Forum Ogrodnicze Oaza

Widziałam, że Twoja ścieżka jest podrabiana w wielkim świecie i oczka Julki

Tez chcialam jedna i pare okrywowek - jedna kupilam Schneewitchien, to bylo moje marzenie, ta bielsza odcien bieli, bije wszystkie biale roze na glowe. No i oczywiscie zabralam sie za gromadzenie hortensji - bosh Anabelle moja milosc - piec odrazu kupilam i Limelight i Vanilie i co tam jeszcze moglam w lapy dostac i co i duze wielkie gucio - ale zycie jest okrutne
Tym sposobem skonczylo sie na ... niepowiem ilu rozach

Siberia wrote:
Tylko napisów runami brakuje, trzeba uzupełnić

Gosiu potrzebuję pomocy , czy ktoś widział gdzieś w Polsce takiego pawia z kamienia i metalu



zobaczyłam w Czechach jak poszliśmy obejrzeć Pravcicką Bramę ale sprzedawali tam tylko wietnamczycy , jakiś okropny bazar i bardzo nie miła baba i odechciało nam się , myśleliśmy że jeszcze gdzieś znajdziemy i się nie udało , teraz żałuję i rozpaczam że nie kupiłam

No aż mnie , gdy przeczytałam, ile masz róż! Chylę czoła, bo dla mnie to roślina dla najwytrwalszych ogrodomaniaków, właśnie ze względu na te wszelkie zabiegi. Uwielbiam je oglądać - u innych
Ja również u swego dziecięcia starałam się zbagatelizować pierwsze oznaki choroby... Teraz już pomału wychodzi...z półpaśca

Ja mam coś koło 20 róż
I listę do kupienia ,liczącą kilkanaście odmian.
Jak się zacznie ,to się nie zatrzyma ,ale to takie piękne uzależnienie ...

A to ,że się przy nich tyle biega? Dzieci podrastają ,to przynajmniej jest nad kim skakać

Jak tu tłoczno i gwarno! To lubię!

Jolu... uśmiałam się z tego nieco więcej... zdecydowanie jesteś zbyt skromna, zwłaszcza że jeden Twój krzaczek to jak pięć moich
No trudno... mogę nie mieć ogrodu i nie marudzić, albo mieć ogród na nieurodzajnych piaskach i marudzić - co wybieracie?

Robaczku różany... jeśli można odwiedzać Rosarium w szpilkach, to czemu nie pielić w garniturze?
Róż do wazonu wciąż mi żal... ale gdybym miała ich tyle, co Ty - nie wahałabym się!
Napisy można wydłubać... w drewnie łatwiej... albo wypalić?

Moniko... zdradzisz, która z okrywówek jest Twoja wybranką?

Siberko... widziałam i nie wiem, czy cieszyć się... czy tantiem zażądać?

Julek... hortensje lubię, choć średnią wzajemność wykazują w tym uczuciu...
Żyją jednak jakoś... więc muszą dzielić się miejscem z różami... a miejsca coraz mniej...

Kasiu... nie wpadły mi nigdzie w oko takie ptasiory
Może jeszcze gdzieś znajdziesz...

Anetko... u nas na razie nic... a półpaścem to rzeczywiście niełatwo... sama zaliczyłam go kilka miesięcy temu

Magda... wiesz... coś w tym jest...
Większe dzieci wprawdzie nadal są dziećmi, ale nie wymagają tyle uwagi, a w pewnym wieku wręcz izolują się od otoczenia...
A coś robić trzeba

W ramach robienia tego czegoś, sfinalizowałam dziś prace na jednym z odcinków ogrodu...
Zamówione hosty, nie bez przeszkód, ale jednak dotarły... pogoda ładna, przed zapowiadanym na jutro ochłodzeniem i opadami...
Szast - prast... i jest!

Za rok, dwa to miejsce będzie czarujące, bo już teraz widać, jak zmyślnie to wszystko połączyłaś

Jej, dwa dni bez internetu i zaległości mam ogromne!
Wszystko piękne, prezenty pierwsze i drugie, róże (już kwitną? ), ale ja jestem pod wrażeniem zakupów!
I nigdy więcej nie mów, że nie masz miejsca i nic nie kupujesz! Sadziec i rutewka Elin to takie mikroskopijne roślinki, wszędzie się upchnie
I napiszesz podręcznik ogrodniczy "Jak sadzić rośliny, na które nie ma miejsca"

Jestem w Karpaczu więc najwyżej w ramach rekompensaty obkupię się w funkie.pl , dzisiaj leje cały dzień więc nie dałam rady

Aneta... za rok - dwa to będzie busz!
Martulu... nie sądziłam, że masz aż takie zaległości! Przecież opowiedziałabym Ci wszystko wczoraj... przez kolejne pół godziny
Na rutewkę i sadźca miałam akurat takie dziury w nasadzeniach - jak znalazł! Teraz już szpilki nie wcisnę!
Dlatego nie chodzę do ogrodu w szpilkach!
To kiedy Lubelszczyzna nas zaprasza?
Kasiu... każdy sposób dobry! Pochwal się zakupami po powrocie!

Dobra robota Gosiu

Eeee tam! Szybka piłka... co to jest sadzenie w mojej ziemi (no dobra... to określenie nieco na wyrost )?
Chyba najwięcej zabawy było ze ściółkowaniem, bo kory jest naprawdę uczciwa warstwa...
Musiałam włożyć w tę czynność sporo serca i energii, bo jaki może być inny powód odkrywania teraz kawałków kory... pod bielizną?

A niech mnie... jak Ty masz wyprowadzone te obrzeża trawników.... Ja tak nie potrafię, nawet jak bardzo się staram.

Chciałabym, żeby jakiś skrzat zrobił takie szast-prast u mnie na rabatach.. Mogę się poświęcić i mieć resztki kory w bieliźnie

Odnośnie okrywowych- początkowo myślałam o którejś z rodziny The Fairy..ale powoli skłaniam się do Star Profusion- jeśli ją gdzieś spotkam..

A niech Cię, Aguśka! Ja właśnie dojrzewam do zmiany obrzeży... marzy mi się cegła... albo zwykły krawężnik zlicowany z trawnikiem...
Tak... wiem... wszyscy mają cegłę
Ale wk*** mnie fakt, że koszenie tych brzegów wymaga sporej... ekwilibrystyki: nie wiem, jak to się stało, ale rabatki są poniżej poziomu trawnika więc jadąc jednym kołem po trawie, a drugim po kamiennym obrzeżu, nożem szarpię krawędź trawnika...
Koszę zatem tak, aby jeden bok kosiarki przesuwał się w powietrzu
Na szczęście kosiarkę mam lekką... ale i tak czasem muszę docinać brzeg moim wyklepanym szpadlem

Monika... zastanów się jeszcze... 'The Fairy' są raczej bezproblemowe... choć z różową zaliczyłam wtopę - za to czerwona to potwór!
'Star Profusion', u mnie przynajmniej, szybko łapie plamistość... i ogólnie tak sobie rośnie

A tak w ogóle: kto przysłał do mnie tę wstrętną pogodę?

A ja go pierwsza kupię . Tylko żeby mi tam były, jakieś sensowne rady...

P.S. Zawężę Ci krąg podejrzanych: ta pogoda to nie ja...

Ja tez nie bo u nas deszczu jak na lekarstwo
Zmieniają się we wielokąty Podziwiam zapał