Kasiu, kaliny są wdzięczne, zapach szczególnie ale i kwiatom zarzucić nic nie można, wybór ogromny....
Gabrielu, nie zniechęcam się choć w pierwszej chwili opadły mi ręce ale chwila złości i do działania, najgorsze w tym przypadku, że zobaczysz "efekty"gdy już po
ptokach.....ale nam ogrodnikom zapaleńcom przychodzi mierzyć się z tyloma sprawami, podnosimy sie z kolan....
Marta, skąd wiesz, że postanowiłam jeszcze doinwestować ogród w tym kierunku?
, owszem zakwitnie Miss Kim, przyjechała z kwiatkiem ale póki co zaczynam od starych/3-letnich/
, policzyłam dzisiaj, że mam 7 starych i 7 nowych......oby odmiany zgadzały się, bo kupowałam kiedyś od Gumisia, taka ksywka sprzedajacego i okazało się, że są Gu-zgodne
, tylko Krasawica okazała się prawdziwą.....Ja nie mam takich arystokratek kalinowych jak Ty więc nie wiem czy mszyce rzucą się na nią......
, obserwuj pilnie...
Beata, takie gąsieniczki M ma na jakiejś kulce, co roku, jakaś wydziwiana sosenka czy cóś...wija się ale czy mlaskają? jak będą to posłucham.....
. Podobno gdy kalina rosnie w wilgotnej glebie to mszyc nie uświadczy
Gosiu, wydaje mi się, żę ja tez mam Burkwooda, maleńka na razie, nie kwitła ale to tez od Gumisia więc felerna...
Gosiu, w tym żwirze wysiwało sie co tylko, fiolków do obłędu, taka pstrokacizna a plewienie koszmar.....mam dośc tej pstrokacizny, fatalnie to wyglądało, przy samym tarasie.....
Ewa, mam nadzieję, że moje tez dadzą spokój, 6 sztuk od razu poszło w kosmos.....za miesiąc byloby ich 60.....
, dzisiaj zalewałam doły gnojówka z bzu czarnego, napchałam wonnych liści....
i zasypałam, musiałam przywieźć take ziemi bo gdzieś wyparowała a i tak mało......Sąsiedzi rzadko trafiaja się spoko....