Dzień doby

Wczorajszy dzień spędziłam tak jak można sobie wymarzyć podczas urlopu - na kolanach grzebiąc w ziemii

Poplewiłam, usunęłam przekwitłe kwiaty, poprzycinałam róże, wytłukłam milion pięćset ogrodnic i jeszcze znalazłam czas na hamak i zdjęcia

Teraz poranna kawusia w Waszych ogrodach

i znowu ruszam w zielone
Doris, a gdzie zamówiłaś Francois? Moja była kupowana w Stange, świetne sadzonki. Kolorek Francois pasuje do odcienia Louis Odier, dlatego posadziłam ją w parterku

Ty już pewnie wyjazdowo? Udanego pobytu na wsi, jak wrócisz to ogrodu nie poznasz

Dla Ciebie, wczorajsza Pashminka, zapączkowana na maksa:
Adrianie, mój ogród jest oficjalnie otwarty dla zwiedzających, bez względu na pogodę

W trakcie fali upałów róże mdlały w ciągu jednego dnia, teraz jest już lepiej, ale przekwitły te największe przy tarasie,
Louis i Boule de Neige. Usmażyły się

Ramblery na altanie teraz dają pokaz, niestety zżera je bezlitosna niszczylistka
Dziękuję
Dorotko 
Ta jarzmianka to najpewniej odmiana Lars albo Star of Beauty, obie były ciemne, ale teraz nie wiem gdzie jaka rośnie…

Kupowałam po kilka sztuk z odmiany i rozsiały się też same. Urocze roślinki. Będę zbierać siewki i zaludniać kolejne rabaty, jak dla mnie ta roślinka to strzał w dziesiątkę jako towarzystwo dla róż
Tojeść purpurową kupiłam w szkółce Dobre Pole, koło nas. Niestety już nie mają

Rozeszła się w ciągu 2 tygodni…czyżby wpływ Chelsea?
Pam, problem w tym, że sobie nie radzę

Muszę część eksmitować jesienią bo na rabatach gęsto….a robię wszystko sama i czas mam tylko po pracy

Sam obchód z przycięciem, kwiatów to u mnie 2-3 godziny. Oprysk półtorej godziny…o plewieniu nie wspomnę

Ale póki daje radę, warto
Julek, widzisz, tylko ja nie chcę się pozbywać dużych róż..podobają mi się takie plamy na rabacie…myślę, że mam za dużo rabatówek i drobizny. Zadowolona jestem z angielskiej - tam wszystko gra i buczy, głównie dzięki swobodnych nasadzeniom bylinowym i dużym plamom koloru z róż. Muszę przearanżować zachodnią, tam jest za dużo kolorów. Przy tarasie też pewnie jakieś wylecą bo ciasnooooo…Aphrodite się nie mieszczą a mam w sumie 3 szt. Ciężko mi jednak z nich zrezygnować bo to niezawodne różyce..jak LO i Boule de Neige kończą spektakl to one robią pokaz na tej rabacie i jakoś się kreci do jesieni. Szkoda mi ruszać, ale chyba trzeba będzie…

Z przodu w miarę już jest to co chciałam, chociaż wolałabym rabatę biało-czerwoną zamienić na…. białą

Narazie jednak jest płomienna czerwień, która energetyzuje mnie ilekroć patrzę na nią przez kuchenne okno:
Gdy zachodzi słońce, ta róża płonie żywym ogniem
Z drugiej strony mam tam bladawce, więc może ta czerwień w jednym miejscu powinnam zostać?
Ewa, dziękuję za odwiedziny! Ja też gonię własny ogon w ogrodzie i na wirtualne spacery czasu brakuje….ale nadrobię jak pogoda się zepsuje

Tojeść kupiłam u nas, pisałam Dorotce. Samolotem, w bagażu podręcznym, w dodatku z wyspy(!) byłoby ciężko przewieść jakiekolwiek rośliny
Miłego dnia w ogrodach