Forum Ogrodnicze Oaza

koma wrote:
Ależ, Marysiu - to z pewnością nie one.
Moje broją teraz znacznie, znacznie mniej - ale czasem im sie coś przypomni. Niestety, Lutnia uważa karpy dalii, krewnych ziemniaka bądź co bądź, za zdrową przekąskę. Teraz już nie wykopuję, ale jak sadziłam kilka dni temu - zabrała się za "utylizację" tych małych kawałków, co zawsze się odłamują.
Z kolei Cytra wykazuje wielką determinację, by nie dopuścić do "implantowania" w ogrodzie lilii niskich (Lilium pumilum. Jak innych nie rusza, tak ten gatunek niszczy mi drugi rok z rzędu - wykopując naprawdę głęboko wsadzone cebulki.

A na koniec i tak im wszystko wybaczam...

Aniu,wszystko z ziemi wykopuje maluszek.Figo od dawna o tym zapomniał.Mały-zaczai się,siedzi cicho,ja wysieję nasionka,a on w sekundę wszystko przekopie z cebulami to samo.

Oto Ciasteczko w pudełeczku





ale o co chodzi ?

Gdzie Pan tam i one
[attachment:1]017.JPG[/attachment

W cieniu zawsze jest przyjemniej. Rozłożyłam na balkonie mokry parasol,a Kicia była przekonana że to dla niej.

Psie szczęście - wszystkie zabawki MOJE - Duszek



Co prawda jest z tym trochę problemów



No trudno nie zawsze można mieć wszystkie

Najmłodszy członek naszego zwierzyńca suczka Saba

Uwielbia spać przy przy oknie .W takiej pozycji spał ponad pół godziny

Pełny relaks

TUtuś z Fifim...śpiochy...

Najwygodniej na podusi...

Moje kocie szczęście -Zefir

.

Ciekawa jestem, co też sądzi koń o tej sytuacji?

Przedwczoraj moja Cytrysia skończyła pięć lat - doprawdy, nie mam pojęcia, kiedy to zleciało. Adoptowałam ją jako szesnastomiesięcznego podrostka, mentalnie kompletne szczenię - i tak jej właściwie zostało Nie widać po niej upływu czasu - i dobrze, niech tak zostanie. Nawet, jeśli to "niech tak zostanie" obejmuje arcywyrafinowane kradzieże -jedzenia, jedzenia, na którego punkcie Cytrynka ma obsesję. Jednak jest postęp, swoją porcję suchej karmy spożywa w 30 sekund - nie w 6, jak na początku. W jej rudym łepku zainstalowano tylko jedno oprogramowanie: jak znaleźć i zdobyć cokolwiek, co da się strawić. I w tym jest doskonała . Czyli - ćwiczy moją pamięć, refleks i umiejętność przewidywania, a to dobrze na stare lata rozwiązywać łamigłówki
Poza tym ma wybaczone wszystko - bo jest pierwszym i jedynym "odwoływalnym" z moich beagle. Łagodna. Przytulaśna. Wokalnie - schrypnięty alcik.
Moje truskawkowa blondynka:

Ta klacz jest bardzo cierpliwym koniem. Klacz ta jeździ w hipoterapii. A kot jest stałym bywalcem stajni.Łatka śliczna ta twoja sunia.

To moja Lisia. Na wątku charytatywnym pisałam o czterech suczkach z Sitna, wyrzuconych dlatego, że są suczkami. Naprawdę było ich 5. bo piątą była Lisia. Zabraliśmy ją do siebie i okazało się, że to bardzo mądra , pojętna suczka. Jej zachowanie świadczyło, że była wychowana w bloku- i to dobrze wychowana. Ładnie chodzi na smyczy, zna sztuczki i jest posłuszna, A ja się zastanawiam , jak można było porzucić taki psi ideał?

Danusiu, ja nie mogę pojąć, jak można wyrzucić, albo krzywdzić jakiegokolwiek psa. Może nie przystaję do norm tego społeczeństwa? Przecież nie wyobrażam sobie nawet wyjazdu na urlop - i pozostawienia moich wcale nie idealnie grzecznych suk w jakimś hotelu... Gdzie ja - tam i one.
Wspaniale, że wzięłaś tę śliczną i grzeczniutką sunieczkę. Mała wygrała los na loterii życia.
A oto - pies w worku (na szczęście wór po karmie był pusty, jednak jakieś molekuły jeszcze tam można było wylizać )