Forum Ogrodnicze Oaza

Nareszcie zrobiło się ciepło! Ogród wprawdzie domaga się podlewania, ale póki co, jeszcze mam zapał...
Nowe nabytki posadzone... jutro koszenie i pielenie, a my, w ramach relaksu, wybraliśmy się w miejsce, gdzie nie trzeba pracować, a można podziwiać, czyli tradycyjnie już - do ogrodu pokazowego Kapiasów
Będzie duuuużo zdjęć, ale tam co krok trafia się na piękniejszy widoczek...

Ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi

Zdjęciami z ogrodu Kapiasów będę Was jeszcze zamęczać, kiedy nastanie zdjęciowa posucha, dziś za to mała aktualizacja stanu Wielokątów...
Aktualizacja to może za dużo powiedziane, bo patrząc na zdjęcia stwierdzam, że z roku na rok nic się nie zmienia
Ale jako że wraz z nadejściem lata mój ogród zapewne zacznie tracić urok i wigor, cieszę się nim teraz takim, jaki jest...
Dziś poszła w ruch kosiarka i sekator, chwasty zostały tymczasowo poskromione, a miotła dokończyła dzieła...
Czuję się spełniona

No faktycznie , wylizane wszystko aż błyszczy
Ja w takich temperaturach walczę o przetrwanie , żadne porządki ani chwasty, tylko wąż, konewka, wąż, konewka...

Markitko... ja podlałam wczoraj wieczorem dość konkretnie i - o dziwo - dziś popołudniu ziemia u podstawy roślin nadal była wilgotna. W prognozach na jutro były opady, więc dziś odpuściłam, ale teraz widzę, że prognozy się zmieniły i możliwy jest tylko niewielki opad konwekcyjny, zatem wąż pewnie pójdzie w ruch...
Ciepło dziś było, ale przyjemnie... zwłaszcza w klimatyzowanym biurze
Fajnie tak założyć lekką sukienkę w końcu... nawet jeśli sama nie jestem tak lekka, jak chciałabym być...

Zrzucałam zdjęcia, więc się jeszcze dzieckiem pochwalę... dostało drugą nagrodę w międzyszkolnym konkursie plastycznym...

To jej linoryt:

Mała syrenka...

I dla Pani Marty specjalnie

Podoba mi się aktualizacja z Wielokątów.. Urokliwe zakątki ..i gdzie nie spojrzę- porządek

Gratulacje dla Córy!! Uroczo wygląda jako syrenka..tylko taka XXI wieku, ze smartfonem, bo nie sądzę, aby to było jakieś kieszonkowe wydanie lektury szkolnej

Weekendowe pozdrowienia z Nowosądecczyzny

Jakie wyraziste kwiatki!
Mała syrenka odziedziczyła talent po nieco tylko większej?
Co tam jest napisane na tym linorycie?
Konia tylko widzę...

Zabieram się do tego wpisu, jak kot do jeża ale niewiele się dzieje... z rzeczy wartych opisania...
Troszkę mi choróbsko krzyżuje szyki... ale funkcjonuję w miarę sprawnie i to jest najważniejsze...
Ostatecznie, kto powiedział, że prawa ręka jest niezbędna?
Ogród sobie żyje... zakwitły pierwsze róże i zapowiada się bujne kwitnienie (fakt, że wyrugowałam różankę, nie oznacza, że całkowicie pozbyłam się róż: wczoraj podliczyłam stan posiadania i wyszło z tego 23 sztuki, z tego większość pnących)

Ostatnie deszcze ożywiły ogród, największe ożywienie zanotowałam wśród pełzających więc niebieskie cukiereczki poszły w ruch!

Większą część przedłużonego weekendu spędziliśmy na Ziemi Sądeckiej, gdzie pogoda dopisywała, a chmury opróżniały swą zawartość po drugiej stronie gór, pozostawiając kotlinę suchą... może to egoistyczne, ale taki stan rzeczy nas zadowalał
Zajęliśmy się podtrzymywaniem relacji rodzinnych i leniuchowaniem, choć i odwiedzić coś się udało, na przykład zrekonstruowane Miasteczko Galicyjskie czy przylegający do niego skansen...

