Forum Ogrodnicze Oaza

No ja nie wiem, jak to się dzieje, że u Was tyle róż kwitnie, a u mnie...?
Do kwitnienia zbiera się na razie NN przesadzona w ubiegłym roku w środku sezonu, w upale, oraz Sympatia, której, z kilu dorodnych egzemplarzy zostawiłam sobie najgorszy:(, i będzie kwitnąć wplątana w nią New Dawn, też pozostawiona podobnie jak Sympatia.
Reszta śpi z niewieloma pąkami, albo jeszcze zupełnie bez pąków.

Nimfa wrote:
No, ja też właśnie nie wiem

Nimfa wrote: Proszę napisz coś jak to zrobiłaś, nie zdążyłam wiosną przesadzić jednej róży NN, a w tym miejscu, w którym rośnie ma się coraz gorzej, głuszy ją jeżyna bezkolcowa. Myślałam by to zrobić po kwitnieniu i ją przyciąć. Kupiłam ją w ogrodniczym jako morelową, gdy zakwitła byłam zawiedziona, ale jak nie lubię różowego, to ona ładna jest, taka subtelna

Alu zanim Ci Nimfa odpowie, pozwolę się wtrącić. Ja przesadzam rośliny przez cały rok, gdy bardzo muszę, nawet kwitnące. Staram się, żeby z korzeniami wyszło jak najwięcej ziemi, chociaż przy różach jest tendencja do osypywania się tej ziemi, ale i je przesadzałam latem. Przycięcie to dobra rzecz, ułatwiająca przyjęcie się. Najważniejsze po przesadzaniu pilnować wilgotności podłoża, a jak trzeba to i części nadziemnej, ja zraszam. Jeśli jest bardzo słonecznie to nad rośliną robię zacienienie, czy to z gałęzi, czy nawet rozpinam jakąś płachtę. Mam gdzieś, że to nie wygląda estetycznie, najważniejszy dobrostan rośliny, której zrobiłam "kuku".

Mirko fuksjowy uśmiech przesyła Ci 'Roseraie de L'Hay'




Jest niesamowita. Na małym rzaczku rozwinęła ogromny kwiat i jak pachnie . Dziękuję.

Ja uwielbiam różowe róże i na plecach bym ją przeniosła do swojego ogrodu, a Tobie oddała wszystko, co żółte i czerwone
Nie czuję się ogrodniczką - znawczynią, ale w przesadzaniu jestem naprawdę dobra. Chyba jeszcze nic mi się przesadzonego nie zmarnowało, łącznie z 13-letnim dereniem Kousa, który obecnie kwitnie. Tak więc myślę, że najważniejsze jest chyba przygotowanie do przesadzenia.
Obkop różę dookoła, tak, żeby nie ciąć korzeni i podlewaj po tym obkopanym obwodzie - conajmniej tydzień. Ruszaj nią, ale nie wyciągaj z ziemi. Niech ta ziemia wokół niej się do niej "przyklei" a potem dopiero przesadź, najlepiej ciągnij na folii, nie unoś, żeby jak najmniej się obsypała z ziemi i do dołka. Co w tym dołku, to na pewno wiesz. (ja dałam własny kompost). Podlej obficie.
Dobrze, żeby to było właśnie po kwitnieniu i właśnie przycięta z kwiatów. U mnie kwitła, ale trzema kwiatkami, więc nie było problemu z obcięciem, u Ciebie jest więcej pędów. Ja bym przycięła same kwiaty z kawałkiem, bo po przesadzeniu może się okazać, że po jakimś czasie któraś część tej róży nie da rady i trzeba będzie ją obciąć i wtedy przytniesz tą i inne wyglądające na słabe. Moja pozbierała się szybko, chyba w ciągu miesiąca już się budziła do życia.
I teraz! ważne też, żeby cały czas była osłonięta włókniną od słońca, moja miała wbite paliki obciągnięte włókniną.
Ale się rozpisałam, ale tak to właśnie było. W tym roku jest jej dwa razy tyle, dobrze jej zrobiło przzsadzenie.
Edit: no widzisz, wszystko się zgadza z postem Fafki. Prawie to samo

To obkopywanie i podlewanie przez tydzień oraz poruszanie krzewem muszę sobie zapamiętać. Nawet zaraz zapiszę w ogrodowym zeszycie. A jak raz zrobię, to już mi się utrwali. Co by tu przesadzić Róży nie, ale lilak czeka w kolejce.

Dzięki

'Gebruder Grimm' długo go wybierałam i przyznam, że nie do końca mi pasuje. Spodziewałam się odcieni bardziej w kierunku pomarańczu niż czerwieni, a on strasznie ostry i kontrasowy. Miało być energetycznie, ale czy aż tak. Dostaję oczopląsu.


Jeszcze raz moje objawienie 'Goldelse'


Młodziutka i obiecująca 'Lady of Shalott'


I w kąciku pomarańczowym nie może zabraknąć róży 'Westerland', cięta do samej ziemi, idzie jak burza.


I pierwszy kwiatek na 'Flora danica'

Jolu, cieszę się że nie zawiodła Jej mama kwitnie jak zwariowana, trzeba by obciąć przekwitłe ale ja wciąż w kartoflach i na warzywniku, może dziś dam radę.

