Lucynko, Skarbie, widzisz cegły i głupiejesz.
Już masz pewnie zaprawę pod ręką.
Z romantyzmem to ścieżka nic wspólnego nie ma. To taki trakcik dla szajsrury, żeby mi po różach g...m nie chlapali jak szambo opróżniają.
A płot jak płot.... przeca masz taki sam.
Szyszek sporo tylko nie ma się po nie kto schylać. Młodemu proponowałam zarobkowe zbieranie szyszek dla mamusi to mi tak pokazał
.
I dzięki za gnojówkowe info..... w ostateczności kompost zleję.
Witaj Ewuniu. Emmanuellem to cudownie pachnąca róża i warta polecenia choć wiem, że już u Ciebie z miejscem krucho.
Ballerinka u mnie jeszcze maleńka tak jak i pozostałe ale liczę, że za dwa sezony już będzie co pokazać.
Kasiu, z Bordure zobaczymy, ja nie mam pewności ale to jej pierwsze kwitnienie..... może następne będzie zgodne z tym co pokazują fotki u innych. Przesadzanie i tak mi się szykuje niestety ale zobaczę co Ty zdecydujesz się wymeldować ze swoich rabat, a co dokupię być może już jesienią. Muszę przebudować rabatę pod oknem kuchennym, a rozkładając dziś węże za domem wpadły mi kolejne pomysły do głowy.
Ta duża pergola stanie na rabacie narożnej, równolegle z płotem sąsiadów. Ta część rabaty za ceglaną ścieżką nie jest jeszcze zagospodarowana. Zamierzam jesienią ją obsadzić, a wiosną stanie pergola....... Wiem, wiem.... od d...y konia znów się za to zabieram ale inaczej chyba nie potrafię.
Pergolę zrobi mi dopiero wczesną wiosną, a do tego czasu róże mogą się już korzenić.
==========================================================================
Dziś samiusieńka jak ten palec rozkładałam i łączyłam resztę linii kroplującej. Czują się ja MacGyver...... z kilometra węża i dwóch garści plastikowych dupereli zrobiłam coś co samo będzie podlewało mi ogród.
Już jestem z siebie niewiarygodnie dumna, a co będzie jak wreszcie poleci woda.
DO szczęśliwego końca zabrakło mi: 3 korków, 1 trójnika i ok 100 szpilek.
Nie wiem czy nie za szybko ale przeglądając fotki pokusiłam się o małe podsumowanie.
Swoją przygodę z ogródkiem rozpoczęłam latem 2012 roku ale sezon skończył się tylko, z różnych względów, kilkoma większymi i mniejszymi katastrofami.
Dopiero w ubiegłym roku coś zaczęło się dziać.
Jeszcze 10 miesięcy temu wyglądało to tak:
A kiedy znudził mnie widok nasadzeń naturalnych postanowiłam to zmienic:
I pewnie na tym by się skończyło gdyby pewnego wrześniowego dnia nie nastąpił nalot 3 przesympatycznych czarodziejek tworzących bardzo zgraną i nieziemsko skuteczną Interwencyjną Brygadę Ogrodniczą. Tego dnia powstał mój ogród, którego One zostały Matkami Chrzestnymi i Wielkimi Dobrodziejkami.
Kasiu - Robaczku, Madziu - variegato, Jagusiu - JagiS (mam nadzieję, że kiedyś tutaj zawitasz), kolejny raz pragnę Wam dziewczyny bardzo podziękować.
Po tej niezwykłej wizycie już było tak:
Starając się nie zaprzepaścić wysiłku, serca i całego Tira roślin łącznie z różami, ciężko pracowałam całą jesień i wiosnę by było tak.
Wiem, że dla wielu z Was to nic szczególnie godnego uwagi ale dla mnie to olbrzymi krok do przodu, a biorąc pod uwagę, że to zaledwie kilka miesięcy i że wszystko, dosłownie wszystko robię sama to jest wielka rewolucja.
Dla poprawy wrażeń estetycznych kilka portrecików.
Jubilee jakiej nie znacie. Dziś spojrzała mi prosto w oczy.
Ale ja wolę ją taką.
Eden trzyma się dziarsko.
Piegowata Maryśka.
Słodka Pastella.
Niezłomna Lolitka