Forum Ogrodnicze Oaza

Mój dwudniowy chleb na drożdżach z mąki pszennej(około połowa), żytniej i żytniej pelnoziarnistej wygląda tak

Czytałam, że dodatek kefiru lub maślanki przedłuża świeżość chleba. Do mojego dodaję maślankę. Taki chlup"na oko".
Z dodatkiem własnoręcznie zrobionego serka przepyszne.
Myślę, że i do zakwasu dojdę.Muszę dojrzeć

KaLo wrote:
Ja wiem że zakwas to dzikie drożdże chodzi raczej o ideę: wolno rosnący naturalny zakwas lub szybkie drożdże piekarskie

Borze szumiący, dziś tym moim chlebem można się albo mocno walnąć w głowę i wybić głupie pomysły albo od razu popełnić samobójstwo trucizną gliniane cegły po prostu. To by było na tyle kariery piekarniczej

Gałązko, dystans do swoich wypieków, widzę, masz zdrowy, więc może jednak nie rezygnuj? To pewnie wina przepisu, odkąd znalazłam taki, z którego chleb nam smakuje, nie szukam dalej ani nie kombinuję. No dobra, trochę kombinuję, ale malutko

Zerknęłam do Twojego wpisu z poprzedniej strony i spieszę donieść, że sama piekę chleb w termoobiegu w 230 stopniach (10 minut, potem zmniejszam temperaturę), więc tam przesadnego problemu nie było.

zwykły_chłop wrote:
Może nie tyle o idee co o fakt, że ciasto z maki żytniej musi być zakwaszone (fermentowane) bo wyjdzie straszny gnieciuch. Dodatek mąki żytniej do ciasta pszennego na drożdżach powoduje gorsze jego wyrastanie i to, że gotowy chleb jest cięższy. Aby chleb dłużej zachowywał świeżość należy dodać gotowanych ziemniaków. Można też kilka łyżek mąki zalać wrzątkiem i taki klajster dodać do ciasta co spowoduje poprawienie pulchności wypieku.

Ja dorzucę jeszcze uwagę na temat pieczenia
JaNina wrote: Mogę jeszcze dopisać, że jak wkładam chleby, to piekarnik jest rozgrzany na maksa i wtedy wylewam odrobinę wody na spód piekarnika, żeby piekarnik dobrze zaparować. Po zamknięciu piekarnika temperaturę obniżam do 230*
Wychodzą takie

Mam wrażenie, że z wysuszaniem przez termoobieg dużo zależy od rodzaju ciasta. Chleby z ciasta gęstego, dającego się formować w bochenek nie wysuszają się mimo mojej drogi na skróty. Na początku bardzo pilnowałam, żeby piec na 2 grzałkach, ale któregoś razu w roztargnieniu włączyłam termoobieg i zauważyłam dopiero wyłączając piekarnik. Chleb nie odbiegał od poprzednich i dlatego przestałam się z nim patyczkować
Niestety może to być też trochę kwestia konkretnego piekarnika, więc absolutnie nikogo nie namawiam do termoobiegu.

Piekarnik oczywiście też zaparowuję (wodą z rozpylacza albo wlaną do miseczki), a po upieczeniu chleb obficie spryskuję wodą.

Przyznaję się, że także piekę wszystko z termoobiegiem - z tej prostej przyczyny, że pokrętło reaguje tylko na ten sposób grzania, więc wyboru nie mam. Natomiast w moim rodzinnym domu był początkowo piekarnik gazowy, bez termometru, więc ustawianie temperatury musiało być opanowane w najwyższym stopniu, jeśli chciało się wyjąć z piecyka ciacho bez zakalca.
Chlebek pieczony z termoobiegiem :

I kolejny raz potwierdza się, że każdy musi sobie tak dostosować przepis i wykonanie, żeby dostosować to do własnych możliwości sprzętowych, czy dostępności surowców. Najważniejsze, żeby było zdrowe i Nam smakowało. O satysfakcji już nie wspomnę Więc kto tylko może i chce niech wkłada do swoich piekarników mieszaninę mąki i wody z dodatkami, a wyciąga cudowne, pachnące wypieki
Aniu, przypomniałaś mi, jak jako młoda mężatka w wynajętym mieszkaniu piekłam w piekarniku pieca węglowego. To była dopiero jazda Wkładałam do piekarnika kawałki papieru i na podstawie stopnia ich spalenia, decydowałam, czy piekarnik ma już odpowiednią temperaturę, czy nie. Jak się domyślacie, to za dużo wtedy nie piekłam

JaNina witam mam do Ciebie prośbę czy możesz podać przepis na ten piękny chlebek z koszyczka kilka postów wyżej ?

