Forum Ogrodnicze Oaza

Zakwitła. Miała być Doren a jest Top Brass albo 'Raspberry Sundae' Obie te żółte dolne płatki mają inne


Kolejna podobna, a jednak inna Sorbet


Mireczko

Mirko - zdrowiej łagodnie.

Jesteście bardzo delikatni Nikt mi nie pisze że Shirley nie pachnie, jak czytam w opisach, no cóż wychodzi na to, że moje oczekiwania przerastają rzeczywistość.

U mnie też pierwsze kwiaty po wsadzeniu jesiennym Duchesse de Nemours, zapach był od początku ale dopiero w wazonie się rozwinęła do końca. Dwa kwiat, ale dla mnie to wystarczy.



Angel Cheeks sadzona w luty tego roku (!) też dwa kwiaty i małe pąki boczne ale one chyba zaschną.



I koniec, jeszcze jest jeden pąk Do Tell.

Dziękuję za wszystkie ciepłe myśli Pokażę te moje nędzne resztki i koniec z piwoniami. Niektóre zasuszyły już duże kolorowe pąki, to się dotąd nie zdarzało ale ja mam teraz tak:











Jak widać one walczą teraz o życie , nie o kwiaty. I żeby nie było podlewane ale było, chyba pięć razy w ciągu tego miesiąca podlewałam porządnie całą rabatę ale widać że to nie starczyło, słońce jest mordercze. Taka na przykład Moon River z już dużymi pąkami które pokazują kolor, nie mam pewności czy je otworzy, wątpliwe bo się zatrzymały i w ogóle nie rosną:



To samo Dinner Plate:



Ale wróćmy do tego co było; Henry Bockstoce, miał osiem pąków rozwinął sześć:



Te dwa maluchy nie dały rady:















Prawdziwa głęboka czysta czerwień. Drugi młodszy Henry chyba nim nie jest, kwiat jest bardziej różowy, to zaledwie odcień lub dwa ale daje do zastanowienia chociaż się tym nie martwię bo w końcu to kolejna nowa piwonia. Tylko szkoda że poszedł w pobliże Old Faithful bo wydają się z daleka podobne. Mały kwiatek i podpieczony ale już widać że kolor inny;



Nawet obfociłam im liście żeby porównać ale to są takie niuanse..

Prawdziwy Henry a poniżej "podrzutek"





Jakby dłuższe? Bardziej zaostrzone? Trzeba będzie poczekać aż ten młodszy zmężnieje i pokaże więcej i lepszej jakości kwiatów.

Old Faithful; dodała jeden kwiatek więcej ale kwiaty mniej okazałe niż w zeszłym roku:













Końcówka kwitnienia Princess Margaret bo pokazywałam tylko pierwsze kwiatki. Dość dobrze zniosła suszę ale ma osłonę w najgorętsze godziny od jałowca, ona i Avis Varner, dlatego dobrze sobie poradziły.







Zdjęcia z dziś, jeszcze parę nieosypanych kwiatków:







Wspomniana Avis Varner wygląda teraz tak ale pokażę też zdjęcia z najlepszego kwitnienia:

















Jeszcze parę fotek całkowicie zbielałej Noemie Demay:







Ona dość ładnie kwitła. Highlight, tylko trzy kwiaty w tym roku. Młodziak zasuszył swoje trzy pączki i nici z porównania:





Madame Calot, rozwinęła wszystkie siedem pąków ale kwiaty maleńkie i bardzo jasne:









Sarah Bernhardt, nieźle upieczona:









Została jeszcze Jacorma i chyba da radę:





Jeden z dwóch kwiat Krystyny, no postarała się kobita



I może, Dinner Plate da radę. Bardzo wiele piwonii zasuszyło pąki i wiele ich w ogóle nie zawiązało, jak Madame Gaudichau.

U mnie za to pada i wieje, kwiaty leżą na ziemi ,czy to sprawiedliwe ?
Przynajmniej trawniki podlewa, bo zaczynało robić się nie wesoło. Noce zimne za to, a zielsko rośnie.
To- to nawet nie wiem co to ,bo ewidentna pomyłka.






To Krystynka


White Cap

W mieście zbliża się przesilenie sezonu, pierwsze, największe kwiaty chińskich w większości osypują się, boczne, o ile są - jako tako; wczesne odmiany odtrąbiły "na koń" - mam nadzieję na spotkanie za rok. Kilka nie kwitło wcale, w tym Candy Stripes, na którą liczyłam, bo "z dobrego domu". To samo - Do Tell, ta może nie aż z takiego źródła, ale mało co urosła i generalnie chyba kupię jej siostrę. Żeby tak jeszcze gdzieś dawali Sword Dance - w tym roku obeszłam się smakiem.
Ta White Cape rzeczywiście ma biały środek, czy tylko rozjaśniony, Beato?

I jeszcze - przepraszam za głupotę pytania - jak nisko obcinacie przekwitłe pędy? Tylko nasienniki czy może macie jakąś regułę? Ja przyznam, że obcinam chińskie dość nisko, naturalnie tylko pędy kwiatowe. Itoh dużo wyżej, bo część pędów jednak drewnieje, naśladując swoje wielkie krewniaczki.

