Od kilku dni z niepokojem śledziłem prognozy pogody...
Na szczęście dzisiejsze spotkanie w moim "wystrzałowym ogródku" doszło do skutku!!
Miałem przyjemność gościć: Martę-Shirall, Asię-asia2 i Kasię-Robaczek (poznałem w końcu osobiście:))
Pierwsza, bo już po 11, dotarła Marta. Około pół godziny później dotarły również pozostałe Dziewczyny.
Martę i Asię poznałem już na Majówce w Botaniku a Kasię dopiero teraz spotkałem na żywo. Jestem pod wrażeniem tych sympatycznych, zakręconych ogrodowo i po ludzku "fajnych" Babeczek
Dostałem upominki - nalewkę i syrop z róży od Martusi (samo zdrowie, mniam!), wino od Kasi (w sam raz na chłodne wieczory!) oraz kartonik świetnego nawozu do różaneczników od Asi (roślinki już teraz dziękują ze mną
).
Rabaty się podobały - jednak widoku na żywo żadne zdjęcia (a przynajmniej - mojego autorstwa ;P) nie są w stanie oddać. Zwłaszcza aby sobie wyobrazić przestrzenne położenie poszczególnych rabat i kątów. Hehe, Dziewczyny oczopląsu mogły dostać ale dzielnie oglądały i wąchały. Chanel wygrała zdecydowanie, nokautując pachnącą konkurencję z Irene Koster na czele. Dowiedziałem się o niuansach zapachów (a to mirra lub lilia orientalna, a to goździk, a to jeszcze różne stopnie słodyczy...).
Furorę zrobiła azalia 'Apple Blossom" natomiast Kazimierz Odnowiciel zyskał nowy przydomek 'Jarmarczny' (hehe no cóż, zestawienie czerwonej plamki z różowym kwiatem jest kontrowersyjne
)
Takie "Kwiatuszki" pozowały mi na tle azalii i różaneczników - prawda, że ładne i sympatyczne?
(od lewej: Marta, Asia i Kasia)
Ja też jestem na zdjęciu!!
Miało być jeszcze jedno, tym razem z Asią i Martą, ale chyba zapomnieliśmy je zrobić
(Asia ma talent fotograficzny - 1 zdjęcie i nawet niefotogeniczny "ja" wyszedł ok
)
Oczywiście dużo emocji, ze względu na ogrodowe Ulubienice Gości, wywołały moje róże (Louise Odier jako pnąca, okazała Ghita R. czy podejrzanie duże liście Pirouette/błyszczące liście Abrahama D. - widoczny wysoki stopień wtajemniczenia Gości
) Sympatię wzbudził kwitnący powojnik Asao.
Moje rabaty różane są ubogie w towarzyszące im byliny czy jednoroczne (róże za bardzo mi chorowały "w buszu") co odbiega od ideału bujnej, angielskiej rabaty różanej z towarzystwem wielu kwiatów (np. kompozycje Kasi). Ten "porządek" chyba nieco zaskoczył miłych Gości.
Przy cieście drożdżowym z rabarbarem (wypiek mojej zdolnej Mamy
) czas minął nam szybko a rozmowy dotyczyły głównie spraw ogrodowych (ciekawe rośliny, inne ogrody, RÓŻE i wiele innych).
Pogoda nam sprzyjała bo zdążyliśmy podczas tego spotkania pospacerować (hehe, to może być trochę za duże słowo w stosunku do 320 m2 działki) i obejrzeć rabaty z roślinami zanim po 13 lunęła ściana deszczu. Gdy się wypadało zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć i ok 14 Goście się pożegnali. Na pewno jeszcze się spotkamy, bo teraz planuję rewizyty u Dziewczyn a i u mnie, gdy rozkwitną róże, zrobi się znowu interesująco...
Na jednej z rabat wypatrzyliśmy małego ptaszka. Wiecie co, to była młoda sikora modraszka, która poruszała się "pieszo". Dziwna sytuacja, bo nie widziałem by miała uszkodzone skrzydła czy nóżki ale nie fruwała. Rodzice przynosili jej pokarm. Nie mam nigdzie ich gniazda, z którego mógłby wypaść (choć mam kilka budek lęgowych) - może coś nie wyszło podczas pierwszych lotów? Mam nadzieję, że koty go nie znajdą ale cóż, to jest Natura...
To ten maluszek (rozmiarami już zbliżony do dorosłych modraszek)
Aha, śmieszna historia miała miejsce po Waszym wyjeździe!
Stoję pod daszkiem i podziwiam widoki i wtem jakiś NOL (Niezidentyfikowany Obiekt Latający ;P) wleciał z dużą prędkością w "tunel pergolowy" nad chodniczkiem i przeleciał tuż koło mnie. Zdążyłem się odwrócić a już z werandy wyfruwała sikora bogatka. Powtórzyło się to parę razy. Wiecie po co tam wleciała? W dzióbku miała okruchy ciasta
Próbowałem jej zrobić zdjęcia ale była za szybka a gdy byłem bliżej to nie chciała ryzykować lotu.