Dzień dobry wszystkim!
Trzeci zjazd za mną - jeszcze tylko dziewięć
Głowa mnie dziś nadal boli, ale spodziewałam się regularnej trzydniówki - pogoda nie sprzyja, dużo się dzieje, to i nie ma szansy na wcześniejsze wyciszenie dolegliwości.
Dostałam dziś kolejną dobrą ocenę. Prace domowe na następny zjazd zadane - trzeba się będzie znowu nieco nagimnastykować, ale zadania są prostsze na szczęście.
Po powrocie zrobiłam spaghetti z pesto, suszonymi pomidorami i grubo startym parmesanem. Teraz odpoczywam przy kawie.
Na ogrodzie trawa po kostki, a ja nie mam kiedy skosić. Liczę, że jutro będzie ładna pogoda.
Ilość mszyc na różach mnie dobija. Powtórzę dziś oprysk, ale obawiam się, że będę musiała wyciągnąć cięższe działa. A tak się przed tym broniłam...
Dario, biedaku - zachorowałaś jednak... pogoda zdradliwa - człowiek chce się rozbierać, a tymczasem wciąż momentami chłodno.
Jestem ciekawa, jakie będzie lato...
Z głową fatalnie, ale dziś trzeci dzień, więc musi się uspokoić...
Dzięki za odwiedziny!
Aniu, i mnie emocje wycisnęły jak cytrynę. Trochę za dużo się dzieje - z każdej strony jakieś napięcie, nerwy, stres.
Wierzę, że następny tydzień będzie dużo spokojniejszy - nie ukrywam, że czuję się wypompowana. Mam nadzieję, że przynajmniej Ty w weekend odpoczęłaś.
Pogoda tu taka sobie - jest niby ciepło, ale wieje i chmury zasnuły niebo...
Chciałabym, żeby od jutra było dużo słońca!
Ewo, te przymrozki były okrutne dla wielu roślin, jednak natura ma swoją siłę i pozwoli się odrodzić naszym podopiecznym.
U mnie podmarzła jedynie jedna z azalii wielkokwiatowych oraz perukowiec - reszta nie ucierpiała na niższych temperaturach.
Dzieci trochę wyluzowały, ale spokojnie - sprężą się na kolejnych egzaminach i za chwilę, matura pozostanie we wspomnieniach
Ula, wierz mi, że moje umiejętności rysunkowe są na tle innych bardzo przeciętne. Mam w grupie dziewczynę, która jest niesamowicie uzdolniona plastycznie - jej każdą pracę ogląda się z otwartą buzią. Cóż, ja muszę ćwiczyć rękę - może kiedyś uda się lepiej rysować...
Moni, witam niedzielnie! Z migreną wciąż kanał, ale że to zwykle trzydniówki, to jest duża szansa, że dziś do wieczora się wyciszy.
Moje róże ładnie się rozrosły, ale martwi mnie zmasowany atak mszyc. Pryskam jeszcze dziś i jutro, a jeśli nei pomoże, wyciągam cięższe oręże, chociaż chciałam, naprawdę szczerze chciałam uniknąć chemii. Frustruje mnie fakt, że róże chorują - jak nie szkodniki, to choroby grzybowe... chciałabym doczekać się choć jednego sezonu, w którym ten problem by nie istniał. Nie mam pojęcia, od czego to wszystko zależy... Mam posadzone dobre, zdrowe odmiany - cóż z tego, skoro choroby ich jednak nie omijają...
Doris, jestem z Majutkiem w kontakcie jeśli chodzi o nasze dolegliwości... o złocieniu Maruna słyszałam od niej właśnie w kontekście migreny... niewykluczone, że spróbuję, bo aktualnie jestem bez żadnych leków i przy ataku, sama nie wiem już co robić.
Dzięki!