Moje z dziś:
Bartzella w głębokim cieniu; już postanowiłam ją przesadzić, ale może i lepiej mieć jedną "obsuniętą w czasie"?





Rozpoznana jako Doreen - czy nią jest?



Młodszy kwiat:



Mme Gaudichau - z dedykacją dla Mirki; ta dryblaska sięga mi prawie do podbródka, wielka nie jestem, ale mimo ubicia na starość pewnie 164 cm mam.

Boczne kwiaty



i taki na niższym pędzie



Garden Treasure - ta ma jeszcze kilka pąków twardych i zielonych, ten rok super.



Czekam na kolejne kwiaty Lizaczka (też dużo pąków) i na Festiva Maxima, dla odmiany zapowiadającą się nieszczególnie.

Łatka wrote:
Pasowałaby

Łatka wrote:
Aniu, jakby za wąskie te "pióra" na 'Laurę Dessert'. 'Laura D.' jest podobna do 'Primevere'. Moim zdaniem to coś innego, ale trzeba przyznać, że wygląda interesująco.

Jedna z moich ulubienic - 'Mother's Choice'.


'Old Faithful'


Była zidentyfikowana jako 'Santa Fe', ale zastanawiam się, czy nie jest to 'Duchesse d'Orleans'.

Czasami jest ciężko zfocić rzeczywisty kolor. Patrzysz na kwiat w realu i wychodzi jakbyś zfotografował coś innego. Trudno ,dla celów porównawczych=poszłam i zerwałam do wazonu .Chodzi o niuanse nie o piękno w sumie . Zerkam na wazon i fotki Rabata kolekcjonerów. Zamówione Neon-zgodny , Black Beuty-zgodny ,Peter Brand-pomyłka , Swor Dance-zgodna, Red Boomer Soner -zgodny i Doreen z LG niezgodny.
Popatrzmy na kolory



1 To jest Neon płatki korony ciemniejszy róż


2 Whaite Cap jest o ton jaśniejsza od Swor Dance. Tu widać w środku czerwony i białe końcówki.

3i 4 to chyba ta sama odmiana Swor Dance i nie Doren na pewno


Razem
W środku dwie Swor Dance.

Madam G zakwitła ,ale czy zgodna ,może na drugi rok pokaże ciemne łodygi i będzie wiadomo


Mireczko może gdzieś masz to foto z porównaniem różowych w słoiczkach...
Fascynują mnie opisy np liści czy kwiatów ,tu piwoni /Lektura nie obowiązkowa/
pl.wikipedia.org/wiki/Piwonia_(ro%C5%9Blina)
Liście
Sezonowe[8], długoogonkowe i skrętoległe[11][9], zwykle skupione w szczytowej części pędów[9], często nieco skórzaste i mięsiste[10]. Blaszka liściowa jest kilkukrotnie trójdzielna lub pierzasta, z końcowymi odcinkami lancetowato klapowanymi, czasem z cienkimi, równowąskimi łatkami (piwonia delikatna)[9][10].
Kwiaty
Okazałe, osiągające ponad 15 cm średnicy[10], u piwonii drzewiastej i odmian przekraczające czasem ponad 30 cm[9]. Białe, różowe, purpurowe, rzadziej żółte, często pachnące. Mieszańce mają też kwiaty dwubarwne i pełne. Efektowny okwiat tworzą spiralnie rozwijające się płatki korony zwykle w liczbie 5–9 (rzadziej płatki są tylko cztery, a czasem bywa ich znacznie więcej, zwłaszcza u odmian uprawnych do ok. 25[11]), które otoczone są przez 5 nierównej wielkości działek kielicha i od 1 do 12 liściopodobnych przysadek[9]. Pręciki są bardzo liczne – jest ich od 50 do 200 i są one wolne. Nitki pręcików dochodzą do nasady pylników, które są prosto ku górze wzniesione i otwierają się podłużnymi pęknięciami[11]. Pręciki dojrzewają i uwalniają pyłek równocześnie[10]. Między pręcikami znajdują się gruczoły, interpretowane czasem jako prątniczki[11], wydzielające słodki sok i tworzące czasem pierścień wokół nasady górnego słupkowia. To tworzone jest przez wolne owocolistki w liczbie od jednego do ośmiu[9], przy czym najczęściej jest ich pięć[11]. Są one zwykle owłosione i zwieńczone krótką, szeroką szyjką słupka[9].

Mateuszu, dzięki za jak zwykle kompetentne uwagi. Primavere też kiedyś kupiłam, gdzieś musi być...

Te "pióra" dopiero teraz się tak surrealistycznie wygięły, kilka dni temu wstawiłam zdjęcie bardziej "uczesane".



To naprawdę kwiat tej samej rośliny.

