Odpisze zbiorowo.
Nigdy nie mowilam corce, ze tata jest zly. Czytalam wiele o przemocy psychicznej, przeszlam sama terapie po pierwszym malzenstwie i nauczylam sie, ze najgorsze co mozna zrobic to oskarzac druga osobe w ten sposob, ze czuje sie zaatakowana i zniewazona. Stad zamiast "a bo ty pijesz i przepijasz pieniadze na rachunki i wyzywasz sie na nas, mowilam" twoj problem z piciem rani nas. Potrzebujesz terapii i bede cie wspierala" Zamiast "abo ty taki owaki" mowic raczej o swoich odczuciach, nie o jego akcjach.
Nie mowilam "tata jest zly" ale "tata ma bardzo stresujaca prace, jest zmeczony i zestresowany, dlatego jest taki zly kiedy przychodzi do domu, bo jest przemeczony". Nie chcialam go tlumaczyc, ale dac corce , bardzo inteligentnej, szersze tlo na sprawe, zeby mogla sama wyciagac wnioski.
Dzisiaj ma przesluchanie z inwestigatorem w naszej sprawie i psychologiem, ktory ja wezmie ze szkoly. Inwestigator zapytal, czy chce byc przy tym, powiedzialam ze nie, ze corka jest bardzo samodzielna i pewna siebie, nie potrzebuej mojego wsparcia i bycia tam, ani echce 'mowa ciala' czy zachowaniem wplywac na to, jak odpowie na pytania psychologa, czy rowniez i w jakis sposob czula sie zagrozona, ze policji powiedziala ze tata jest zlym czlowiekiem i powinien byc w zwiezieniu. Ja jej tego nie powiedzialam (wrecz przeciwnie, caly czas walczyla skad wziac i jak zaplacic jego kaucje, zeby wyszedl i zaczal zarabiac, spotkalam sie z sekretarka i omowilam sposoby, w jaki -gdyby nie wyszedl za kaucja teraz, mielibysmy nastepna wyplate, bo sekretarka zaczela mowic o uzyciu zakumulowanych wolnych godzin-kazdy naukowiec co dwa tygodnie (pay period) akumuluje okreslona ilosc czasu urlopowego i czasu na zwolnienie lekarskie), Wolalam, zeby najpierw wsprawdzila i uzyla jego nadgodziny. I nie zawiadamiala nadszefa.
Wieczorem, jak pisalam, Dennis i Lan wplacili kaucje, najpierw pytajac mnie o zgode. Kiedy przyjechali porozmawiac, bo miedzy wplata i jego faktycznym wyjsciem z wiezienia mialy minac 4 godziny, mial byc wypuszczony o 10 w nocy, mielismy szanse porozmawiac. O tym, na czym sie skupic-tu byly rozbiezne opinie bo Lan jako psycholog dzieciecy byla zdania ze najwazniejsze dla mnie powinno byc ustalenie na nowo zwiazkow i powiazan emocjonalnych i innych z mezem; dla mnie bylo splacanie rachunkow i utrzymanie dachu nad glowa. Dannis zgodzil sie ze mna, ale tez byli zdania, zeby pozwolic sie Davidowi pomartwic , rowniez o rachunki.
Okazalo sie, ze pojechali do bailing company, a te 1700$ to bylo 10 % calej sumy, czyli jego kaucja zostala wyliczona na prawie 17 tys$. Duzo wiecej niz moglabym zorganizowac. BTW jego siostra dalej sie nie odzywa, wiec chyba nie chciala dac pieniedzy na wykupienie brata. Moze tez uwazala, ze jego miejsce jest w wiezieniu?
Trudno spekulowac, jesli nie moglysmy porozmawiac.
Oboje byli zdania zebym sprzedala konie i pozbyla sie psow (oni nie maja zwierzat i nie rozumieja przywiazania), zeby skupic sie tylko na sobie. Nie zrobie tego. Zreszta konie kosztuja w sumie mniej wiecej tyle samo co utrzymanie psow. I nie chce dodawac stresu ani sobie ani dziecku, ze pozbywamy si eukochanych zwierzakow. Bo licze na to, ze w tym czasie Dave bedzie musial , obligatoryjnie, byc trzezwy i wie o tym. Bailing company tego dopilnuje, ma sie stawiac tam codziennie, moga go wyrywkowo testowac na obecnosc alkoholu i narkotykow (nie bierze, ale to procedura). Bedzie musial wytrzezwiec, i nie jak Mnie obiecywal, kiedys tam, pojdize na terapie, ale tu i teraz. Bo wroci do wiezienia, a tego nie chce za nic, jest pelne dealerow narkotykow i ludzi z roznymi powaznymi przestepstwami i wierze, ze pobyt tam byl dla niego takim samym szokiem, jak dla mnie pobyt w schroniksu dla kobiet maltretowanych, gdzie byla wojskowa dyscyplina, zakaz wychodzenia poza obreb budynku, nawet na wyjscie na zewnatrz budynku do ogrodzenia trzeba bylo zapytac o zgode, okazalo sie ze jest duzo narkomanek i prostytutek. Do dzis zrobie wszystko, zeby nie trafic do takiej placowki ponownie, choc pomogli mi z prawnikiem, psychologiem i karta stalego pobytu.
