Forum Ogrodnicze Oaza

A mnie towarzystwo leniwe po śniadaniu rozeszło się po pokojach i zaległo Żadnej inicjatywy, no może zbiorowa jedna ... nikt nie zje już obiadu
No to zrobię dzisiaj
Pozostał mi więc spacer po ogrodzie, nie jeden zresztą jak ja przebierałam paluszkami, żeby nie zacząć pielić
Jest konieczność tylko czasu nie ma

U mnie za to czasu nie było na ogród...
Był za to dłuuugi marsz o poranku... dla zdrowia, urody... i dla takich widoków też:



Ale większość czasu upłynęła na spotkaniach rodzinnych...
Pamiętacie tego Gościa?

Gosiu, oczywiście pomyliłam wpis Marty z Twoim, stąd też błednie odczytałam, jakoby Twej Suzance coś dolegało
Pięknie ukazałaś świąteczny spacer, lubię te Twoje relacje

Ja już też u Ciebie doczytałam, kto skarżył się na tę magnolię... ale my z Martą się nie gniewamy
Że tak zadeklaruję za nas obie...

Nie gniewamy się, jeśli to o mnie chodzi A tak, to ja skarżyłam się na magnolkę, już pamiętam...
A czemu tego gościa gryziesz?
Koniec już z tymi spacerami bez celu , proponuję jutro spacer do ogrodu w celu zrobienia zdjęć temu, co tam kwitnie

Od razu: gryziesz! Takich małych, słodkich facecików to ja mogę przynajmniej obcałowywać bez obaw, że dostanę od kogoś w dziób!
A jutrzejsze zdjęcia pewnie nie są, bo ma padać deszcz...
Gorzej, że wyklucza to również każdy inny spacer

gorzata wrote:
No, może jednak nie , na razie wygląda przyzwoicie

gorzata wrote:
dobre co do deszczu to jakoś co dzień wieczorami pada, mogłoby być cieplej słoneczniej a tu majówka jeszcze gorsza ma być

To co? Zamawiamy deszcz codziennie w godzinach 22:00-5:00?
Na razie, rzeczywiście, słońce świeci... wczorajsza zapowiedź okołopołudniowych opadów również okazała się mylna... jednak wobec widma deszczu przez wiele kolejnych dni, nie podejrzewam całkowitej pomyłki meteorologów...

U mnie tradycyjnie żadnego deszczu nie zapowiadają, więc możecie podmuchać na wschód , ja się wcale nie obrażę, nawet jak popada w dzień

gorzata wrote:
Jestem za , bo wcześniej jeszcze muszę chybcikiem skoczyć na "grzyby", przecież wczoraj odbyła się jak co roku Wielkanocna procesja konna

No niestety, Pikutku... mimo moich szczerych chęci, nie udało się powstrzymać chmur burzowych i już od godziny pada, a teraz dodatkowo błyska i grzmi
Jeśli ktoś jest ciekawy wspomnianej przez Wiesię procesji wielkanocnej, zapraszam na fotorelację tutaj, obawiam się jednak, że cały "urobek" własnie zasilił kanalizację deszczową
Leje jak z cebra... dmucham zatem na północny wschód

Wiedziona chęcią zadośćuczynienia prośbom Martuli, pomiędzy pierwszymi kroplami deszczu biegałam z aparatem

Cudne tulipany, Gosiu!
Pytałam już Adriana, ale zapytam i Ciebie - dosadzasz co roku nowe cebule? Nie masz problemu z tzw. wyradzaniem się odmian?
Pozdrawiam słonecznie... u mnie dziś przez chwilę pokropiło - w pełnym słońcu

Agnieszko... przede wszystkim cieszę się widząc Cię tutaj niezależnie od tego, z jak trudnymi i bolesnymi decyzjami przyszło Ci się ostatnio zmierzyć! Jesteśmy z Tobą!
Co do tulipanów, to rzeczywiście, dosadzam je co roku, bo mają tendencję nie tyle do wyradzania się, co do zanikania. Przyczyna tkwi chyba w mojej bardzo luźnej glebie: cebulki z roku na rok zapadają się w nią coraz głębiej, nie wydając początkowo kwiatów, a potem już nawet liści...
Poza tym większość z nas odniosła już chyba wrażenie, że obecnie dostępne na rynku odmiany są krótkowieczne.
Cebul nie wykopuję po kwitnieniu, bo przy mojej strukturze nasadzeń jest to raczej trudne.
Jesienią inwestuję pewną kwotę w wiosenny wizerunek ogrodu ...i jednocześnie dostarczam sobie sporej frajdy przy wyborze cebulek przeróżnych odmian kwiatów

Gosiu, dziękuję - i za odpowiedź w kwestii tulipanów i ogólne wsparcie.
Oj, niełatwy mam dzień, ale dam radę...

Pójdę zatem Twoją drogą jeśli chodzi o cebulowe... wsadzone w ubiegłym roku, kwitną ładnie... starsze zanikają. Frustrujące, ale rzeczywiście żywotność cebul znacznie się obniżyła.

Podziwiam Twoje!

Coś słabo dmuchasz , ciągle mam 35* w słońcu i żadnych widoków na zmiany . Rano skosiłam trawę, ale wróciłam czerwona jak upiór i czekam aż trochę się ochłodzi, roślinki wręcz mdleją

a ja też chciałabym, żeby tak padało w nocy zaś w dzień...cieplutko i słonecznie....jak dziś

Martusie... wygląda na to, że słońce, które jeszcze do wczesnych godzin popołudniowych świeciło nad nami, na jakiś czas oddało nieboskłon we władanie deszczowym chmurom...
Temperatura wprawdzie ma się utrzymać na przyzwoitym poziomie i wszystko aż buchnie zielenią, ale mi osobiście ta aura nie przypadła do gustu...
Dość powiedzieć, że kałuże są ogromne - i pomiędzy sklepem a samochodem już woda zdążyła mi zachlupotać w butach...
Po drugie zaś, sąsiedzi zaczynający adaptację strychu nad nami, pomimo moich próśb i upomnień, nie zabezpieczyli wybitego przez ich w ekipę okienka (od piątku ), dlatego panicznie zbierałam co się dało, aby zabezpieczyć podłogę, a tym samym nasz sufit... i to, na co by z niego kapało, a M po powrocie zabił okno płytą drewnianą...
Dobija mnie taka niefrasobliwość i lekceważenie, bo trudno to inaczej nazwać

A w ogrodzie rozkwita azalia pontyjska





A w jej ślady idzie nowy nabytek (nie wyganiajcie mnie do ogródka, żebym odgrzebała przywieszkę )