Wierzę, Aniu, że to kwiaty jednej rośliny. Nie raz się przekonałem, co piwonie potrafią wyczyniać

Szczerze mówiąc, sam już nie wiem. Z jednej strony wydaje się, że starsze petaloidy są za bardzo pozwijane, z drugiej - nie mam tej odmiany, więc nie mam pojęcia, jak ona potrafi się zachowywać. Młodszy kwiat można by przypisać Laurze, podobieństwo jest, jednak późniejsza faza kwitnienia... Jestem raczej na "nie". Może ktoś inny się jeszcze wypowie.

Poniżej fotka ze strony American Peony Society. Tutaj petaloidy są naprawdę wąskie.



Próby identyfikacji odmian to sama przyjemność, prawda? I ja mam nn-ki, którym nie potrafię przypisać imion. Nie powiem, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, jednak byłoby miło, gdybym je znał.

Chyba już pokazywałam w tym sezonie, ale nie mogę się na nią napatrzeć, 'Festiva Maxima' - ten sezon jej służy.


Podobne do siebie, a jednak różne:
'Whie Cap'


'Ursyn Niemcewicz'


Ta polska odmiana jakby gorzej sobie radzi z palącym słońcem, a rośnie na stanowisku z nieco krótszym czasem ekspozycji na słońce.

Perełka wrote:
Mówisz i masz:



1) Avis Varner
2) Kansas
3) Paul Wild
4) Big Ben

ślicznie .

'Coral Charm' jaśnieje


Zaczyna coś, co w kolorze jest podobne do Karla R., ale mniej pełne kwiaty i o jakiś tydzień-półtora później kwitnie. Kwiaty otwiera w dzień, wieczorem zamyka.

Zaczyna Jacorma:





I z dziś:











Glory Hallelujah; cień pod potężnym Grandhotelem jej nie służy:





Pokażę jeszcze je wszystkie jak się otworzą. A cały czas kwitnie jeszcze dzielna Princess Margaret:

Itoh 'Batrzella' już drugi rok pokazuje mi środkowy palec i wypuszcza jeden pęd kwiatowy. Obrażona, że była dzielona. Ciekawe kiedy jej przejdzie ten foch. Dbam o szelmę najbardziej i miejscówkę ma najlepszą, a ta mnie testuje. Jedno jest pewne, że nie tknę już nigdy jej korzeni.

A to ten palec


Jakaż ta Sareńka śliczna (prawie jak moja wnusia Sara ).
'Sarah Bernhardt'

O, Mamusiu, jak ja się ekscytuję rozwijającym pąkiem 'Krystyny'. Co za kolor . Oczywiście wydziwiam koło niej, żeby to uchwycić na zdjęciu, ale czuję, że będziecie musieli uwierzyć na słowo. Po prostu mroczny obiekt pożądania.

Pytanie do uprawiających 'Bartzellę': czy wąchaliście jej kwiaty? Po sieci krążą wypowiedzi o przyjemnym zapachu. Obwąchałam swój jedyny kwiat. Z daleka nic, a z bliska ostra ziołowa woń, powiedziałabym: nieprzyjemna. Może ja mam nie 'Bartzellę', a np. 'Garden Treasure'. I jak wysoka Wam rośnie 'Bartzella'? Moja to niewysoki kompaktowy krzaczek.



A kupiona w punkcie sprzedaży przy wrocławskim OB kilka lat temu.

Jolu, zdjęcia chyba udało Ci się zrobić wierne, a w każdym razie zachęcające. Coś mi się zdaje, że mając na drugie imię Krystyna po prostu {b]muszę[/b] sobie zafundować tę wiśniową ślicznotkę.

A Twoja wnuczka ma fajne imię i jest na pewno śliczniejsza od każdego kwiatka.

Jedna z moich "Sar" też jeszcze kwitnie i wygląda na to, że spośród bylinowych to ona zakończy sezon.





To żółte na dole zdjęcia to absolutnie lepsza alternatywa Bartzelli, Garden Treasure.



Nadal ma kilka zamkniętych pąków. W sumie 12? 15?



Potwierdzam, panna B. to najkapryśniejsza, najbardziej opieszała z moich Itoh, ech, bym wywaliła, gdyby nie to, że przez wiele lat oczekiwania, jakie minęły od wsadzenia kolejnych egzemplarzy, granica moich rabat jednak solidnie się przesunęła i teraz niewdzięcznice siedzą po kątach.

To już lepszy Lizaczek, Lollipop, choć w tym roku ma małe, trochę nieudane kwiaty. Ale przynajmniej sporo.



Edit: co do zapachu się nie wypowiem, dla mnie obie są bezwonne. Ale możliwe, że masz GT. Różnica dotyczy w pierwszej linii koloru, o ile Bartzella jest jasna, powiedziałabym - dąży do koloru skórki cytrynowej, to Garden Treasure ma piękny odcień płatków klasycznego słonecznika. I sporo większe "ognie". Oraz zabarwione rózowo znamiona słupków, a nie seledynowe.

Nadal nikt mnie nie chce pouczyć, jak nisko fachowo ścina się pędy z kwiatami.