Późno, ale lepiej późno niż wcale
Planowałam rozpoczęcie wątku wiosną, za dużo jednak piszę o swoich zamiarach u innych, pora to uporządkować.
Mój ogród przydomowy (1033 m 2) objęłam w posiadanie po teściowej, jednak przez wiele, wiele lat nie mogłam zmienić jego charakteru, choć to ja wkładałam najwięcej pracy w jego utrzymanie.
Działka w obecnym kształcie to pozostałość po dwóch dużych, kilkuhektarowych gospodarstwach, rodziców i dziadków męża, które pod koniec lat osiemdziesiątych zostały przejęte przez miasto pod zabudowę wielorodzinną.
Po wybudowaniu tuż obok osiedla bloków posesja znalazła się na zbiegu dwóch ulic. Dwa jej boki przylegają do dość uczęszczanych chodników, połowa trzeciego do osiedlowego trawnika, chętnie odwiedzanego przez dzieci i pieski
przepraszam wszystkie porządne pieski, a zwłaszcza ich właścicieli. Dlatego jeszcze za życia teściów została obsadzona tujami.
Rosną na niej stare drzewa, pamiątka po dziadku męża: sosny liczące ponad 60-70 lat, modrzew jeszcze starszy, trzy duże świerki, brzoza i orzech włoski.
Ściana wschodnia
4 lata temu zaczęliśmy generalny remont domu, ze zmianą dachu, wymianą okien, podłóg, zagospodarowaniem poddasza i częściową zmianą rozkładu pomieszczeń na dole na tyle, na ile pozwała stara drewniana konstrukcja. Przez to część ogrodu została zdewastowana, jakby na fali dewastacji
udało mi się przekonać męża do rozwalenia betonowych murków wyznaczających, pod linijkę, alejki parkowe po mojej teściowej.
W najtrudniejszym momencie, kiedy zdemontowana była połowa domu, nie istniała kuchnia ani łazienka, ujawniła się choroba męża, na leczenie było za późno.
Właśnie minęło dwa lata odkąd zostałam tylko z synami. Poukładaliśmy jakoś to nasze życie, czas na dokończenie domu i spełnienie marzeń o moim ogrodzie.
Tyle z historii
Na początek będą wpisy wspomnieniowo porównawcze, zacznę od wschodniej części, położonej tuż przy bramie na prawo. Linia wschód- zachód przebiega prawie po przekątnej i podobnie można by określić spadek terenu. Mieliśmy kłopoty ze spływającą wodą, dlatego zbudowaliśmy murki oporowe. Jak widać na zdjęciach w tej części są dwa równoległe do płotu.
Maj i wrzesień kilka lat temu
w chwili dewastacji
i lipiec 2014.
Trochę tu się zmieniło jesienią, usunęliśmy chorą śliwę, dosadziłam kilka roślinek, kolejne nasadzenia wiosną, ale najważniejsze to utrzymać trawnik w niezłej kondycji.
Kiedyś
za barykadą z podkładu kolejowego panoszyły się wrzosy, ale nadszedł czas, że straciłam sporo roślin, wrzosy też wtedy wypadły.
Poniżej rosły cebulowe oraz kwitnące byliny i jednoroczne.