Forum Ogrodnicze Oaza

oj nie......Szamotulska 57, Szkółka Róż, Norbert Antkowiak

Nie znam człowieka...

no w życiu też o nim nie słyszałam, ale wujek mówił, że można tam zajrzeć bo mają ciekawe róże

kocham tę pogodę, oj jak ja kocham
nic tylko na działce spędzam całe dni i robię to co lubię najbardziej czyli na leżaczku od czasu do czasu, coś tam popielę, drzewo zetnę, wykopię czarną porzeczkę.......ach...zaś jutro od rana będę wędzić

zaś roślinki....no cóż....rosną i to jak szalone....
Caramella



Creme Caramel



Fiji



Pegasus

Martusiu jak zawsze bajeczne różane widoki Caramella cudo, uwielbiam róże w takich ciepłych kolorach
Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Mamy

Shirall wrote:
Nalewkę z jeżówki mam skopiowaną, ale na syrop lawendowy też jestem chętna, jeśli to nie rodzinna tajemnica to proszę o przepis
Martuś, niedawno dostałam paczkę z Rosarium, między innymi właśnie Bright as a button, mnie też ona zauroczyła
Dzisiaj kończę smażenie wiśni

Aguś

Iwonko
to żaden sekret spokojna głowa......syrop lawendowy jest prosty....

2 szklanki cukru (jak ktoś woli mniej słodki to może zmniejszyć ilość)
0,5 szklanki kwiatów lawendy (chodzi o te kłosy ale można też dodać kilka gałązek)
1 litr wody

Z wody i cukru robimy syrop cukrowy - cukier rozpuszczamy całkowicie w wodzie i jak tylko zabulgocze, wsypujemy lawendę i zaraz odstawiamy na 24 godziny. Po tym czasie przecedzamy, wyciskamy kwiaty zaś płyn przelewamy do słoiczków i pasteryzujemy.
Jak ktoś woli może dodać sok z jednej cytryny ale ja tego nie robię.

Dziś wzięło mnie na wędzenie.....rano przed 9 już byłam na działce i po 1,5 godzinie (węgiel drzewny plus zrębki śliwkowe) takie oto smakołyki.....


zdjęcia zrobione w domu bo z działki trzeba było wiać.......przyszła taka burza

no burza, burza i po burzy....po 16 już po niej śladu nie było ale co popadało to dobrze
ale fakt, ze nie chciałyśmy iść z mamą do domu ale tata zadzwonił, że to nie będzie taka przelotna burza tylko taka porządna i że mamy się nie ruszać tylko zaraz tata po nas podjedzie, ale i tak nas burza dopadła przed domem
mama zdążyła się schować zaś ja i tata....no cóż...kąpiel jest niepotrzebna
żeby w ciągu 15 minut tak się pogoda zmieniła? czyste niebo a po chwili.....chmury i ten wiatr

dziś na różowo
Cinderella



Robin Hood


Rosenstadt Freising


NN

Oj Marta czarujesz Ty różami i wędzonkami. Uczta dla oczu, nosa i podniebienia. Dzięki za relację z Rosarium - co poniektórzy żałują

Moni
oj ale wiesz, zawsze w przyszłym roku możesz odwiedzić Rosarium

Podoba mi się Robin Hood i Rosenstadt Freising.
Rosenstadt Freising to pnąca czy może okrywowa?

Bozi , Rosenstadt to taka rabatówka

Dzięki Marto , syropek skopiowany, akurat na dniach przymierzam się do cięcia lawendy więc przepisik od razu wypróbuję, bo do tej pory to tylko cukier aromatyzowałam kwiatami lawendy , ale chyba też nie będę dodawała cytryny, żeby syrop był czysto lawendowy.

Iwonko, nie ma za co
doczytałam, ze cytrynę dodaje się dla ładniejszego koloru by syrop był bardziej złoty choć nie wiem po jakiego grzyba skoro i tak sam ma przepiękny, bursztynowozłotawy kolor

Ale wczoraj mieliśmy nerwówkę w domu........no powód to oczywiście mama
wyszła z kuchni, w której ja też byłam, chciała pójść tylko do łazienki, wyszła na korytarz no i w tym momencie......rozległ się tak łomot i po chwili jęk.......no bez powodu się mama przewróciła
miała szczęście, że wylądowała na worku z ciuchami ale i tak ma siniaka na głowie, obity bok i kolano na szczęście nic innego się nie uszkodziło ...ufffff po prostu tak nagle jej nogi posłuszeństwa odmówiły
lekarz mówił, ze coś takiego może się bardzo rzadko zdarzyć ale żeby tak
no i mama w ogóle nie pamięta samego momentu upadku......tylko to, że szła do łazienki potem nic.........no i moment kiedy ja i tata nad nią się nachylamy
no wyglądało to strasznie ale dziś mama ma taki ubaw z tego a ile siniaków
no my też się z tego wieczorem chichraliśmy bo owszem potłukła się biedulka ale ta jej mina kiedy się zorientowała, że leży na podłodze.... a dopiero co ją wiśnia zaatakowała na działce
ach........mam ja to wesoło z mamą, oj mam

Dobrze, ze tylko na strachu się skończyło...
Cinderella piękna

Kasiu no na szczęście tylko na strachu się to skończyło
wszystko ma na swoim miejscu i żaden krąg czy implant nie został naruszony, jedynie co ją teraz boli to posiniaczony bok i kolano i oto dlaczego nie może sama nigdzie jeszcze wychodzić......tak jej organizm reaguje na te szyjne implanty
a jeszcze miesiąc leczenia i sanatorium pod koniec sierpnia i może wrócić do pracy

Cinderella oj tak piękna.....i ten zapach zielonego jabłuszka
a jaki potwór mi rośnie

Martusia, nie wiem już czy w Twoim wątku bardziej pachnie różami czy wędzonką ...
Wszystko się pomieszało.

Oj ,biedna Mama, dużo zdrówka życzę!

Madziu
hehe za 5 dni będzie pachnieć wędzonym boczkiem bo dziś zapeklowałyśmy 2 kg surowego boczku, zaś za 5 dni będę wędzić