Czasie wolny - witam Cię z rozkoszą, aż do poniedziałku 5:50
Zachmurzyło się i nie wiem, czy nie zacznie padać.
Chciałabym bardzo, żeby zmiana pogody była delikatna i nie dała się dotkliwie odczuć samopoczuciu weekendowemu.
Trawnik ruszył bardzo mocno! Co cieszy mnie niezmiernie
Teraz tylko niech zarosną łyse placki, a w maju już będzie pięknie.
Póki co, szykuję się z pierwszym opryskiem na mniszka - nie liczę, że sąsiad będzie kosił swoją łąkę, a jeśli skosi, to w stanie dmuchawcowym, a ja wtedy jak co roku padnę z wściekłości - a potem z koszeniem. Zostawię sobie jednak te czynności na w miarę przyjemną pogodę. Nie wiem, jak będzie jutro... jesli dobrze, to prysnę.
A propos naszych rozmów, to działka z domem obok jest do sprzedania... w niezwykle korzystnej cenie. Miałabym do dyspozycji 2600m2, ale nie skorzystam = domu bez kątów (zaokrąglone!) nie chcę za nic
No i po co mi 350m2?
Lucynko, widziałam tę Twoją okolicę... aż nie do wiary, że ktoś ma na działce taki burdel. Excuse my French, ale inaczej nie mogę.
Dobrze, że chociaż o parę domostw oddalone.
Okolica Wrocławia, powiadasz? W sumie, rzeczywiście sporo cieplej... mnie z kolei bardziej ciągnęłoby na Podlasie...
Widziałabym siebie w domu z bali, z cudną strzechą, w okolicy wysokich sosen, rozrośniętych drzew liściastych dających urokliwy półcień...
Z dużymi oknami, gankiem, schodami, na których mogłabym posiedzieć kontemplując śpiew ptaków...
Przestrzeń chciałabym mieć znacznie większą od obecnej, ale też czas i środki do gospodarowania... nie szłabym we wrażliwie cukiereczki, a sprawdzone, naturalistyczne nasadzenia... marzenia!
Chciałabym mieć piec do wypiekania chleba, duży warzywnik w podwyższonych skrzyniach, niewielki sad, białe porzeczki, łany zadarniających roślin, stryszek do suszenia ziół, swoją pracownię do kreślenia i przygotowywania sezonowych dekoracji, duży wygodny fotel z podnóżkiem i ładną lampą - taki kącik do czytania...
Ech!
Ale, ale... jak się czegoś mocno pragnie, o czymś marzy, to się spełnia!
Krok po kroczku w marzeniach i...
Kasiu, widać my ogrodnicy z powołaniem mamy jakieś skrzywienie z tą 'samosiowością' związane.
Nie jestem przekonana, że w rzeczywistości jesteśmy tacy nieomylni i tylko my możemy coś zrobić dobrze, ale to jest silniejsze, prawda?
Marta, to chyba dobrze, że masz ambicje, by doskonalić to, co tworzysz sama od początku.
Masz zacięcie! Zrobienie czegoś zupełnie od podstaw może być takim trochę pójściem na łatwiznę, ale jak się chce zmienić okolicę, to inaczej się nie da. Kolejna Zosia-samosia!
Januszu, Ty masz trochę racji z tą upierdliwością na starość!
Damy do wiwatu dzieciom, czy wnuczkom, czy komukolwiek, kto będzie za nas coś chciał zrobić w NASZYCH ogrodach.
Aż się boję
Na chwilę wyszłam dziś na ogród... jakoś oklapłam i chyba coś przeczytam...
...co tu mi z ziemi wychodzi??