Anuśka, nie przesilenie
, tylko zatoki, beznadziejna zupełnie przypadłość, przewlekła ale już prawie opanowana
Murek, o którym piszesz, to kamienie ułożone w tym roku u stóp Principessy (azalii Fanny), na próbę póki co. Muszę poprawić, ale już tak zostanie. Posadziłam tam mnóstwo sama nie wiem czego
. Wiosną się okaże, co wyrośnie i co zostanie. Pomysły różne, które trafione? Rośliny zdecydują. Sosna Anusiu, jest podwójna tylko tutaj, brzozy niestety podwójnej nie mam, ale rosną dwie samosiejki. Już są dość duże. Jedna, złamana przy oczyszczaniu sąsiedniej sosny, straciła czubek, ale rośnie trochę, jak parasol i jest bardzo ładna. Fishera miałam kupić już dawno i jakoś umknęło
Dobrze, że przypomniałaś
Lorenza takiej książki nie znam, ten tytuł kojarzy mi się tylko z Droscherem
Żurek lubię i to bardzo, tak samo jak krupnik. Ale M. nie lubi. Moja Mama gotowała, u Niej mogłam połasuchować. Teraz nie chce mi się gotować dla siebie. Rozgrzewaczem jest bulion/rosołek drobiowy z imbirem. Szybko i skutecznie.
O Figusiu myślę i wierzę, że da radę dzielny maluch. Po operacji rekonwalescencja, ale na pewno opiekę zapewnisz mu najlepszą z możliwych. Trzymam kciuki. Sosna patrzy w Waszą stronę.
O której się zacznie?
Kubuś jest wielkim śpiochem kanapowym
Ukochane moje psisko, nie wlecze pańci swojej po zimnych ostępach, tylko robi, co trzeba, obwącha teren, szczeknie kilka razy kontrolnie i tup, tup, tup do domku. Przecież tutaj też można się znakomicie bawić. Wiórki przychodzą codziennie i jedzą na wszelki wypadek pojawienia się zimy. Kudłate okropnie
Serdeczności Aniu, spokojnej nocy dla wszystkich
Iwonko, witaj pod sosnami, dziękuję za miłe słowa i zapraszam zawsze