Na początku muszę się pokajać
Zwiodłam wszystkich na manowce różą historyczną. Jedyne, co mnie usprawiedliwia to fakt, że przez ostatnie dni pisaliśmy oboje z mężem bajkę urodzinową dla wnuka, w dodatku rymowaną i jeszcze ilustrowaną zdjęciami, co przerobiło mi mózg na regularną papkę. W każdym razie dopiero wczoraj zauważyłam drucik widoczny na zdjęciu a skoro drucik, to sorry, Gregory, ale mamy do czynienia z Souvenir du Dr. Jamain.
To ona na innym ujęciu
Rzeczona historyczna, com ją miała na myśli, wygląda u mnie tak
Tam, skąd ją brałam, jest dużo ciemniejsza ale rośnie od wschodu, co moim zdaniem, doskonale robi różom w tym odcieniu na wybarwienie.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło- przynajmniej znamy imię tej ze zdjęcia
Dana, dzięki. Mąż dużo umie ale żeby mu się chciało chcieć... Trudno zapalny jest
Majka- jak tylko masz coś do zrujnowania, to się nie zastanawiaj. Jedyna podpora, która wytrzymuje trochę dłużej, przynajmniej u mnie. Ja jak widzę jakieś rozwalone domy czy stajnie, to od razu je dekoruję w myślach. Całe zresztą też
Nie do wiary, że ludzie czasem mają takie wielkie, puste ściany...
Aszko, ja tnę w cienkich rękawicach, w grubych też nie umiem. Ale nawet cienkie sporo zatrzymują, na szczęście.
Kryzysowa Kasiu, jak będę kiedyś irysa dzielić, to nie ma problemu
Nie, no, na te fąfle irysowe nie narzekam, dobrze zatykają dziury
i nie są specjalnie wymagające. Za konia z rzędem dziękuję, mam już za sobą czas zwierząt gospodarskich
Pustaczki kocham wszelkie, szczególnie różane i piwoniowe- mają takie rozkoszne serduszka. Jak na nie patrzę, czuję w sobie owadzich przodków i od razu zacieram czułki i odnóża
Co do architektury, cóż, do mojego ogrodu pasują tylko ruiny, nic się na to nie poradzi...
A w sprawie listonosza, to wiosną, panie Janie, wiosną i to mocno kalendarzową. W moim wieku nie zaciąga się zobowiązań na wyrost
Gosiu, dzięki
To był na razie wierzchołek góry lodowej- na tle bodziszków mam regularnego fioła i to się tak nie skończy, oj, nie.