Dzień dobry, choć ponury i bez słoneczka, jest cieplej, licznik gazu troszkę wolniej się kręci, dobre i to
Ewciu , tutaj też kicha z pogodą, zapowiada się mocny wiatr i tego wśród drzew się boję, było już sporo niemiłych przygód. Też jestem wiosnolubna, jak to fajnie określasz
Mam Glowing Embers, malutka jeszcze i w lecie kilka razy oklapła w upale przy braku wystarczającej ilości wody. Zawiązała tylko kilka pączków. Mam nadzieję, że jak już się porządnie ukorzeni, to będzie ok. Obok rośnie Pontyjka, Gibraltar i radzą sobie świetnie, a podlewania tyle samo.
Anuś,
Grupa azalkowo-rodkowa coraz liczniejsza, bo 'starych' wielbicieli też możemy uwzględnić przecież.
A wirus bardzo przyjemny. Z płcią to kłopot faktycznie spory
Jak zakwitnie, to coś dopiero będzie wiadomo, choć nie wiem, czym się kwiatki różnią. Zdążymy doczytać. Sosny dziękują za pozdrowienia
Poluś, Czekam na piękne zdjęcia z zimowej Jędrzejówki.
A teraz o pieszczoszkach. Otóż przeżyłam chwile prawdziwej grozy. Przykryłam Robalkowo we wtorek dość porządnie, ale oczywiście nie za szczelnie, plastikową podstawką do doniczek. Zaglądam wczoraj i
robalki wylazły, oblepiły szczelnie boki pojemnika, spód pokrywki i pchają się w szeroki świat
. Horror normalnie. Okazało się, że miały za wilgotno. Co przeżyłam to moje, M. stwierdził spokojnie, że czasem myślał, że może będą chciały pospacerować, więc nie jest zdziwiony
Do głowy mi nie przyszło, że takie przykrycie może do tego stopnia być dla nich niedobre, przedtem była włóknina i chciałam trochę poprawić estetykę wnętrza kotłowni
Teraz są odkryte, schowały się i spokój, do następnego razu. A swoją drogą zastanawiam się, dlaczego nie mogłam poczekać do wiosny z zakupem ich długości