Bożenko - wszystkie rośliny rosną jak na drożdżach, tylko przerażające jest to, że ich właścicielka w najśmielszych snach tego nie przewidziała...
Moje marzenia ogrodowe potrafią być bardzo prozaiczne - na początku chciałabym umieć wygospodarować wystarczającą ilość czasu dla ogrodu.
A tak serio - chciałabym zająć się aranżacją architektury ogrodowej: zrobienie eleganckiej szopki na narzędzia, składziku na drewno, przydałyby się meble ogrodowe. Marzy mi się też domek dla owadów, kamienne źródełko,gdybym mogła pozbyłabym się też świerków a w ich miejsce posadziłabym kolejne róże. Do zagospodarowania jest też za jakiś czas część dziecięca z zjeżdzalnią i piaskownicą.
Mam też kilka roślin, które chciałabym mieć w swoim ogrodzie a nie mam już na nie miejsca np. dereń Kousa, miłorząb Mariken, kilka odmian hortensji, nie wspominając już o różach..
Danusiu - róże są kapryśne, ale nie potrafiłabym z nich zrezygnować... irytuje się koniecznością oprysków (nawet jeśli są ekologiczne), kopczykowania, osłaniania, denerwowania czy coś nie przemarznie, potem usuwania kopcy, przycinania i tak w koło Macieju. Ale latem zapominam o tym wszystkim i tylko kombinuję co gdzie jeszcze upchnąć.
Na jakiej uczelni kończyłaś biologię? ja na poznańskim UAM.
Agnieszko - róże u mnie wyglądają bardzo dobrze, prawie nie mam szkodników. Wszystko dzięki wczesnemu opryskowi Mospilanem. Generalnie unikam takiej ciężkiej chemii, ale
w ubiegłym roku miałam mnóstwo bruzdownicy, a jej nie da się pozbyć opryskami ekologicznymi (które do tego trzeba często powtarzać)ani standardowymi środkami kontaktowymi.
Mam nadzieję, że uda mi się regularnie aktualizować swój wątek, bo jednak pojawienie się Ani trochę przeorganizowało nam życie.
Marto - dziękuję za miłe słowa i serdecznie zapraszam. Ogród już jest starszy, bardziej dojrzały jak właścicielka...
Bozuniu - ogród się bardzo zmienia. Ja zawsze jestem w szoku po zimie, same pustki, wydaje mi się, że jeszcze jest sporo miejsca na upychanie roślin, po czym nagle okazuje się, że jest jeden wielki zielony busz, w którym jedna roślina zarasta drugą (ma to swoje plusy, przynajmniej nie muszę tyle pielić).
Mogę ostrożnie stwierdzić, że póki co udało mi się utrafić na wyjątkowo grzeczne egzemplarze niemowląt, które dużo śpią, mało płaczą i nie mają problemów z jedzeniem,
są zdrowe. Oczywiście są dni cięższe, czasem marzę o wizycie babci albo pani do sprzątania, ale cóż muszę sobie radzić. Zresztą teraz mam rewelacyjnie dużo czasu, bo
przy starszej córce uczyłam się do studiów podyplomowych, bo po biologii ciężko znaleść pracę poza szkołą i uczelnią.
A tu przypomnienie kilku moich różanych ulubienic.
First Lady
The Pilgrim
James Galway
Leonardo da Vinci
Giardina