Forum Ogrodnicze Oaza

dorciaj wrote:

Taaaa, a takie małe czarne pudełko Pani ma z ekranem dotykowym...ja to mam klawisze...wybiera Pani ,,memory five'' i sprawa załatwiona..o tak

więc foch zostaje.....oj trudno będzie Pani ,,zreanimować '' całe to zajście....i nic na Forum Pani nie napisała, a może chętni by byli na wyjazd...

Elu z tym 'czasami człowiek musi inaczej się udusi' trafiłaś w sedno . Już mnie tak męczyły te miejsca, że po prostu musiałam . Teraz, choć jeszcze nie jest przesadzone wszystko już mi trochę lepiej .
Mój asystent już w domu dał mi kieszonkowe , więc na miejscu był potrzebny tylko do targania doniczek .

Martuś żebyś Ty w złą godzinę o tych nazwach nie napisała , bo dziś jak robiłam fotki Twoich floksów, to okazało się, że jeden bezimienny. Co gorsza ja mam też takiego samego i nigdzie nie ma ani etykiety, ani fotki z nazwą tez nie mam . Co ja się nagłowiłam, żeby sobie przypomnieć tą Miss Pepper ... ale 100% pewności jednak nie mam - przepraszam .

Romcia i takie podejście mi się podoba - niech tylko się rozrosną to będę się dzieliła .

Mirko martusiowe floksy podpisane wrzuciłam do jej wątku. A moje, to się w większości pokrywają.

Artamciu do hortensji muszę dojrzeć ... może nieco dłużej będę dojrzewać niż do floksów . Tak sobie myślę, że dojrzeję, jak i one u mnie dojrzeją i będzie je widać z daleka... bo na razie to niektóre żurawki mam większe od moich hortensji .
Po przesadzaniu nieco zeszło ze mnie niezadowolenie... nieco, bo efekt jak zwykle w pełni zobaczę w przyszłym roku . Ale jest lepiej niż było, a to najważniejsze .

Pawełku no dobra, przyznam się ... chciałam po krzakach w Ciechanowie tylko z mężem polatać .


Jak słusznie Martusia zauważyła, że to później nieco mi się przeciągnęło . No cóż słoneczko wczorajsze wyciągnęło nas z domu szybciej niż się spodziewaliśmy i całe popołudnie, wraz z wieczorem spędziliśmy ze znajomymi poza domem .
Dziś nadrabiam zaległości i już pokazuję te nasze sobotnie wypociny .

Na początek rabata pomarańczowa. Kiedyś sobie wymyśliłam taką rabatkę, nasadziłam tam bez ładu i składu i w sumie nie byłoby źle, gdyby wszystko kwitło tak jak ja sobie zaplanowałam . A tu guzik... lilie, które miały jeszcze kwitnąć, już dawno przekwitły . Przesadziliśmy tu kilka liliowców z innej rabaty (z pomarańczowym kolorem oczywiście), zabraliśmy nie pomarańczowe szałwie . Dodatkowo posadziłam tam białe liatry, ale one to dopiero w przyszłym roku zakwitną.
Na chwilę obecną jest tak:


Dziś dosadzę tam jeszcze jedną jeżówkę... pomarańczową oczywiście .

Druga rabata, to rabata z liliowcami. Za dużo się tam działo teraz jak kwitły liliowce, a za mało wiosną i jesienią. W sumie to o żadnej porze roku mi się nie podobało . Liliowce pomarańczowe wyleciały na pomarańczową, liliowce żółte na rabatę przy furtce, a liliowce czerwone na rabatę w rogu.
I teraz rabata w roku wygląda tak:


Rabata z liliowcami jest cała rozbabrana . Zostały tam tylko liliowce kremowe i kremowe z ciemnymi oczkami . Dodatkowo fioletowe liatry i dwa rozchodniki.


Małe roszady były też na rabacie, która docelowo ma być fioletowo-żółta. Tymczasowo z żółtym na niej problem

Planuję zakupy różnego rodzaju żółtych lilii i mam nadzieję, że w przyszłym roku jeż będzie tu lepiej .




A teraz coś ze specjalną dedykacją dla Martusi ... Marta każdy ma takie miejsca, których się wstydzi, i których nie pokazuje. I każdy ma takie rośliny, które no... nie żyją , albo takie, które żyć nie powinny .

Trzy piękne tuje - o perzu to już nie wspomnę


Komosa, która już niedługo będzie wielka jak pacioreczniki


I powojnik, który drugi rok z rzędu kończy w ten sam sposób .


I mam nadzieję, że już Ci trochę lepiej .

Nareszcie ktoś mnie zrozumiał , dziękuję |Ci kochana , te trzy martwe tuje w perzu to balsam na moją duszę
ZA to nowe rabaty tradycyjnie powalają porządkiem i dyscypliną kolorystyczną , jak jeszcze masz trochę miejsca na pomarańczowej, to dostaniesz bardzo ładnego liliowca

Ja jestem wściekła, że przez tą pogodę nic nie mogę robić w sensie przeróbek , nie dość, że ziemia jak skała, to potem weź utrzymaj nowe nasadzenia w tych tropikach

Ależ pięknie tu u Pani . Bardzo fajny efekt dają te mieczyki . Dlaczego ja nie mam mieczyków ?

