliowców, tu mój niezłomny fiskars się nada 

A wiesz, że całkiem niepotrzebnie zgrupowałam w tamtym roku te purpurowe liliowce w tym miejscu? 

 Według nowej, lepszej 

 koncepcji to one tam całkiem niepotrzebnie rosną 

 Mogę zatem przygotować special offers dla Pani 
Paweł, o jakich chaszczach Ty mówisz? 

 Cioci aksamitki, groszek ozdobny i kobeę masz na myśli? 

 Czy tę odrobinkę niewykoszonej trawy? 

 No w każdym razie, nie są ładniejsze 

Ja nie wiem, co to jest rozsądna ilość traw ani tym bardziej rozsądna ilość liliowców 
Dorcia, no właśnie o to mi chodziło, tylko jak to osiągnąć? 

 Podjęłam decyzję o pozbyciu się części liliowców, tak blizej kompostu je przesadzę 

 , tylko jak chodzę i próbuję tej selekcji dokonać, to mi się szkoda robi... Dramat! Liliowców samych ze sobą i tak nie uniknę... Ale już zrobiłam takie zgromadzenie żółtych ładnych i może ja tam niebieskie floksy dosadzę... Lubię żółte z niebieskim... Dosadzić?
Ty to możesz na tych swoich przestrzeniach liliowce porozrzucać...
Bożenko, a bo to taki staśmiony pęd się trafił, te "normalne" wyglądają tak:
Małgoś, ja tylko tak straszę z tym przyjazdem 

 Zawieszam wszelką aktywność fizyczną prócz podlewania do odwołania 

 Jeżówkowy szkółking u nas mógłby być owocny 

 , przemyśl 
Lucy, to aktualne zdjęcie, tak ta hosta u mnie wygląda, ona przez cały sezon trzyma kolor, a rośnie w cieniu, niektórym hostom taki luksus się należy 
Ewa, jeszcze Martowy dycha, ale ledwo... Ginie, ale staram się walczyć o ocalenie przynajmniej tego, na czym mi najbardziej zależy...
Nia da się wyrazić słowami ogólnie uznanymi za nieobelżywe 

  tego, co sądzę o obecnej pogodzie... Więc pominę tę kwestię... 

Nie da się również wyrazić w oględny sposób, jak bardzo jestem wściekła z tego powodu, że mam czas, mam koncepcje do zrealizowania, a nie mogę wyjść z domu 
  
W ubiegłą sobotę zostawiłam ogród podlany, pojawiłam się we wtorek i mocno się zdziwiłam, podlałam, co mogłam, gdyż spieszyłam się na spontaniczny szkółking z ewąf, chyba pragnienie ekstremalnych przeżyć 

  pognało nas do szkółek...
Wymusiłam u P. Kurowskich nabycie cudnej, nowej hortensji 'Sweet Summer', która jescze nie była wystawiona do punktu sprzedaży, lamentujac, że my w taki upal i nic? 

W czwartek zdziwiłam się jeszcze bardziej, kiedy wieczorem pojechałam podlać... Schnie wszystko w oczach... Zawsze u nas latem była susza, ale tak to jeszcze nie było...
To może to, co powinno kwitnąć? 

  I nawet się stara...
Floksy i dzielżany...
Podobnie wyglądają hortensje, klony, prawie wszystko... Zaoszczędzę jednak tych smutnych widoków, wróćmy do okresu przedtropikalnego...
Byłam niesprawiedliwa dla liliowców... Bo wykazały ogromny hart ducha w tych trudnych czasach 

'Lady Betty Fretz'
'Gavin Petit'
'As Time Goes By'
Kwitły też lobelie, lubimy lobelie 
'Monet Moment'
'Fan Scarlet'
'Fan Burgundy'
Leucanthemum 'Victorian Secret'
Scutellaria incana
Mikrokosmos 
Widoczki białe...
Bardzo lubię ten moment...
A i jeszcze w tym przyjaznym dla człowieka tygodniu wykonałam obwodnice, doszłam z jednej strony pod bramę i już gości nie powita sterta kamieni...
Zaczęłam brukowanie z drugiej strony i wszystko mi się skończyło... Piach, kamienie... I tak obwodnica się nagle kończy 
Przy okazji powiększyłam rabatki i podosadzałam liliowce 
To jeszcze szyszki moje piękne na parviflorce 'Gimborn's Ideal'
Gentiana makinoi 'White Magic'
Na domiar wszystkiego złego 

 laptop mój też nie znosi upałów, chłodnica mu siada 

 , wyłącza mi się samowolnie, podczas produkcji 

 tego posta trzy razy...