Dave spedzil noc u znajomego z Amarillo, ktory dzis wezmie go do i z pracy. I w tymczasie ma glowkowac i przypomniec sobie z kim balowal w wiekszej grupie, bo ktos go wsadzil do ubera i wyslal do domu, bo sam nigdy tego nie robil. Wiec kiedy odtworzy gdzie byli i znajdzie samochod, Louis skontaktuje sie ze mna i prawdpopodobnie oboje pojedziemy, ja z kluczami, zeby go zabrac.
Inwestigator wczoraj olal ten temat kompletnie, zasugerowal jedynie, ze jesli maz nie moze sobie przypomniec w ktorym z trzech prawdopodobnych a sprawdzonych przez nas dwukrotnie miejsc byl, byc moze samochod zostal odholowany. i zeby zadzwonic do managerow tych miejsc i zapytac. Coz, to bylo po tym jak opisalam swoj syndrom postrtraumatyczny, ktory uniemozliwia mi rozmowy z ludzmi nieznanymi mi przez telefon, bo dostaje napadow paniki.
Znowu poprosilam Missy o pomoc (zlota osoba!), podzwonila i okazuje sie ze nie widzieli mojego samochodu i nic nie odholowywali. To w sumie dobra wiadomosc, czyli samochod gdzies stoi tylko nie wiemy gdzie. Jesli Dave nie znajdzie, bede (bedziemy?) zglaszac raport o kradziezy.
Pckupa nie dostanie, dopoki nie odda mi mojego samochodu, potrzebuje go zeby np corke odwiezc do szkoly jak spozni sie na szkolny autobus, czy do lekarza.
Dowiedzialam sie tez ze moja nadzieja byla plonna-rozmowy z kandydatami odbeda sie jutro, ale na stanowisko dyrektora zespolu badawczego a nie placowki. Mimo to, bedzie to dla niego jakas ulga, choc na poczatku nadal bedzie musial pracowac z ta osoba, zbey wdrozyc ja do obowiazkow.
Zla i dobra wiadomosc jest taka, ze mimo ze skontaktowalam sie tylko z sekretarka w Bushland i jego przyjacielem, u ktorego teraz spi, ktos rozchlapal i juz cala placowka wie. Teraz zrozumiem dziwne spojrzenie, jakim obdarzyla mnie bezposrednia techniczka meza, kiedy spotkalam ja w drzwiach u sekretarki. Prawdopodobnie nadszef juz wie. Nie wiadomo jak zareaguje, bo USDA tez ma swoje procedury pomocy ludziom, rowniez moga zorganizowac terapie dla meza. Na pewno i to raczej pewne, zdejmie czesc obowiazkow z meza. Samo to juz bedzie duza pomoca. Ale Dave bedzie musial byc bardzo ostrozny, bo bedzie obserwowany.
Dennis byl w nastroju bojowym, kiedy opuscil nasz dom, zeby odebrac Davida. Zdaje sie ze mu powie troche do sluchu, ze w czasie rozmowy przekonal sie on i jego zona, ze nie jestem zorientowana na dokopanie Davidowi, ale na pomoc mu. Poprosilam o przekazanie mu, ze nadal go kocham, Dennis mi powiedzial, ze byc moze powie, a byc moze nie, dopiero po wyczytaniu listy Davidowi co mysli o tym wszystkim.
Bede mogla kontaktowac sie z mezem przez jego zone, ona bedzie mogla powiedziec Davidowi co potrzebuje zawiadomic go, i tak samo w druga strone. Nie moze byc blizej niz jakies 180 m, wiec nawet jesli zawioze mu samochod i zostawie z kluczykami na parkingu, to bedzie uznane za naruszenie umowy, bo nie bedzie miedzy nami 180 m nawet jesli Dave nie wyjdzie z budynku. Bede musiala to zrobic np w czasie przerwy na lunch, kiedy maz opusci budynek. I takei niby drobiazgi, ale istotne. Podobnie jak to, jak i kto zawiezie go na operacje, bo nadal w mojej glowie bylo ze ja, musialam miec przypomniane ze przeciez nie bede mogla.
Mam nadzieje, ze szybko zostanie uruchomiona pomoc prawna i finansowa, przyslugujaca mi z urzedu. Kiedy wczoraj po poludniu inwestigator przyjechal w towrzystwie pracownicy spolecznej, musalam znowu opisac wszystko, zrobili tez abdukcje czy nie mam widocznych sincow. Mialam jeden, ale blady, wiec na szczescie nie wlaczyli go do sprawy.
Powiedzialam, ze zaplacilam jeden rachunek za dom, drugi jest do zaplacenia za piec dni. Rozmawialam o tym tez w banku, gdzie mamy pozyczke, jest mozliwosc negocjowania opuszczenia splacania przez okreslony czas, tzw grace period i byc moze skorzystam z tego, jesli nie dostane pieniedzy pomocowych.