Dzień dobry. Idąc tropem liliowcowo - piwoniowym trafiłam do tego pięknego i zadbanego ogrodu. A gdy na dodatek zobaczyłam konie, to tak szybko stąd nie wyjdę. Chyba że...(na fotkach były także pieski)...Podziwiam i gratuluję.

Dorciu..wyczytałam u Markity, że upał uwięził Cię w domu..normalnie nie wierzę! Ja się nie poddaję
Wczoraj pracowałam, pot spływał a ja w myślach liczyłam tracone kalorie

W basenie wodę masz gorącą..polecam wycieczkę nad Zalew..a dokładnie na plażę przy wodociągu północnym w Wieliszewie..chociaż to chyba już Narew jest, a nie Zalew.. Woda przyjemnie chłodna..a i dla dzieci bezpiecznie, bo to plaża strzeżona..i rowery wodne są My ostatnio jesteśmy tam codziennie po południu, jak P wraca z pracy.

I rabata w rogu może się poszczycić rozsądną ilością liliowców!
Dorcia, rozumiemy się w kwestii liliowców, nie jest łatwo je kochać Łatwiej, jak gdzieś wylatują i wydaje się, że po tych wylotach będzie lepiej, no i tego się trzymajmy
Wiesz co, jak Ty wymiękasz przy upałach, to ja już swoją niemoc całkiem rozgrzeszam , co baterie się przegrzały?
O, zielona trawa!

Martusia pomarańczka też biorę - gdzieś go na pomarańczowej wcisnę . Poza tym "asystent" obiecał mi, że zerwie kolejny kawałek trawy , więc muszę się szybciutko zastanowić co ja tam chcę mieć . Tak miej więcej to chyba wiem, ale mniej niż więcej . W każdym razie upał, nie upał dziś idę pracować .

Edytko ja mieczyki i pacioreczniki traktuję trochę jak takie zapchajdziury . Co roku sadzę je w wolnych miejscach na rabatach... te wolne miejsca są dlatego, że coś mam posadzone, co się rozrośnie i będzie potrzebowało przestrzeni. Jednak dopóki mało miejsca zajmuje, to właśnie mieczyki wypełniają tą lukę . Muszę przyznać, że w sumie to je lubię, bo piękne są i dosyć długo kwitną nawet teraz przy tych upałach.



Krysiu witam Cię . Konie niestety nie moje. Ale to takie zaprzyjaźnione konie, więc czasami się pojawiają w moim wątku . A pieski też są, ale nikogo z ogródka nie wypędzają .

Moniś znam tą plażę w Wieliszewie , ale wolimy tą dziką. Tam jest więcej spokoju, Sebastian może rozstawić wędki , a ja i tak tam do wody nie wejdę, bo 2 lata temu widziałam tam pijawkę . Dzieci znów wywieźliśmy do dziadków, właśnie są w drodze nad morze .
Dziś obiecałam sobie spróbować wyjść do ogrodu i popracować . Mój pesel wyraźnie zaczyna gorzej znosić upały , a szkoda bo ja tak lubię słońce .

Artamciu czyli rozsądna ilość liliowców to trzy sztuki na rabacie ... na małej rabacie . I myślę sobie, że rozsądna jest dlatego, że są w jednym kolorze. Tego się będę trzymała - rygor kolorystyczny musiał w końcu nastąpić .
Niemoc przy tych upałach chyba każdemu (oprócz Moniki) przystoi . Rozgrzeszenie masz, nawet pokuty nie będzie .



Tak jak już wszyscy chyba wiedzą upały i mnie wykańczają. Wykańczają też ogród. Nie poddajemy się jednak tak łatwo... ja podlewam, a on kwitnie .
























A trawa znów wymaga konkretnego podlania

Dorcine rabatki coraz bardziej wypełnione i kolorowe
Świetnie wyglądają "wylewające" się z doniczki rojniki, pomysł do zgapienia jeśli pozwolisz

Cześć I co..odważysz się dziś popracować- też sobie dzień wybrałaś
Mój pesel na 35 lat i jak na razie upały znosi nieźle, pod warunkiem, że nie jest parno.

W ogrodzie pięknie masz..tyle kolorów Mieczyki i ja lubię, ale chyba miałam tendencję do płytkiego sadzenia, bo pokładały się u mnie. W tym roku Mamam dała mi cebulki od znajomej, wiedziałam, że będę dłubać na rabatach, więc oddałam sąsiadce i wyobraź sobie, że pięknie zakwitły na biało i fioletowo- za dobra byłam bo to moje kolory.

