Cześć Wszyscy
duszno i gorąco, jak nic powinna być piękna, letnia burza z wielką ulewą, oczywiście bez gradobicia. I tak się zanosi i zanosi od południa, póki co, bez efektów; to znaczy jest efekt w postaci mojego zniecierpliwienia skutkującego włączeniem wiadomo czego
wymyśliłam kilka przemeblowań i zaczęłam zapisywać złote, ogrodnicze natchnienia, bo jak nic, zapomnę. Na bieżąco nic nie robię z poważnych rzeczy, bo szkoda roślin.
Wczoraj zabrałam się za uziemienie azalki, która rośnie w donicy nie wiadomo od kiedy, nie zawiązała ani jednego pączka, zapewne na znak protestu
Dzieło zostanie ukończone jutro, bo podobno ma być chłodniej
Moniśka, humor mi wziął i zdechł był; trochę odpoczywam od ogrodu, zwłaszcza, że jednak w domu też coś trzeba zrobić, wyrażnie na przekór Stwórcy, który nie zsyła deszczu
szerszeń się obraził i wyprowadził, odrzuciłaś jego awanse, protestowałaś kiedy przekazywałam 'pozdrowienia od szerszenia' i proszę - teraz zatęskniłaś
Dzieci wiórkowe przychodzą same, włażą do karmnika, ale nie udało mi się zobaczyć kilku pędraków razem, tamto zdjęcie chyba będzie jedyne. Konewki zjedzone i sponiewierane, krótko mówiąc Kubuś pracuje.
Z opuchlakami będę walczyć, choć nie wiem, czy się powiedzie; zamówiłam Larvanem, zobaczymy.
Ciekawa jestem, czy może u Ciebie padało, niemożliwe, żeby z takich chmur nigdzie nic nie spadło
Może i do mnie coś doleci. U Ciebie jestem codziennie i domagam się większej ilości zdjęć z dokonań Cygusia, on zaraz urośnie i już nie będzie takich fantastycznych szczeniakowatych min i zabaw.
Wężu stojąco-kroplujący, jeszcze sporo pracy Cię czeka w tym sezonie, bo widoków na podlewanie z góry nie ma niestety.
Anusia, ja Cię proszę nie wąchaj tej hosty
Zagrożenie życia albo uszkodzony kręgosłup
niech te kwiatki piorun trzaśnie
Jak mam Cię pocieszyć, jeżeli nic nie zrobiłam sensownego; łażę z sekatorem, tu skubnę tam skubnę, miotłą pomacham i tyle. Trochę bylin wysadziłam do donic, bo były bliskie zejścia śmiertelnego, odżyły w donicach. Łatwiej opiekować się roślinami w donicach, chociaż latanie z konewkami też okropne, jednak przeniesione w zacienione miejsce dają sobie radę. I tyle moich dokonań. Gorący dzień się kończy, na szczęście, jutro lżej, potem niedzielne i poniedziałkowe piekiełko i może wreszcie KONIEC
Kalmio, nawet nie ma wspomnienia to tym deszczu. Z której strony W. masz ogród?
Pikutku, o suszy pod drzewami nie chcę nawet myśleć; podlewam tak dużo, bo nie chcę, żeby drzewa już zamierały. Za wcześnie, dużo za wcześnie.
A na zdjęciach mój zielony świat
Po lewej mimo podlewania brzoza żółknie i traci liście