Zdjęcia robione telefonem, więc wybaczcie jakość, ale nie chciało mi się targać ze sobą aparatu

Martulu... odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: nawet koń by się śmiał, gdyby lepszy żywot miał

Miłego dnia!

Gosiu:-)
Spędzaliśmy długi weekend całkiem niedaleko od siebie
My byliśmy w Jaworkach za Szczawnicą- jeden z najlepszych moich wyjazdów
Byliśmy tam wcześniej aż 18 lat temu, piękna okolica.

Ty @!
Byłas tylko trzydzieści parę kilometrów ode mnie i nie dałaś znać, nie wiem chyba sie fochnę

Dorotka... nie fochaj ... zobaczymy się wkrótce, a nie chciałam Ci robić najazdu bez zapowiedzi
Choć nie powiem, była taka opcja, że z racji chmur kłębiących sie nad Krynicą, pojedziemy do Gorlic i zatelefonujemy do Ciebie sprzed furtki ale jednak kindersztuba wzięła górę
A gorlicka rodzina przyjechała do NS w niedzielę

Magda... czytałam o planowanej wizycie w Krzywaczce i domyśliłam się, że wiąże się to z większą wyrypą w górki...
W Jaworkach nie byłam, niby niedaleko, jednak z Sądecczyzny to trochę naokoło, ale pewnie Markitka nam się wypowie
Co przywieźliście ze szkółki p. Szewczyków?

Ależ Ty masz dobrą pamięć Gorzatko
Na wspomnienie o Jaworkach westchnęłam sobie tylko z cicha , z 7 lat już nie byłam ...

markita wrote: Jak słoń, Martuś... jak słoń...

Znacie dowcip o rabinie i kozie? Na pewno znacie...
To ja teraz właśnie czuję się jak ten rabin po sprzedaniu kozy
Świadomość, że obie moje ręce działają jak należy (ostatnio niedowład objął również lewą rękę ) dodaje mi skrzydeł (no dobra... nie będę ściemniać, bo a nuż M tu zajrzy i będzie domagał się sprostowania... działają na 100%... w sumie ale przecież pracuje się głównie dwiema rękami )
Jednak fakt, że (prawie) nie boli, sprawił, że rozszalałam się na całego i po pracy i posprzątaniu mieszkania, rączo pomknęłam do ogrodu...
Tam uskuteczniłam koszenie, doprowadziłam do porządku teren przed ogrodem, wypieliłam część rabat, a na finiszu tak skutecznie poprawiałam kanciki trawnika, że - dziwnym trafem - kamienie stanowiące obrzeże, przewędrowały nieco do przodu
Ziemia po deszczu aż zachęca, aby w niej grzebać, zatem jutro planuję prac ciąg dalszy... chyba, że nie wstanę
I wiecie co? W ogrodzie największą przyjemność sprawia mi nie widok roślin, nie posiadanie tego czy owego, ale właśnie praca...
Czy ja jestem normalna?

Gosiu, no chyba jednak przesadziłaś z ta pracą Nie odpowiem wprost na Twoje pytanie, ale mam wrażenie, że jednak powinnaś się trochę oszczędzać! Praca uszlachetnia, ale zaleca się umiar, droga koleżanko, umiar i od czasu do czasu zatrzymanie w biegu
A ogród teraz taki piękny, zielony, bujny, kwitnący, pachnący...
Miłego weekendu w dobrej formie życzę

Dalu... choroba zatrzymuje mnie w biegu, czy tego chcę, czy nie chcę i niezależnie od tego, czy się oszczędzam, czy też nie nadganiam zatem z przyjemnością w te lepsze dni...

Życzę Ci, żebyś tych lepszych dni miała jak najwięcej, co nie znaczy jednocześnie, że życzę Ci tyrania w ogrodzie
Może masz wrażenie, że wielokąty sie nie zmieniają, ale ja widzę wielką róznicę (troche ich nie widziałam...) roslinki podrosły, że hej, i mam wrażenie, że ich jakby znacząco więcej
Pięknie, pięknie.
Nie podoba mi się tylko jedno... tak wylizany z chwastów ogród to przesada.

Dzień dobry,
co słychać? Jak samopoczucie i ogród - zwyżkują?