Zaczynają na dobre kwitnąć róże, nie wszystkie żeby nie było tak słodko Laguna:







Mary Rose:







Zaczyna Kosmos, nie urósł przesadnie:







Freisinger Morgenrote, cała w pąkach:







Ma ona pewną cechę którą bardzo cenię, rozciąga w czasie zawiązywanie pąków dzięki czemu można cieszyć się kwiatami bardzo długo bez kombinowania z cięciem, są obok siebie na gałązkach duże, średnie i całkiem małe.
Lichtkonigin Lucię upodobały sobie robale:



Sterntaler to samo:





Chyba szczególnie lubią żółty kolor. Powolutku zaczyna Grandhotel, nie spieszy się:



Louise Odier, dopiero pierwsze kwiatki:





Sahara:







Zaczyna być jej ciasno pod tym jałowcem. Gizelka słabiutko:







Kolner Flora:





Pąki na Lambadzie:



I na Artemis:



Mary Ann, nie ma za dużo ale wreszcie poszła w górę:

Anomalia z róża Amber Queen.
Nie przesadzana,znacznik prawidłowy, zdjęcia jej kwiatów umieściłam w ubiegłym roku,prawidłowo przycięta.A co wyrosły w tym roku?









Do tego długie,ok.70cm chude łodygi .

Marysiu, a czy to nie są "dziki" od podkładki?

W Karkonoszach spotkała mnie taka drobna radość:







Cornelia Spry nie straciła jednak wszystkich pąków, jeden dziś się rozwinął oszałamiająco pachnąc.
Zaczyna pomaleńku kwitnąć i Flammentanz.



Pąków tyle, jakby chciały wynagrodzić długie oczekiwanie.



Pierwszy kwiatek, delikatnie różowy, pokazał się również na Emily Brontë. Ona w ogóle ma się dobrze, śmignęła w górę i ma sporo pąków.





Za bezpowrotnie utracone uznałam dwie austinki, Lady Emmę Hamilton i Olivię Knight.

Ascot świeży nabytek i pierwszy pąķ.

Laguna w obiektywie gości

Z braku czasu ,miłego braku ,zapomniałam o spektaklu kwiatów .
Trzeba poczekać na kolejne kwitnienia .
Queen of Sweden’

Marysiu - Koma, podobna do multiflory lub jakaś gęstokolczasta (Rosa spinosissima), reklamuj w szkółce, pomyłki zdarzają się nader często.

Gizelka dała w tym roku niezły popis - wycięłam suche końcówki, i samą podcięłam w 1/5. Teraz jest już cała biała.


Jude the Obscure, na tych dwóch rachitycznych pędach zakwitła.


Francine Austin - cięta do kopczyka kwitnie całkiem ładnie tylko jej nie widać, ona ma mieć 120 na 110 a tu jest małą okrywową.



Camaieux, to kokietka pierwszej klasy, każda sukienka inna.




Rozłożysta Alden Biesen z Bouqet Parfait.


Pomponella, to jej najsłabszy sezon, dużo chorych, bez liści pędów wycięłam.


Miniaturka przy wejściu NN, kompletnie niezadbana.


Według mnie całkiem udany sezon; przymrozki w kwietniu/maju kiedy są pąki, są najgroźniejsze.

Jasne, że przymrozki w okresie wegetacyjnym są o wiele groźniejsze od nawet dość solidnych mrozów, tym bardziej, że tych drugich u mnie praktycznie nie bywa, a pierwsze zniszczyły mi w tym roku oba ogrody.

Róże i owszem, będą kwitły, za wyjątkiem tych odmian, co wytwarzają pąki tylko raz. Te w zasadzie przepadły.
Reszta skromniutko na razie, zwłaszcza w porównaniu z Waszymi, to mam ochotę zakryć głowę kołdrą.

W górach opóźnienie jest normalne, więc aż tak nie boli.

Emily Brontë dzisiaj



Coraz bardziej mi się podoba, ten subtelny, pudrowy róż mieści się w granicach mojego gustu.

Pierwszy pąk Pilgrima, ma być wysokim krzewem, raczej ramblerem nawet, a odbija praktycznie od ziemi.



Amadeus ma kilka rozwijających się kwiatków, wszystkie oczywiście na poziomie pierwszego piętra.

Ten krzew róży ma minimum kilkanaście lat.


Ta róża odrabia straty po przemarznięciu 2 lata temu, wcześniej miała ponad 3 metry wysokości.




Nazw odmian nie znam.

Iceberg zaczyna. To już naprawdę wielki krzew. Jest posadzona przy pergoli i ma dwa stanowiska od wschodu i od zachodu. I w tym roku zauważyłam, że raczej kieruje się na stronę zachodnią, od wschodu pozostało jej niewiele. Tu się wpycha hortensja pnąca.
Moja Iceberg, jak już mówiłam, ma drobne, 3-4cm kwiaty, ale za to jest ich mnóstwo. Kiedyś była tam jeszcze Etiuda, ale od dwóch lat się nie pojawia a duet był wspaniały. Teraz już nic tam nie dam rady posadzić.

Iceberg

Wyrywkowa sesja zdjęciowa.
Ascot pokazuje moc .






New Dawn







Solidnie zapączkowana.
Mary Ann
Pierwszy sezon ,pierwszy nieśmiały kwiat .