Cześć
Moniko!
Szron malował jeszcze w południe, powiadasz...
To miałaś szczęście, bo wczoraj, na słońcu, diamentowa kołderka zeszła z roślin gdzieś około 9ej. Pogoda się popsuła - żałuję, bo poranek obiecywał powtórkę z wczoraj... Szkoda!
Lampy w ogrodzie mamy dość proste i - powiedziałabym - o raczej oklepanym wzorze. Teraz tyle się zmienia we wzornictwie, że na pewno udałoby się wybrać coś atrakcyjniejszego dla oka. Ale, nie przeszkadza mi to na tyle, by spędzało sen z powiek.
Sprzęt się zmieni, ale za nim muszą iść umiejętności - inaczej nie osiągnę nic więcej, niż dotychczas. Zobaczymy, czy wykorzystam to, co oferuje pełna klatka.
Dzięki i miłej niedzieli!
Iwonko, wiesz, że ja także nie zamieniłabym za żadne skarby świata ciszy i spokoju, jaką niesie ze sobą mieszkanie na wsi.
Chciałabym jeszcze większej przestrzeni, to prawda, ale ogród się rozrasta i tworzy swoistą oazę. Dobrze mi tu...
Nisia zacznie od nowa w październiku. Póki co, podjęła pracę i fajnie - trochę się przez ten czas usamodzielni, nauczy życia i poczuje, że pieniądze wyciągane ze ściany mają ograniczenia i szybko się kończą
Normalnie pewnie dążyłaby do przeniesienia w ramach uczelni (bo zostanie na UW), ale komplikują to wymagania maksymalnych średnich, punktów ect. Zdecydowała, co zdecydowała, a mnie pozostaje ją wspierać.
Mam nadzieję, że logistyka mediów zdecydowanie ją porwie, bo na europeistyce uczyła się takich obszarów, które nigdy nie przydałyby się jej w pracy zawodowej. Ech, ja teraz też chciałabym móc wybrać... tzn. filologia angielska by pozostała, ale poza nią, chciałabym się kształcić w obszarze fotografii i projektowania ogrodów. To w sumie teraz robię, ale kurs czy podyplomówka to jedynie substytut normalnych studiów.
Haneczko, dziękuję w imieniu Nisi
Za tę ciszę i spokój z rozmysłem i ochotą oddaję trudy pracy w Warszawie i dojazdy z tym związane... jakze inną jakość odpoczywania mamy...
Nie wiem, czy pokazywałam to zdjęcie: