Dzień dobry,
wstałam dziś we względnej szarości uznając, że wschodu słońca nie będzie... wyjechałam i za ~5km bach - cudowna łososiowa kula zaczęła ukazywać się nad horyzontem. A ja oczywiście aparatu niet.
Zatrzymałyśmy się z Nisią w polu, zrobiłyśmy zdjęcia smartfonami i nasza reakcja na efekt: 'eeeee'.
No niestety. Komórkę chyba też trzeba potrafić obsługiwać, skoro niektórym jednak ładne zdjęcia wychodzą.
Czy to będzie dobry dzień? Oby.
Popielcowa Środa dziś... pościcie? Ja tak.
Gosiu, ja sama widzę sporą różnicę w jakości obecnych zdjęć. Przede wszystkim poza techniką i poznaniem własnego aparatu, nauczyłam się inaczej patrzeć na świat. Zresztą, ja w ogóle widzę kadrami. Nie wiem, czy zawsze tak miałam, raczej pojawiło się to zjawisko równolegle do rozwijania tej pasji. Bo ja to naprawdę kocham.
Co do prognozy, patrzyłam co tam Amerykanie przewidują.
Otóż, w ciągu dnia ma być dość ciepło, nocami przymrozi, widziałam też kilka razy opady śniegu. Mimo to, prognozy wg mnie są optymistyczne, a tak łagodnej zimy nie pamiętam. To super! W mojej opinii. Oby nam tylko nie zaczęło mrozić w kwietniu.
Restrukturyzacja? Ech, skąd ja to znam....
Idę puścić totka.
Majutek, ja już taka jestem, że coś co mnie pasjonuje, muszę rozwijać.
Stąd wzięły się studia w zakresie projektowania ogrodów, stąd kurs foto, stąd decyzja o zmianie sprzętu.
Tamten nie był zły, ale mimo wszystko, gdzieś tam mnie ograniczał.
Mam nadzieję być z niego bardzo, szalenie zadowoloną.
Myślę o Tobie i Twoim M. - trzymam kciuki za dobre decyzje lekarzy i odporność psychiczną M.
Buziaki!
Moniko, ach, te dawne czasy ze Smienami i Zenithami... Mam sporo takich zdjęć w albumach.
Pamiętam, że pierwszy aparat fotograficzny dostałam na komunię...
Lubiłam już wtedy robić zdjęcia, chociaż cykałam totalnie bez przemyślenia co i po co robię.
Analogowe modele aparatów wciąż mają swoich zwolenników.
A Ty być może potrzebowałabyś zwyczajnie kilku lekcji, żeby dobrze zapoznać się np. z prostą lustrzanką.
Może załapałabyś bakcyla?
Ja prawie nie ruszam się z domu bez aparatu...
Aneczko, witam gorąco, Poznanianko!
Myślę, że stolica bardzo się zmieniła na korzyść. Na co dzień może aż tak tego nie dostrzegam, ale nasza wycieczka uzmysłowiła mi, że duże miasto może mieć zwolenników. Jak wiesz, ja kocham wieś i takie właśnie życie, spokojne, sielskie, w ciszy i otoczeniu prostych, ale jakże ujmujących pejzaży. Mimo to, z przyjemnością pochodziliśmy po mieście, zamykając jego fragmenty w kadrach.
Kochana, z tym artystą to pojechałaś
Aneczko, absolutnie, w żadnej mierze nie zasługuję na takie określenia.
Ja tylko patrzę sercem, nic więcej.
Bardzo Ci dziękuję, że tak pomyślałaś, ale zarezerwujmy tę nomenklaturę dla wielkich tego świata.
Konie są moim zdaniem bardzo łagodnymi zwierzętami. Owszem, ja mam pewien dystans, ale to z racji rzadkiego przebywania w ich bliskim towarzystwie. Mimo tego, nie mam oporu, by spojrzeć głęboko w oczy i pogłaskać. One wyczuwają intencje, moim zdaniem.
Na pewno jeszcze nie raz tam będę - obiecuję relacje!
A tymczasem pozdrawiam