Dobry wieczór,
od dłuższego czasu myślę o tym, czym na co dzień jest nasze życie i jaki ma wymiar, jakie są jego priorytety, w obliczu braku zdrowia...
W domu stale borykamy się z tymi właśnie wyzwaniami - zarówno my, jak i nasi najbliźsi... niektórych już z nami nie ma...
W walce o zdrowie ogromną wartość ma nasza własna psychika i wsparcie, tych, którzy są z nami na co dzień. Nie tylko rodzina, ale przyjaciele, znajomi, często nawet wirtualne kontakty potrafią stanowić dla nas opokę. Ogród - często mówimy, że jest dla nas odskocznią, odreagowaniem na stresy codzienności, lekiem na całe zło... Myślę, że w obliczu walki o własne zdrowie, potrafi naprawdę wzmacniać naszą psyche - korzystajmy z jego niezwykłej mocy. Czasem to my sami potrzebujemy pomocy i szukamy w nim ukojenia, czasem ogród, przyroda w ogóle, może dać nam energię, którą my możemy przekazać osobie potrzebującej.
Przepraszam za te przemyślenia...
Moniko, hosty już dzisiaj ustawiłam i przymierzyłam - jutro zrobię jeszcze jedno podejście.
Jeśli chodzi o spartynę, to wspominałam o swoim pomyśle, ale w tym momencie przyszło mi do głowy jeszcze jedno rozwiązanie.
Zobaczymy, które wybiorę
Jeśli chodzi o rabatę leśną, to tak jak pisałam Gosi, jeśli cokolwiek dosadzę, to tylko wrzośce.
Wrzosy i reszta nasadzeń już się ładnie rozrosła, a jednocześnie w tym miejscu jest pewnego rodzaju oddech i... izolacja, jak to mawia Agustin Egurrola
Dzięki, że masz podobne przemyślenia
Lepsze jest wrogiem dobrego, ot co.
Zmarzłam dziś potwornie... stara, a głupia - inaczej skomentować własnego postępowania nie potrafię
Pozdrawiam!
Inuś, kochana, Twoje słowa sprawiają mi dużą przyjemność, a jednocześnie trochę zawstydzają.
Roślinność mam dość pospolitą, ale na sercu leżą mi kolory, tonacje, faktury, kształty... jeśli Waszym zdaniem jakoś udaje mi się to łączyć - jest mi bardzo miło!
Zapraszam na spacer wśród szumiących traw, kwitnących rozchodników, wrzosów, hortensji, bieli brzozowych pni, wciąż soczystej zieleni trawnika...