Tosiu hehe no u mnie narzędzi nie chowa ani nic innego ale za to potrafi czasami nieźle namieszać
tego winogrona czy ostatniego agrestu to nie zapomnę do końca życia....no a odwieczny pieniek po gruszce.....rany tego tym bardziej
no i przez nią mam tyle blizn i często urwanych filmów.......bo do dziś nie pamiętam co się działo potem jak mi grabie wylądowały na głowie, grabie które ona zresztą trzymała i zrywała jabłka
a to nie były takie leciutkie plastikowe grabki tylko, ciężkie jak diabli, metalowe z porządną rączką i metalowym uchwytem, jeszcze po dziadku - no nic dziwnego, że miałam potem wielkiego guza
potem pamiętam tylko tyle, że ocknęłam się i stwierdziłam, ze leżę na trawie czy raczej siedzę a mama co.......stoi na drabinie, trzymając się jej bo by spadła....no tak się śmiała
albo jak zleciałam z łomotem z drzewa kiedy zrywałam jabłka, najpierw było jabłko, potem byłam ja a na końcu.....wielka gałąź....co prawda wylądowałam na trawie ale pech chciał, że tam akurat stało metalowe wiadro i krzesło......a ja na nie zleciałam a na mnie ta gałąź....hmmmm efekt - złamane 2 żebra i obity cały lewy bok i plecy...wtedy jeszcze nie wiedziałam, że siniak może mieć kolor czarny z krwawymi pręgami...a bolało potem przez 2 miesiące, nawet teraz jak zmarznę tam to mi się odzywa, a było to 2 lata temu...a wszystko przez właśnie Szkodnika bo zapomniała, że się mnie nie straszy.....tak cicho weszła na działkę i wesoło zawołała: Jestem!!!! a w tym momencie córka podskoczyła, gałąź mająca 10 lat się złamała, nie zdążyłam się niczego złapać i sruuu......
chyba nie musze mówić, że ta paskuda jedna tarzała się ze śmiechu na trawie, widząc moją nieprzytomną minę jak rozglądałam się wokół i patrząc w górę co jest grane.....dopiero co siedziałam na drzewie to jakim cudem znalazłam się na dole?
ech......długo można by opowiadać
hej hej pogoda cudna dziś nieprawdaż?
no i wiem, mróz był niezły bo rano było -7 u mnie ale to słońce....ciepłe i jak grzało!
mi się tam dzionek podobał
byliśmy z tatką u mamci i jak na razie wszystko w jak najlepszym porządku no i wygląda na to, że wcale nie zemdlała ale poślizgnęła się na jakimś lodzie i po prostu wywinęła kozła bo ma na głowie i to z tyłu gigantycznego siniaka i potłuczony cały tył a późniejsze omdlenie w karetce to z powodu bólu
no i dziś dostałam jej kurtkę do uprania - białą notabene - i cały tył ma ufajtany a przód ani trochę - ciekawe jak ja to dopiorę