...Zaglądam nieśmiało
Jak dobrze ,że odwiedzacie mój wątek , bardzo dziękuję za wszystkie miłe wpisy.
Może już zagoszczę na dobre ,chociaż czas pędzi jak szalony , a rzeczy wokół do zrobienia co niemiara!
Dzisiaj moja starsza córka wyjechała do Łodzi na studia , zakotwiczyła się w mieszkanku,
w którym, jak się okazało prawie wcale nie ma naczyń i sztućców...
Na szczęście będą tam studiowały razem z koleżanką ,więc jakoś dadzą sobie radę.
Ale uczucie dziwne... Tak jak napisała
Ela, być może ,że moja córka już na dobre opuściła dom rodzinny.
Spakowała się tak ,jakby jechała do Australii
,zabrała wszystko
Kasiu Robaczku
Tak mało ogrodu ,jak w tym roku , to nigdy nie było
Ale ciągnęły mnie inne rzeczy , jakoś tak broniłam się przed "osiadłym" trybem życia
,
tego lata strasznie potrzebowałam ruchu i różnorodności.
Aniu
Rzeczywiście nad morzem padało od czasu do czasu i rośliny aż tak nie ucierpiały .
Czasem zastawałam klapnięte hortensje Anabelle , ale po podlaniu wracały do pionu.
Markitko
Co prawda ,to prawda
Pocieszenia to będę spragniona pewnie dopiero gdzieś w listopadzie
Nawet nie wiedziałam ,że tak lubię upały ,a może to wiek ...?
Jako dziecko z zabawą chowałam się zawsze przed słońcem w cieniu domu , Mama nie mogła mnie wygnać na słońce. A teraz - nie mogę wrócić do domu ,kiedy jest ładny wieczór ,bo mi szkoda.
Agnieszko
A wiesz ,że do poprzedniego wpisu skłoniły mnie ...placki ziemniaczane z kurkami???
Chyba to Ty podałaś ten kulinarny pomysł . Jak je jadłam ,to po prostu wydawałam z siebie takie ochy i achy ,że hej! Pyszne!
Dorota
To prawda ,na płaskim jeździ się łatwiej. Bardzo lubię tę moją trasę
Myślę co to będzie za miesiąc ,dwa , kiedy pogoda nie pozwoli na takie "zabawy".
Dzisiaj też jechałam , już mocno pod wiatr , ale jeszcze fajnie . Widać ,ze już po sezonie,
w okolicach mola jak zawsze sporo ludzi ,ale ogólnie na ścieżkach już jesień...
Dorotka - jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za trawy !
Marzenko Ja w ogóle nie mogę w tym roku uporządkować rabat , nic nie jest wyczyszczone tak jakbym chciała. Może ja też dopiero wiosną ?
Elu
Byłaś w Bieszczadach ? Ja w Bieszczadach bywałam jedynie zimą i to taką bardzo śnieżną.
Nigdy nie byłam latem czy jesienią.
Za to mój mąż jest w górach częściej ,mają z trzema kolegami coroczny "męski" wyjazd w góry.
W tamtym roku były właśnie Bieszczady ,a w tym pojechali w Tatry Zachodnie.
I takie ładne zdjęcia przywiózł :
Wiem ,że jestem już monotematyczna z tymi górami ,ale wciąż mam przed oczami te nasze lipcowe...
No dobrze , to teraz czas na ogród.
Ogród zaczyna żyć swoim życiem , może nie cały ,ale poszczególne rabaty. Wszystko zarasta,
zaczyna być ciasno ,konieczne będzie przesadzanie ,poszerzanie , odtrawniczanie.
Za to wciąż za mało mi drzew, wciąż jest za nisko ,za płasko.
No ,ale to tylko kwestia czasu przecież.
W ostatnich dniach przyjechały do mnie z Krzywaczki (!!) dwa nowe drzewka : klon Brilantissimum
i klon Shirasawanum. Dzięki uprzejmości Pawła
Tutaj posadzone Hokonechloa od Doroty , pięknie łapią światło :
Kwiat Augusty Louise , róże mają jeszcze sporo pąków i w końcu zdrowe liście.
Jeżówkowe słońce:
Moja jedyna hortensja ogrodowa , która kwitła niegdyś na biało ,a potem przez 5-6 lat nie kwitła w ogóle.
Kiedy w tym roku postanowiłam się jej pozbyć - zakwitła na niebiesko .
To zasługa zasadowej ziemi ,prawda?
Chyba zadziałało tu , opisywane przez Was nieraz, tzw. straszenie szpadlem .
Będę stosować częściej , nastepny w kolejce wiąz Camperdownii ,który zamiast zdobić w ogrodzie - straszy.
Co do róż ,mam bardzo pozytywną obserwację. Wszystkie róże rosną w tym ogrodzie 3 lata .
Na samym początku wyglądały różnie , raczej nieciekawie . Miały plamistość ,jakieś inne choroby,
ogólnie o tej porze roku stały łyse i smętne.
Od początku nawożę je tylko obornikiem granulowanym i zasilam gnojówką z pokrzywy.
W tamtym roku lałam też wywarem ze skrzypu i jakąś nalewką z tymianku i oregano.
Teraz tak smętnie wyglądają jedynie trzy róże kupione w zeszłym roku - w szkółce zasilane
często chemią , po odstawieniu ich od tych specyfików ,nie bardzo potrafią sobie radzić z chorobami.
Za to "moje" różyczki ,po trzyletniej kuracji naturalnymi specjałami mają piękne błyszczące liście , choć w tym roku za bardzo nad nimi nie skakałam. To cieszy
Pastella
"Ogólniak":
Różanecznik dahurski , kupiony wiosną po błyskawicznych poszukiwaniach,
ma pączki kwiatowe ! Spodziewam się różowego kwitnienia pod koniec marca ,zobaczymy .
Ukorzenione sadzonki azalii wczesnej od Ewy Sieriki , posadziłam je w ogrodzie ,
przyrosło dużo nowych listków ,teraz nie jestem pewna co zrobić.
Chyba zostawię kilka na zimę , przykryję solidnie ,a pozostałe zabiorę może do garażu na zimowanie.
I moja hościana ulubienica Lady Isobel Barnett, zielona i błyszcząca.
Liść jest wielkości moich czterech dłoni.
Przy okazji , czy te wzorki na liściach Beauty Substance są prawidłowe ?