Nie moge i nie rozumiem podejscia Lan, ze najwazniejsze sa uczucia i niech Dave sie martwi o rachunki, bo przypilnuja go o splate. Jesli do tej pory sie nie martwil, to teraz tez nagle nie zacznie, zreszta nie bedzie mial z czego. Z tej wyplaty podzililam pieniadze, z jego czesci zaplacilam te rate za dom, ze swojej 300$ za telefon i internet, czekam na kolejne nadchodzace rachunki. Nie umiem zakasac rekawow i czekac, az rachunki sie same splaca. Chce jak najbardziej przycisnac pasa, skorzystac z pomocy rzadowej i starac sie maksymalnie wydostac na powierzchnie, a najchetniej byc na biezaco. Bo za kazdym nie zaplaconym rachunkiem sa kary; tu 30 dolarow, tam 40.. i tak sie zbiera spora suma.
Z szukaniem pracy bedzie problem, bo Dennis potwierdzil, ze USDA nie zatrudnia, uczelnie w Lubbock i Amarillo tez nie. Poza tym, Dave nadal zostanie dyrektorem, wiec nei moge tam apilkowac, bo nie moge pracowac dla meza.
Zreszta najpierw musze dojsc do siebie i zlapac kontakt ze wszystkim, wliczajac wlasnie wiszace nad glowa platnosci, ktore mnie przerazaja i nie daja spac.
Bede szukac pracy na pewno ale nie bedzie to dzis ani jutro. Moze byc za tydzien, rozesle wici czy ktos cos slyszal.
Karta sluzbowa mam sie nie martwic, zreszta dzial finansowy bedzie pracowal, zeby zobaczyc ile faktycznie jest do splaty. A ze Dave jest w pracy, to juz mu tam powiedza co mysla o piciu na koszt panstwa i zabiora mu karte. Lan byla zdania ze to bardzo utrudni mu prace, ja uwazam ze raczej utrudni mu naduzycia. Bo owszem, oni beda mogli zdalnie zaplacic za hotel a na posilki moze dostac np czek do reki.
Spakowalam mu ubrania i wszystko, czego bedzie potrzebowal, poza tym zawsze ktos moze mi przekazac ze czegos potrzebuje i odebrac ode mnie. To nie tak, ze bedzie na drugim koncu swiata.
Corce powiedzialam, zeby mowila to co czula, nie koloryzowala i nie ukrywala, zeby powiedzila cala prawde i tylko prawde. Lan i Dennis byli swiadkami, bo wlasnie kazalam jej isc przygotowac sie do spania.
Lan rowniez mowila "musisz byc twarda, musisz byc dzielna, musisz sie pozbierac, musisz znalezc prace". To wcale nie pomaga, bo jak najbardziej mam swiadomosc, ze musze. Ale to jest powiedzenie czlowiekowi w depresji, zeby wzial sie w garsc, czlowiekowi ze zlamana noga -"wstan i idz". Na razie nie mam tej sily w sobie, potrzebuje czasu by ochlonac, wyjsc z szoku, wtedy bede mogla myslec o tym wszystkim. Na razie skupiam sie na tu i teraz, stad placenie tych rachunkow, ktore sa na juz.
A pisze, bo wasze zainteresowanie i wsparcie bardzo mi pomaga, ze nie jest tak bardzo zle (choc jest), za co sie wziac, o czym myslec, czasem wypisuje sobie na kartce szczegolnie cenne uwagi do przemyslenia pozniej. I dziekuje wam wszystkim za wpisy.
I tak na dzis mam zrobiona wczoraj wieczorem liste rzeczy do zrobienia:
wyslac listy z wplatami za ponowna rejestracje pickupa i z oplata za mandat (nie pomoze mu, jesli zostanie nalozony na niego kolejny areszt)
kupic pasze i slome dla koni
pojechac do kliniki wet i kupic tabletki dla psic na nietrzymanie moczu (tabletki hormonalne), musza dostawac co tydzien , bez niech, a czasem nawet i po nich, po porostu nie zageszczaja moczu i sikaja gdzie leza, bez kontroli
zajac sie planem telefonicznym telefonu corki, bo dlaczego moj kosztuej 76$ miesiecznie, a jej 161. Cos jest nie tak i nawte wliczajac w to splate rat za telefon. Mysle ze Dave wlaczyl jakis super hiper wypasny transer danych i nie zainteresowal sie zeby wylazyc, a to moze byc szansa na zaoszczedzenie paru dolarow.
Umowic wizyte u lekarza rodzinnego zeby porozmawiac o depresji i zaczac znowu terapie, plus wiecej tabletek na ataki paniki, ktore ida jak woda. Oraz na migreny.
Musze zaczac znowu jesc, nawet zmuszjac sie. Ostatnie dni nie moglam nic jesc i sporo stracilam wagi, nawet Lan to zauwazyla, ktora widzi mnie raz na pare miesiecy.
Mam nadzieje, ze zanim skoncze jezdzic i zalatwiac, Dave juz bedzie wiedzial, gdzie jest Rosomak. Missy ma zajety dzien, wiec dopiero wieczorem moglybysmy pojechac zabrac-jesli sie znajdzie...