Dorotko, bardzo mi miło
Z tą spójnością to dłuższa historia w przypadku mojego ogrodu... to znaczy, on sobie sam by z nią poradził i ją wypracował, gdyby nie ingerencja niezrównoważonej momentami właścicielki. Dużo czasu musiało, Dorotko, upłynąć, bym zrozumiała, że dążenie - wbrew uwarunkowaniom krajobrazu zastanego - do wydziwiania i szukania dziury w całym, musi skończyć się porażką. Przez jakiś czas ubolewałam nad własnym brakiem rozsądku, ale z drugiej strony zrozumiałam, że to sama przyroda dała mi pewną lekcję pokory - grunt, że wyciągnęłam właściwe moim zdaniem wnioski. Krótko, bardzo w skrócie mówiąc, pewne rośliny nigdy nie będą rosły w lesie, a ogrodowa biżuteria - im jej tu mniej, tym lepiej.
Forumowe rozmowy, wzajemne odwiedziny, porady, inspiracje z fachowej literatury i poradników - to wszystko z jednej strony pomaga poszerzając horyzonty, a z drugiej, miesza w głowie.
Powściągliwość więc - w mojej opinii - jak i sztuka rezygnacji, to dwa podstawowe obszary, które należy przyjąć za pewnik.
Chyba, że mamy nieograniczone hektary i cudowną, kreatywną wyobraźnię - wtedy, w sumie, hulaj dusza!
Cóż tu dużo mówić, jeśli piszesz, że jestem konsekwentna w tworzeniu ogrodu i ma on swój charakter, mogę tylko z ulgą odetchnąć - wreszcie zapuściłam korzenie i odnalazłam harmonię, której tak bardzo poszukiwałam...
Nostalgiczny? To znaczy, że bardzo mój, odzwierciedlający mój charakter...
Dziękuję Ci pięknie
Isiu, jak byłyście, to chyba jeden grzybek rósł we wrzosach?
Dzisiaj zerwałam... 16
Zdrowe, piękne, no aż serce rośnie.
Cieszę się, że będziesz kupować trawki! Ja będę rano, może się znajdziemy
Buziaki!
Kasieńko, cieszę się, że się podoba
To mój ukochany czas w ogrodzie, więc nawet jeśli występują jakies kompozycyjne błędy, to nie zwracam na nie większej uwagi... obserwuję i będę korygować, ale na spokojnie.
Sadzonki przekazane przez M. super. Jakżesz mi się gęba cieszyła, gdy widziałam je w lusterku wstecznym!
W weekend sadzę
Pozdrowienia dla Was i córy! - czekam w październiku