Czytam, czytam i znów zachciało mi się własnego chleba.
Kiedyś piekłam co tydzień po 3 keksówki.
Tak więc pokusiliście i właśnie nastawiłam własny zakwas.
Przy hiperinsulinemii, insulinoporności i hipo reaktywnej chleb musi składać się z 4 składników: mąki, wody, soli i zakwasu.
Teraz 5 dni karmienia a potem jak się uda będę się chwalić.

pszczelarz5 wrote: No tak, przepis Przepisy to mój największy problem
W dzień pieczenia rano wyciągam zakwas żytni z lodówki.
Wieczorem biorę 400 g mąki chlebowej 750 i 400 ml wody. Do tego dodaję tyle zakwasu ile mam, ale zawsze zostawiam coś na "zaś". Mój zakwas ma już 7 lat, więc pilnuję, żeby była ciągłość Mieszam i zostawiam do rana. Rano dodaję 800 g mąki i około 400 ml wody. Tu już daje o sobie znać doświadczenie, bo o ile do foremek można dać luźniejsze ciasto, to do koszyczka musi być takie "akurat". Musowo 3 łyżeczki soli i czarnuszki tak na oko.
Wyrabiam robotem planetarnym. W trakcie wyrastania raz lub dwa razy naciągam/zagarniam ciasto z boków do środka. Coś się wtedy dzieje z białkiem i glutenem, ale teraz nie potrafię wytłumaczyć i dodatkowo wypuszcza się trochę dwutlenku węgla, którego drożdże nie lubią. Zakwas to też drożdże. To jest porcja na dwa bochenki, które wchodzą do piekarnika. Po wyrośnięciu ciasta wkładam je do koszyczków rozporowych, a po około godzinie, przekładam na blaszkę, nacinam i do piekarnika nagrzanego na maksa tak jak opisywałam. Około 40 minut wystarcza. Może w przyszłym tygodniu będę taki piekła to opiszę dokładniej co akurat robię.
Dodam jeszcze, że ten chleb z powodu tej skórki, smakuje mi najbardziej

Moje doświadczenie z kruszącym się chlebem to przede wszystkim za suche ciasto.
Wszystkie przepisy podające wodę w gramach trzeba dostosować do konkretnej mąki i jej wilgotności. Trzeba się nauczyć jaką konsystencję musi mieć ciasto.
Pieczenie kiedyś robiłem tak: Piekarnik na max, później pół szklanki wody na rozgrzaną patelnię czy tam inną brytfankę, wstawiam chleb, zmniejszam do ~180°C i piekę godzinę. Kiedyś pierwszy kwadrans trzymałem temp maksymalną, ale za często zapominałem zmniejszyć i był w kolorze murzynka afropolaka

JaNina wrote:
Janeczko, czy mogłabyś przybliżyć ideę takiego koszyczka ? Znam jedynie kołki rozporowe

Przy okazji zapraszam na kęs dyniowych bułeczek na zakwasie

Zakwas dokarmiony mąką żytnią razową z młyna:

Aniu Jnince chodziło chyba o koszyczki rozrostowe, takie w których chleb wyrasta. Pewnie ma w domu remont i jest na etapie kołków rozporowych .

Bułeczki wyglądają przepysznie

Witam domowych piekarzy.
Pierwszy raz odważyłam się upiec domowe bułeczki i wyszły całkiem niezłe.

Bagietki są bardzo smaczne, a smak dużej bułki z maszyny do pieczenia
poznam dopiero jutro - nie mogę jeść ciepłego pieczywa.

Jakiś czas temu pochwaliłam się, że robię zakwas od zera.
Wyszedł chyba dobrze, to pierwszy z niego chleb z foremki.

Niestety nie możemy docenić go w
100% bo jakaś infekcja odebrała nam smak, węch i ...apetyt.
Ale następne będą docenione na 100%.

Beatko, trzymajcie się i na tych objawach się to powinno zakończyć, bo to "odmiana" dająca objawy neurologiczne.