Forum Ogrodnicze Oaza

Jagódko, ależ za co przepraszasz?
Co kto lubi. Ja na przykład nie lubię mdłej słodyczy.
Nie obieram cytryn, dlatego używam niepryskanych. Poza tym - gdybym wzięła sam "środek" - to jest 90% woda, nawet zakładając, że bym dała mnóstwo cukru i bardzo dużo pektyny - wyszłaby ulepkowata galaretka, a nie dżem. A ja lubię "poczuć pod zębem", nigdy nie rozgotowuję całkowicie owoców.
Robiąc dżem cytrynowy sugeruję się sycylijskim przepisem, i tak zmodyfikowanym o te jabłka, które dodatkowo zagęszczają masę.
Ta biała warstwa nazywa się po angielsku (i niemiecku) "zest" - a inne znaczenia tego słowa to smak, pikanteria. Bo właśnie cały smak w tym.

Aniu zaintrygowałaś mnie włoskim dżemem z Carrefoura. Chciałabym go spróbować. Czy mogłabym prosić o zdjęcie opakowania? Jeśli masz oczywiście.

Przepraszam, że się wtrącę, ale muszę Cię Aniu dopytać, bo Jagódce zapewne chodziło o albedo, które trzeba usuwać z większości cytryn. Ale na Sycylii używają cytryn Piritto. Mają one bardzo duże i słodkie albedo, a witamin jest więcej niż w samym soku. Jeżeli cytryny Piritto posypie się odrobiną cukru, to można je zjeść w całości. Stąd moje pytanie do Ani, czy w Lidlu zwracasz uwagę na to jaka to odmiana cytryn, czy tylko kupujesz te niewoskowane. Bo ja zawsze pieczołowicie usuwam albedo, a jakbym nie musiała to byłoby super.

Nie robiłam nigdy dżemów z owoców cytrusowych,ale kandyzowaną skórkę często.Nigdy nie wycinam albedo i uważam ,że z nim jest dużo lepsza np w keksie,czy maku.

A ja zawsze wycinałam wiedziona wiedzą wyczytaną tu i ów. Ale bardzo się cieszę, że roboty można sobie zaoszczędzić. Jak tylko pojadę do sklepu, to kupię sobie eko cytryny i spróbuję.

Jagódko - eccola! La marmellata di limoni.





Jest (lub bywa) na półce "kuchnia świata".

Jak pisze producent na etykietce - jest ze skórką i całą resztą. 80% owoców (z cytrusowych sadów całowanych przez słońce - ale dżemowa poezja ) w masie dżemu. Czyli - coś, jak w moim. Jakbym miała wycinać to białe (tak, albedo, dzięki za przypomnienie polskiej nazwy ) - to bym się skichała za przeproszeniem. Dżemy robię szybko - bo zjadam je szybko .

Mnie leciutka goryczka nie tylko nie przeszkadza - dodaje dodatkowego smaku do słodyczy i kwasowości. Przecież popularna jest marmolada z gorzkich pomarańczy - prawda? Tam tej goryczki o wiele więcej. Ale - co kto lubi.

Janinko - niestety, siatkę z nazwą odmiany wyrzuciłam do śmieci - a plastiki zabrano wczoraj. Ale na pewno nie była to szczególna odmiana, tylko te eko, co są teraz w Lidlu.
Ja Ci powiem, że ostatnio bardzo poszłam na ułatwianie sobie życia. Kiedyś tarłam cytryny (całe, oczywiście) na grubej tarce, co zawsze kończyło się obrażeniami palców - i do skórki cytrynowej dochodziło trochę mojej . Teraz - kroję grubo (by usunąć pestki), rozparzam i blenduję.
Podobnie robię z innymi "twardzielami", jak pigwy - z tym, ze tych nie blenduję, przecieram przez sitko. Patent Lucynki-Emalii.

Nieskromnie napiszę, że moja "marmelata" nie jest gorsza od tej sklepowej, a może i lepsza. Przepis (lekko spolszczony) z włoskiej książki kucharskiej.

Aniu bardzo dziękuję za zdjęcia i poetycki opis dżemu Teraz już wiem czego szukać i MUSZĘ ! go spróbować. Po degustacji podzielę się wrażeniami. Jeszcze raz dziękuję.
Sprawdzę też bio cytryny w Lidlu, może to są przypadkiem te sycylijskie o których pisze Janinka?
Kaju jaki masz sposób na kandyzowane skórki owoców cytrusowych? Moje robią się strasznie "skamieniałe" w słoiku, zresztą zawsze wycinałam dokładnie albedo. Chętnie skorzystam z dobrego przepisu.

Jagódko, Janinko pokłusowałam dziś znowu po cytryny - i paczcie, paczcie, faktycznie są z Sycylii, odmiana Primaflore. A jak tam wlazłam, tuż obok w zamrażarce była kostka mango, też eko (podobno). Kupiłam dwie paczki - z myślą o nico innym dżemiku, w sam raz z mnóstwem karotenu na zimową niedolę.
Dwie paczki tego mango (razem 60 dkg) wrzuciłam do gara,



dodałam dwie Promaflorki tak pokrojone:



i 20 dkg trzcinowego cukru;



Uwaga nr 1: to mango jest bardzo, bardzo słodkie (wiedziałam o tym, dlatego dodatek cytryn). Jeśli ktoś nie lubi ulepku - ostrożnie z cukrem, moja ilość aż za duża.

Uwaga nr 2: mango się lubi przypalić, nim puści sok, a nawet potem warto pilnować.