Dzikiej plaży nie znam..i mam nadzieję, że na tej w Wieliszewie pijawek nie ma

Dziś pracować , mam nadzieję, że zrezygnowałaś, bo poniedziałek blisko, a nie chciałabym, żebyś sobie krzywdę zrobiła
Ja od rana w mieście szukałam weterynarza nie na urlopie , Ryśka sobie nadgarstek zwichnęła

Mam jeszcze jedną niespodziankę dla Ciebie na żółtą i nie jest to irysek

Rozsądku nie mierzy się jednak ilością liliowców na metr kwadratowy i jak liliowce w jednym kolorze, to można ilość zwiększyć Plama się liczy
Nie widać, żeby twój ogród był wykończony przez upały! I w takich okolicznościach powinnaś swoją glinę błogosławić!
Zauważę jeszcze, że hortensje piękną plamę koloru dają i pięknie Ci kwitną, czyż nie?

Coraz piękniejsze rabaty Ale i pracy przybywa, plewienie, przesadzanie...
Przypomniałaś mi o mieczykach Dawno nie sadziłam, bo z zasady nie lubię roślin, które trzeba wykopywać i przechowywać, ale może w przyszłym sezonie się skuszę Piękne są! Czy Ty je komponujesz z liliowcami także? Przymierzam się do zestawienia liliowców z rozchodnikami okazałymi, fajnie to wyglądało w Wojsławicach

artam wrote: Znaczy się: nie dały plamy!

Mróweczko pomysł z rojnikami w doniczkach nie jest mój. Też go gdzieś zobaczyłam i zmałpowałam . Zatem nie krępuj się i rób u siebie.

Moniś mój pesel tylko ociupinkę starszy , ale jakbyś zapytała moich synów, to powiedzieliby, że "mama ma osiemnaście" . Wczoraj cały dzień byłam w ogrodzie. Sadziłam, pieliłam, nawet trawę skosiłam. Zatem wróciłam do fory . Udało mi się nawet poprawić opaleniznę z Turcji , choć myślałam, że to już nie możliwe .

Martuś melduję, że wszystko posadzone . Wczoraj uwijałam się jak mróweczka , żeby nic nie zdążyło się przesuszyć. Dziś sprawdzałam i wszystko jakoś się trzyma, mimo tych pioruńskich upałów .

Atramciu masz - jak zwykle - rację . Zatem wniosek z naszej długiej dyskusji jest taki, że może być dużo (a nawet powinno), ale w jednym kolorze. I tego się trzymajmy . Ja to już nawet stosuję, bo dostałam kolejnego pomarańczowego liliowca od Marty i dosadziłam do pomarańczowego towarzystwa .
Glinę swoją wielbię, podlewam i nic, a nic nie narzekam. Pięknie trzyma wilgoć, a w tym sezonie to podstawa .
W poniedziałek mój osobisty asystent, ogrodnik-amator się wziął zakochał w hortensjach. Mówię mu już drugi dzień, że miłość jest ślepa . Ale, żeby się nie zniechęcił powiedziałam, że przecież u nas rośnie AŻ 10 hortensji . A to przecież nie moja wina, że 8 prawie nie widać .

Marysiu mieczyki mam w kilku miejscach w ogrodzie. Po tym ostatnim przesadzaniu sporo z nich rośnie właśnie koło liliowców. A w innym miejscu mam liliowce właśnie z rozchodnikami . Śmiałam się do Marty w poniedziałek, że ja to mam ogrodowy geniusz we krwi .

Gorzatko proszę sobie podśmiewajek z moich hortensji nie robić .

...............................................................................................................................

Takiego małego ruchu na forum, to najstarsi górale nawet nie pamiętają . No ludzie ile można cicho siedzieć?
Ja tam wszystko rozumiem, upały, podlewanie, wakacje, wyjazdy. Ale niech każdy napisze chociaż jednego posta, że przeżył kolejny dzień .
Ja kolejny dzień przeżyłam . Na śniadanie piłam mrożoną kawę. Na obiad znów zjadłam lody . Na kolację zimne piwko . Trzy razy kąpałam się w basenie. Wypieliłam trzy duże rabaty . I na koniec włączyłam podlewanie i się podlewa .
A w tak zwanym międzyczasie cyknęłam fotki .




















A teraz meldować mi się kto żyje, a kogo trzeba reanimować
Bardzo zimne pozdrowienia na zakończenie

Ruch na forum rzeczywiście ucichł. Być może przez ten upał klawiatury się stopiły.
Ja do plewienia jakoś nie mogę podejść, latam tylko i podlewam.

Żyję, ale co to za życie Podoba mi się widoczek ze smukłym, przystojnym iglaczkiem - jak mu na imię? Może i ja się z podobnym zaprzyjaźnię

Matko , pożyczyłabyś trochę tej energii , ja nic nie posadziłam, podlewam też niemrawo i nie odzywam się, ale mam powód. Dziś rano odeszła moja starowinka . Wydawało mi się, że jestem na to przygotowana, bo już od pół roku było źle, ale jak widać nie do końca...
Mam nadzieję, że upały miną, to i ja się pozbieram i wezmę do jakiejś roboty