Na koniec druga połówka wczorajszej torebeczki z pektyną, blendowanie - proszę bardzo!



Trzecia cytrynę z siateczki zużyłam do dorsza w stylu dalmatyńskim - ale to temat na inny wątek

Stanowczo nie mogę tu zaglądać!
Ciekawi mnie ta pektyna... Swoje przetwory zwykle gotuję do zgęstnienia - żelfixu użyłam raz i to był o raz za dużo, nie smakowało nikomu - i czasami ten długi czas mnie zniechęca, może pektynka się sprawdzi? A mam taki garnek, do którego nic nie przywiera. Pilnuję go jak oka w głowie, nikt inny nie ma prawa go używać ani myć. Do dżemików z tendencją do przypalania się jest idealny.

Aniu, jak czytam o twoich predyspozycjach smakowych, to jestem przekonana, że smakowałby Ci dżemik z cytryńca i gruszek. Ja do przetworów daję odrobinę cukru, tylko do smaku, bo nie lubię za bardzo słodkiego. Co do pektyny, to w tym roku zakupię, bo też raz użyłam żelfixu i to było o jeden raz za dużo. Na razie nic nowego nie będę robiła bo zapasy mam jeszcze spore. Urodzajny rok miałam

Kobitki - z smakiem się nie dyskutuje, jak wiadomo - ale pektyna go nie ma w ogóle.
Przecież to produkt naturalnie występujący np. w jabłkach -zresztą, komu ja to tłumaczę!
Rzecz w tym, że w różnych dżemiksach itepe podróbkach dodawane są i inne substancje konserwujące, warto czytać drobno wydrukowane.
Ja tak robię nie tylko z powodu wrodzonego lenistwa, ale i chęci jak najkrótszego oddziaływania na owoce temperaturą.
Nie chcę przekonywać nikogo.
Cytryńca nigdy nie próbowałam - ale wygląda nieźle.

Pisałaś jeszcze o dżemiku z pigwowca. Ja też taki poczyniłam, ale bez imbiru, ale z pikantną papryczką. Masz rację do sera wyśmienity. Mój ser był wędzony. Sam dżem kwaskowaty, ale pikantność się gdzieś zgubiła Wszystko na talerzu to moja robota. Oprócz noża i widelca

Aniu przepiękne zdjęcia poglądowe kolejnych etapów "produkcji" dżemu z mango i cytryn - znowu ślinka leci i kolejna inspiracja!
Zakupiłam dziś cytryny (mango nie było, a bardzo lubię). Nie udało mi się przejść obojętnie obok nasion

Poszłam tylko po cytryny...jutro coś pokombinuję, może z dynią - leży obok.
Janinko gratuluję smakowitych wyrobów!!! Szczególnie trudno chyba zrobić ser? Jutro piekę kajzerki, chleb i ciastka kręcone przez maszynkę.

Moje cytrynki nie wstawiło się zdjęcie

Jagódko, z dynią będzie trochę inny, ale też na pewno dobry - i też mnóstwo karotenu.
Przed osobami piekącymi chleb mogę tylko skłonić głowę - ale i nie mam takiej motywacji, z mężem zjadamy półkilowy bochenek w tydzień (plus ja po małej maślanej bułeczce z dżemem, a jakże, na śniadanie). W dodatku mam dostęp do fantastycznego pszennego chleba na pszennym zakwasie, a żytniego mój żołądek nie akceptuje .
Te goździki powodują, że się uśmiecham, hodował je mój wspaniały, kochany dziadek w latach sześćdziesiątych/siedemdziesiątych- mnie absolutnie nie "wychodzą", nawet nasiona z ziemi

Aniu ja na co dzień nie wypiekam chlebów, ale mam w domu mąkę chlebową i chcę ją zużyć - będzie chleb na drożdżach. Po cichu powiem, że zakwas żytni który miałam w lodówce spleśniał. Podziwiam Janinkę, że potrafi utrzymać go od tylu lat. Dostałyśmy z siostrą wieloletni zakwas o imieniu "Hieronim" od "Chlebodawcy" - pana Arka - pasjonata, który wypieka chleby wg starych receptur (i nie tylko), ale mnie nie udało się go utrzymać Siostra piecze dalej! Spróbowałam jej bułeczek - kajzerek i sklepowe chemiczne niech się schowają. Dziś moja próba.
Jeśli masz gdzie kupić dobre pieczywo, to wielka wygoda - super!
Co do goździków, to je bardzo lubię, kwitną całymi bukietami i dość długo. Kupiłam, bo mają być pełne - zobaczymy. Są raczej łatwe w uprawie często same się wysiewają. Może miałaś Aniu złe nasiona?

Ponieważ pożarłam cały poprzednio robiony dżem, zaistniała konieczność odnowy zapasiku.
Tym razem - czerwone pomarańcze.
Wymyte obrałam cieniutko obieraczką do kartofli



Pokroiłam w kosteczkę -bo lubię czuć coś "na zębie"



Dodałam na prawie kilo owoców tylko 20 dkg cukru, cztery utłuczone goździki i odpowiednią porcję pektyny (ale tę ostatnią po solidnym zagotowaniu dżemiku).
Wyszły trzy słoiczki.
Teraz uwagi.
Wersja dla lubiących gładki dżem - użyć blendera na etapie po gotowaniu, pektynę dodać później.
Dżem, mimo małej ilości cukru, wyszedł bardzo słodki (koniec sezonu pomarańczy). Za słodki dla mnie. Powinnam była dać choć jedną cytrynę, lub sam sok.

I po co ja tu wlazłam